8 sie 2020

Od Dymitra C.D Anastasi

Gdy odłożyłem słuchawkę na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Wykręciłem numer do Panny Zofii. Była to moja sprzątaczka, kiedy miałem ważne spotkania biznesowe lub zapraszałem gości, a nie miałem czasu sam tego ogarnąć to ona zajmowała się domem. Brakowało tutaj kobiecej ręki, co było widoczne.
- Witam Panno Zofio, mam dzisiaj ważnego gościa, zależy mi by dom błyszczał jak brylant, a najbardziej kuchnia. Zostawię pieniądze w kopercie na blacie za dwie godzinki. Ważne aby było wszystko gotowe na czas a pani wyszła niepostrzeżenie zanim mój gość się zjawi
- Oczywiście będzie gotowy.
- Za trzydzieści minut wychodzę, i wracam za około dwie godzinki. Dziękuje pani bardzo, klucze będą tam gdzie zawsze.- Rozłączyłem się, sięgnąłem po czyste ubrania z suszarki i wrzuciłem do torby, przygotowałem sobie koktajl białkowy i wodę do picia. Umyłem twarz i lekko przystrzygłem brodę. Ubrałem ciemne jeansy i adidasy oraz białą koszulkę. Zarzuciłem torbę na ramię i wyszedłem do garażu, bez zastanowienia sięgnąłem po kluczyki od Porsche.Po dotarciu na siłownie jak miałem w zwyczaju przywitałem się ze wszystkimi. Udałem się do szatni i przebrałem, gdy wyszedłem Anastasia właśnie kończyła rozgrzewkę.
-Przepraszam, za spóźnienie, coś mi wypadło w międzyczasie. - Puściłem jej oczko
- Nic się nie stało, jak widzisz już się zajęłam. Zacząłem również się rozgrzewać. Dzisiaj skupiłem się na robieniu pleców. Wziąłem ciężarki trzydziestu kilogramowe, usiadłem na lekko pochylonej ławce, opierając o nią klatę i zacząłem tak zwane wiosłowanie. Cztery serie na jedna rękę i cztery na drugą po dwadzieścia razy. Gdy skończyłem wziąłem łyk wody i zacząłem podciąganie na drążku nachwytem. Po trzech seriach uznałem, że jest mi zbyt gorąco więc zdjąłem koszulkę i wytarłem w nią pot z czoła. Po dokończeniu ćwiczenia zabrałem się za wyciskanie hantli. Ignorowałem te wszystkie kobiece spojrzenia, nic dziwnego, że patrzyły na mnie. Zapewne nie jedna chciałaby aby jej facet miał tak wyrzeźbione ciało. Zrobiłem krótką przerwę aby nieco pomóc Anastasi w ćwiczeniach i ją asekurowałem. Nie dało się nie wyczuć tych zawistnych spojrzeń dziewczyn w jej stronę, gdy poświęcałem jej trochę uwagi. Wróciłem ponownie do podciągania tym razem podchwytem. Potem zrobiłem kilka ćwiczeń przy pomocy sztangi. Na koniec udałem się na bieżnie, a dziewczyna zajęła maszynę obok mnie tak jak ostatnio. 
- Mam nadzieję, że nie przytłaczam Cię swoja obecnością. 
- Nie, to ja przecież, wyciągnęłam Cię z domu. 
- Racja... mam trochę zamieszania
Gdy oboje skończyliśmy trening, udałem się do szatni aby nie się odświeżyć. Potem zabrałem dziewczynę do auta i ruszyliśmy do mojej posiadłości. Anastasia wydawało się lekko spięta i zestresowana.  
- Jestem taki straszny ? 
Kobieta spojrzała na mnie lekko zaskoczona. 
- Nie... 
- Rozluźnij się..- zasugerowałem. 
Po kilku minutach dotarliśmy na wzgórze na którym stała moja Willa. Miała ona przeszklone ściany, wjechałem autem do garażu. Oboje wysiedliśmy i poprowadziłem dziewczynę do środka otwierając przed nią drzwi by nie musiała się fatygować. Gdy weszliśmy do środka jej oczom ukazała się ogromna otwarta przestrzeń, na samym środku stał fortepian. Nie wiele się zastanawiając dziewczyna podeszła do instrumentu.
- Jesteś muzykiem ? 
- Nie, ale lubię grać na fortepianie, bardzo mnie to relaksuje. 
- W takim razie może byś chciał coś zagrać, w zamian za gotowanie nauczyć mnie podstaw gry na tym wspaniałym instrumencie. Stanąłem za nią lekko oparłem się klata o jej plecy, poczułem jak dziewczyna lekko wzdrygnęła się, strasznie mnie to w duchu rozbawiło. Odgarnąłem kosmyk włosów który opadał na jej szyje. Przybliżyłem lekko wargi do jej ucha i szepnąłem. 
- Jeśli tylko zechcesz, to nauczę Cię wielu rzeczy...nie spinaj się tak, nie zrobię Ci krzywdy. - Po tych słowach cofnąłem się i poszedłem przodem do kuchni. 
- Śmiało, zajrzyj do lodówki i zobacz co Ci potrzeba. - uśmiechnąłem się.
Dziewczyna podeszła wyjęła z lodówki kilka składników: papier ryżowy, kapusta pekińska, grzyby mun,marchewka, makaron ryżowy, cebula,mięso mielone, jajka, i sos sojowy.
- Lubisz sajgonki ? 
- Tak. 
- Umysł marchewki, obierz je oraz cebulę a ja zajmę się resztą patrz jak to robię i słuchaj. 
Przytaknąłem i zabrałem się za to co mi kazała. 
- Patrzyłem na twojego bloga i uważam, że jest świetny. 
- Dziękuje. 
- Powinnaś zgłosić go do konkursu. 
- Jakiego konkursu ?
- Robią ranking, zgłaszasz bloga, ludzie głosują, do zgarnięcia jest pięćdziesiąt tysięcy.
- Nie mam szans. 
- Skąd wiesz, co Ci szkodzi go zgłosić. 
- Nie no co ty bez szans. 
- Szczęściu trzeba pomóc czasami.Zaraz wracam. 
Poszedłem na górę po laptopa i odpaliłem stronę, zrobił ja mój informatyk wyglądała bardzo profesjonalnie, wszystko było idealnie. Zniosłem laptopa na dół i położyłem na stole w jadalni. 
- No dawaj, najwyżej nie wygrasz co Ci szkodzi. 
- Dobra niech będzie. 
Anastasia podeszła i wypełniła formularz zgłoszeniowy po czym wysłała. 
- Zadowolony ?
- Tak.. - posłałem jej ciepły uśmiech, i wróciliśmy do gotowania. Gdy sajgonki się piekły zabrałem dziewczynę na dach gdzie był basen. 
- Mogłeś ostrzec, że mam wziąć kostium kąpielowy -zaśmiała się.
- No tak, zapomniałem wspomnieć. 
Zdjąłem koszulkę i oboje zajęliśmy leżaki pod parasolką. na stoliku leżała przygotowana kawa. 
- Całkiem ładnie tutaj masz. 
- Planuje i tak zrobić remont...
Dziewczyna chciała coś powiedzieć ale przerwał jej mój telefon. To był Marcus. 
- Przepraszam muszę odebrać to pilne. 
- Cześć Marcus jak tak gotowy na urlop ? 
"urlop"- to było słowo oznaczające, że nie jestem sam. 
Oddaliłem się od dziewczyny i udałem do swojego pokoju gdzie spokojnie mogłem poinstruować go o dalszych działaniach związanych z napadem. Do jego końca zostały tylko trzy dni. Po zakończeniu rozmowy wróciłem do dziewczyny. 
- Za trzy dni jadę na wakacje, muszę odpocząć, nie chciałabyś może lecieć ze mną ?
- Przecież my się nie znamy, prawie.
- Daj spokój, przecież proponuje Ci tylko dwa tygodnie odpoczynku w moim towarzystwie, czasami trzeba się zresetować. 
- Mam rodzeństwo na głowie, poza tym nie mam pieniędzy. 
- Jeśli wygrałabyś w konkursie, spokojnie możesz lecieć ze mną i zafundować wakacje swojej rodzinie gdzieś prawda. 
- Błagam cię, myślisz, że wygram, to nie realne, można pomarzyć.
- Dobra, jeśli wygrasz polecisz ze mną,a  rodzince zafundujesz jakieś kolonie albo obóz.
- Jesteś marzycielem ? 
- Tak, marzy mi się wyjazd z tobą, skoro szanse i tak są małe co Ci szkodzi ? Zgoda ? 
- Czyli jeśli wygram to mam polecieć z tobą ?'
- Tak, obiecaj mi po prostu. Zaryzykuj. 

Anastasia ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz