29 wrz 2019

Od Noelii cd. Trace'a

Wysiadłam z samochodu, poprawiłam włosy i oparłam się o dach maszyny. Po podwórku biegało jakieś dziecko. Co chwilę przyglądało się mojej postaci, wnikliwie analizując mój wygląd. Była to chyba dziewczynka. Wydaje mi się, że wystraszyła się mnie w momencie, w którym obdarzyłam ją psychopatycznym uśmiechem. Złapałam za paczkę czerwonych Marlboro i odpaliłam jednego żarową zapalniczką. Dziecko pobiegło w głąb podwórza, podczas, gdy ja delektowałam się zatruwaniem swoich płuc. Moje dłonie były na wyczerpaniu sił. Schodząca skóra, wystające kostki i sine zgięcia. Strzeliłam karkiem. Odwróciłam się na chwilę w stronę bramy. Wyśledziłam wzrokiem poruszającą się w szybkim tempie postać, kierującą się najprawdopodobniej w moim kierunku. Wiedziałam, że to on. Szedł zły, wściekły wręcz, a z mojej twarzy nie znikało zadowolenie. Rzuciłam filtr na ziemię i zgniotłam stopą. Mężczyzna nerwowo łapał się co chwilę za pasek. Chyba myśli, że jestem za głupia, aby wiedzieć, że ma przy sobie broń. Ja czegoś takiego nie potrzebowałam. Albo zabije mnie tu i teraz tak, abym nie była przygotowana, albo popełni duży błąd i mnie nie zaskoczy. Facet otworzył bramkę i podszedł do mnie.
- Odejdź stąd. - powiedział bezdusznie, spokojnie, na jednym wdechu. Zaśmiałam się.
- Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? - spojrzał na mnie nieco zmieszany - To oczywiste, że zaraz będziesz chciał mnie oddać w ręce policji, ale nie ze mną te numery. Naprawdę chcesz powtórkę z rozrywki? - pokazałam mu jego odcięte palce, widniejące w woreczku - Tylko pamiętaj, że powtórka będzie gorsza i nie skończy się tylko na tobie.
Mężczyzna wybuchnął złością. Nie myślał najwidoczniej. Kurczowo złapał za broń, widniejącą za paskiem, na co ja odpowiedziałam trójkątem na szyi. Miałam go teraz w uścisku przedramienia. Drugą ręką sięgnęłam do kieszeni i wyjęłam małą strzykawkę. Chwilę później widniała już ona na krtani Trace'a. Wyszeptałam spokojnie Śpij po czym owinęłam go kocem termicznym i wsadziłam na tylne siedzenie samochodu. Ale tak jak obiecywałam, nie skończy się na nim. Otworzyłam lekko uchyloną bramkę. Lekkim krokiem udałam się w kierunku budynku. Dziewczynka, która wcześniej mnie obserwowała, nadal przebywała na podwórku. Podeszłam do niej blisko. Dziecko odwróciło się i po chwili przyglądania się mi, zaczęło uciekać, jednak nie długo. Chwyciłam ją za rękaw, a usta zakryłam dłonią. Przez chwilę, ta mała istota jeszcze się wierzgała, ale po daniu lekkiej dawki środków usypiających zasnęła tak, jak jej wujaszek. Wrzuciłam jej małe ciałko na tył i ruszyłam z piskiem opon w stronę nowego miejsca tortur.
~*~
Stara, ciemna piwnica. A może bunkier. A może coś jeszcze innego. Trace nie dowie się łatwo, gdzie jest. trzymałam w dłoni trzy ostrza - Maczetę, tasak i brzytwy. Rozłożyłam je na półce. Po nich poszły piły, rozżarzone, metalowe druty i igły. Wydaje mi się jednak, że moim ulubionym narzędziem był kastet i trzy kosy. Chciałam wykonać te wszystkie czynności sama, bez pomocy ostrzy. Chciałam własnymi pięściami wygrać tą wojnę. Wyniosłam ciała z samochodu. Trace'a położyłam przy dwóch rurkach. Każdą dłoń przywiązałam do innej. Dziewczynkę natomiast użyję do innych celów. Dałam jej kilka tabletek pobudzających. Jej pierwszą reakcją był oczywiście płacz, jednak zaraz uspokoiła się i słuchała moich poleceń. Dałam jej kilka ostrzy.
- Kiedy twój wujek się obudzi, masz mu te ostrze wbić mocno w piszczel. Wiesz, gdzie jest piszczel? - zaprzeczyła - Eh... Dlatego nie lubię dzieci. - pokazałam jej na mojej nodze, gdzie ma trafić. Kiwnęła głową, jednak cały czas była bardzo przestraszona. Usiadłam na krześle. Kilka chwil później powieki mężczyzny zaczęły się powoli podnosić. Na moją twarz wstąpił uśmiech. Bardzo szeroki uśmiech. Złapałam za trzy, wcześniej wspomniane, ostrza i podeszłam do mojej ofiary. Ponownie... 
- To co kochany? Od czego zaczynamy? - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, a kiedy nic nie odpowiedział, złapałam za jego nogę i zawołałam dziewczynę.
- Nie radzę się szarpać, bo jej pomogę. 
Zasłoniłam oczy dziecku i odliczyłam do trzech. Mały człowiek trafił idealnie w kość. Słychać było, że przy każdym ruchu faceta, kość łamię się coraz mocniej. Odsłoniłam jej oczy i szybko wyjęłam nóż. 
- Mówiłam, że powtórka będzie mocniejsza? - chwyciłam za kastet i wymierzyłam mu cios centralnie na nos. 
Trace?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz