25 wrz 2019

Od Mallory do Noelii (+12)

        Drzwi za moimi plecami cicho trzasnęły. Z ulgą zsunęłam wysokie szpilki z nóg, sięgnęłam palcami do wymyślnego upięcia na mojej głowie, pościągałam wszystkie gumki i pozwoliłam lokom spłynąć swobodnie po moich ramionach. Mieszkanie było puste. Tyler miał wrócić jakoś w nocy.
        Ostatnie, długie tygodnie wywróciły moje życie do góry nogami, przynajmniej częściowo. Przynajmniej w wersji znanej każdemu. Przynajmniej do czasu zapadania zmroku.
        Stanęłam przed lustrem, podziwiając zmianę, która zdążyła zajść we mnie od czasu, gdy zmieniłam swoje życie na bardziej luksusowe. Ze szklanej tafli czujnym wzrokiem obserwowała mnie ładna dziewczyna, która nabrała tu i ówdzie kształtów, dzięki przybraniu kilku brakujących kilogramów. Jej twarz pokrywała duża ilość makijażu, tudzież szpachla cementu, włosy uwolnione z wymyślnego warkocza żyły własnym życiem, a delikwentka ubrana była w opinającą ciało białą koszulę z rękawami podciągniętymi do łokci i krótką czarną spódnicę odsłaniającą długie nogi. Stała boso, a niedaleko drzwi walały się dwunastocentymetrowe nowe szpile, w których biada jej była chodzić cały dzień.
        Krótko mówiąc: to nie byłam dawna ja.

        Szybko rozsunęłam zamek w spódnicy i pozwoliłam jej upaść na podłogę. Równie sprawnie wydostałam się z rajstop i boso przeszłam do kuchni, gdzie nie zachowując żadnych pozorów wyjęłam z szafki na alkohole dobre wino, otworzyłam je i przyłożyłam gwint do spragnionych po całym nudnym dniu ust. Spust miałam dobry, więc chwilę później półlitrowa szklana butelka była pusta, a szminka na moich ustach lekko rozmazana. Pokręciłam głową, sięgnęłam po telefon, wysłałam pod dobrze mi znany numer kropkę, rzuciłam urządzenie gdzieś w kąt, ale tak, by niezbyt je rozbić, po czym tanecznym krokiem ruszyłam do łazienki. Jedną ręką rozczesywałam moje biedne, pokręcone włosy, a drugą rozpinałam guziki białej koszuli. Wylądowała na podłodze, a ja stałam na chłodnych kafelkach w samej bieliźnie. Byłam dziwnie zadowolona. Alkohol krążący gdzieś tam w moich żyłach przypominał w ten sposób o swojej obecności, mimo iż upić mnie nie łatwo.
        Kilka minut później rozległo się szybkie pukanie do drzwi, a sekundę później usłyszałam, jak te otwierają się i zamykają z trzaskiem. Przywdziewając na usta sarkastyczny uśmieszek, wyszłam na korytarz i stanęłam oko w oko z wysokim, ciemnowłosym okularnikiem, który był już w trakcie odpinania paska.
        — Tyler może wrócić w każdej chwili — poinformowałam szybko, a w następnej chwili wpiłam się ustami w wargi gościa, sięgając rękami do jego pasa, by sprawnie pozbawić go spodni. Weszliśmy do salonu niczym huragan, rozbierając się nawzajem, potykając o własne części garderoby i wymieniając żarliwymi pocałunkami, które nie obejmowały obszaru tylko ust. Wylądowaliśmy na kanapie. Mężczyzna władczo zacisnął zęby na moim ramieniu, a następnie poczułam, jak wpycha kolano między moje nogi. Szarpnęłam go dłonią za włosy, kierując jego głowę w znacznie ciekawsze miejsce, wręcz zmuszając go do zajęcia się innymi partiami mojego ciała.
        — Nie tak szybko — syknął, mocno wciskając kciuki w moje biodra, upewniając się, że zostawi mi siniaki w tym miejscu. Parsknęłam śmiechem gdzieś w przestrzeń i rozsunęłam bardziej zapraszająco nogi.
        — To ciebie będzie gonił rozwścieczony ktoś tam burmistrza.
        — Nawet nie wiesz, kim on jest, prawda? — spojrzał na mnie prześmiewczo.
        — Ważne, że kimś istotnym — odpowiedziałam lekceważąco i gwałtownie zmieniłam swoją pozycję, wymykając się spomiędzy spragnionych mojego ciała dłoni mężczyzny. Teraz to ja byłam na nim. — I przestań mnie wkurwiać — dodałam ostro, zaciskając swoją dłoń na jego szyi, odcinając mu lekko dopływ powietrza. Paznokciami drugiej ręki ostro wodziłam po jego klatce piersiowej, zostawiając krwiste ślady. Decydując się kończyć te gierki, stanowczo opadłam na jego naprężonego członka, napawając się uczuciem wypełnienia, gdy zagłębił się nim między moje nogi.
        Ponad godzinę później żegnałam go, stojąc nago w korytarzu i obserwując, jak zapina guziki koszuli. Odprowadziłam go do drzwi obojętnym wzrokiem, obserwując, jak wychodzi bez żadnego pożegnania. Równo dwie minuty później drzwi do mojego cudownego apartamentu otworzyły się ponownie, a do środka wszedł trochę tęższy, blondwłosy mężczyzna, mnący w dłoni teczkę. Nie ruszyłam się z miejsca.
        — Kochanie, wróci... Och. — Słyszałam, jak przełyka ślinę i świdruje mnie wzrokiem, nie wiedząc, czy pożerać spojrzeniem moje seksowne uda, pełne piersi czy jeszcze wilgotny punkt między nogami. Trochę czasu od naszego pierwszego seksu minęło, a on nadal rumienił się niczym nastoletni prawiczek na widok kobiecych wdzięków. Uśmiechnęłam się przebiegle.
        — Chodź tu — wyszeptałam ponętnie, oblizując usta w sposób mówiący: bierz mnie tu i teraz. Wbrew moim słowom, to ja podeszłam do niego, dociskając swoje nadal napuchnięte wargi do wąskich ust, a dłonią odnalazłam jego dosyć twarde krocze. 
          Pół godziny później po moich udach spływało nasienie drugiego już mężczyzny w przeciągu ostatnich dwóch godzin.
        Wiecie, co miała Mallory Moore? Władzę. A jaki jest sekret władzy? Pieniądze. Dają wszystko, czego potrzeba do osiągnięcia własnych celów i urządzenia życia w jak najlepszy sposób. Chcecie poznać mój sekret? W jaki sposób osiągnęłam wiele z niczego?
        To proste.
        Mallory Moore potrafiła uwodzić i dlatego okręciła wokół własnego palca niepewnego siebie, zakompleksionego, ale piekielnie bogatego i wysoko usytuowanego przyjaciela burmistrza miasta. W taki właśnie sposób on zyskał miłość życia, a ja wszelkie jego zyski, a również zalety płynące z tak wysokiej pozycji. Miałam nawet pracę, polegającą na dobrym wyglądaniu i udawaniu, że robię coś konkretnego. Wpływały mi za to duże pieniądze, które odkładałam na drugie konto, nieznane mojemu, hm, partnerowi. Korzystałam jedynie z jego funduszy, swoje trzymając na czarne godziny. Nie oznacza to jednak, że całkiem porzuciłam swoje dawne życie. Dreszczyk emocji był czymś, od czego nie dawało się odciąć zupełnie. Z tego też powodu, często pakowałam się w niebezpieczne, jak za dawnych lat, sytuacje. Nigdy bym jednak nie przypuszczała, że moje życie zmieni się w taki sposób. Wchodzenie w tyłek tego człowieka było dla mnie bardzo korzystną inwestycją.
        — Wiesz, Mall — zaczął cicho mężczyzna, późno w nocy, gdy leżeliśmy razem w łóżku, a on splatał swoje palce z moimi — cieszę się, że cię mam.
        — Jesteś naprawdę cudowny, Ty — wymruczałam słodko. Wiedziałam, że na takie słowa padające z moich ust mężczyzna zawstydzi się w ten swój pozytywny sposób. Dobrze znałam wszelkie sztuczki na wpłynięcie na jego uczucia. Tańczył jak mu zagrałam. Na razie dawałam mu się sobą nacieszyć, tą sztuczną miłością, którą go obdarowywałam, ale już niebawem miałam zamiar zranić go w tak zjawiskowy sposób, że nie pozbiera się po tym do końca życia. Najpierw oczywiście przejmę wszelkie zyski jego firmy, by na koniec zniknąć z jego życia na wieki. Przed tym krokiem wprowadzę jeszcze wielki finał, coś, co zmiażdży tego biednego człowieczka na zawsze. Nie na darmo byłam nazywana najlepszą aktorką. Może powinnam rozwijać się w tym zawodzie.
        Gdy rano wstałam, już go nie było. Uwielbiał być aż za punktualny, czyli po prostu przychodzić wszędzie dobrze przed czasem, podczas gdy ja szykowałam się na ostatnią chwilę, chcąc skorzystać ze snu najdłużej jak się da. Przyznam, rozbestwiłam się trochę, odkąd tu zamieszkałam. Na dziesięć minut przed rozpoczęciem swojej zmiany zrzuciłam swoje ciało z wygodnego łóżka, naciągnęłam na siebie komplet ubrań, to jest białą koszulę z seksownym dekoltem, rajstopy i spódniczkę, założyłam szpilki, spięłam włosy w szybkiego koka i wyszpachlowałam twarz, po czym wyszłam bez śniadania z domu. Zamówiłam taksówkę, nadal nie mogąc się nadziwić, że korzystam z takich luksusów, po czym bez problemu dojechałam na miejsce pracy. Tragicznie nie chciało mi się przechodzić ponownie przez te godziny nudy. Może i te życie było wygodne i bezpieczne, ale bardziej brakowało mi dawnej swobody i zabaw, dlatego niebawem miałam zamiar kończyć cały ten teatrzyk. Tymczasem z wysoko podniesioną głową weszłam do budynku, gotowa zmierzyć się ze standardowym nic nie robieniem. Brakowało mi dawnej mnie.

Noelia? Tobie zostawiam zapoznanie ich
1000+

+10PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz