5 sty 2020

Od Hermione cd. Ivan

      Kiedy wróciłam z siłowni, moja babcia od razu powitała mnie informacją o tym, że tata ma zamiar przyjąć gościa a ja, jako jego córka powinnam mu towarzyszyć? Nie widziałam w tym sensu, nigdy nie wykazywałam zainteresowania działalnością ojca, jednak nie miałam wiele do gadania. Pokiwałam tylko głową, po czym spojrzałam za siebie – Dante dalej podążał za mną krok w krok. Wywróciłam oczami. Tata oszalał na punkcie mojego bezpieczeństwa po tym, jak zostałam prawie potrącona przez samochód tydzień temu. Zanim podążyłam do pokoju, rzuciłam torbę na kanapę, co spotkało się z karcącym spojrzeniem babci, która właśnie zaczynała wszystko szykować na wizytę gościa. Tata za to, siedział w kuchni czytając gazetę.
      - Babcia przekazała ci wiadomość? – Skinęłam jedynie głową, wiedziałam, że to widzi – Dobrze. Jest to wysoko postawiony mężczyzna, więc mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz Hermione, wystarczająco wstydu mi narobiłaś ostatnio.
      - To nie moja wina. To ten dzieciak pociągnął za obrus.
      - Tak, ale jesteś panną z dobrego domu. Powinnaś wyrazić skruchę, chociaż za to, że zaczęłaś go obrażać.
      - Przecież przeprosiłam! – Nie wytrzymałam, odwróciłam się gwałtownie do taty i podniosłam głos. Mężczyzna odłożył gazetę i zaczął wlepiać we mnie swój wzrok. Stałam prosto, z zaciśniętymi pięściami.
      - Jak śmiesz podnosić na mnie głos!? – Tata również dał ponieść się emocją. Stanął naprzeciwko mnie, a kiedy nie odpowiedziałam, dosłownie zobaczyłam jak jego oczy czernieją z gniewu. – Ty niewdzięczna szmato!


      Poczułam mocne uderzenie w twarz. Zszokowana powoli odwróciłam wzrok w jego kierunku, po czym powstrzymując łzy, dalej stałam twardo w miejscu. Nie chciałam pokazać mu, że to zrobiło na mnie wrażenie. Nie powinno, w końcu nie pierwszy raz od niego dostałam. Staliśmy naprzeciwko siebie jakiś czas, nie wiedziałam dokładnie ile. Czułam za to pulsujący ból w policzku, byłam pewna, że został tam ślad. Mój ojciec nigdy nie szczędził siły w takich momentach. Samo to, że pod wpływem dotknięcia z jego dłonią moja głowa dosłownie się odwróciła, coś znaczyło. Zacisnęłam dłonie mocniej, wbijając paznokcie w skórę dłoni.
      - Wybacz ojcze. To się więcej nie powtórzy – Mój głos się łamał. Nie ze smutku czy przez łzy, a przez gniew, który mnie wypełniał. Spuściłam wzrok, patrząc na moje dłonie. Widziałam jak pomiędzy palcami spływa krew, chcąc skapnąć na jasne kafelki w kuchni. – Wybacz ojcze, ale powinnam przygotować się do obiadu.
      - Pan Jeson będzie tu o piętnastej, o tej godzinie powinnaś być już gotowa i siedzieć przy stole. Zrozumiano – Czułam, jak ściskał moje ramię. Skinęłam głową, chcąc, aby jak najszybciej mnie zostawił.
      Szybko zniknęłam im z pola widzenia a już na schodach moją twarz zalały łzy. Holden, mój osobisty doradca zobaczył to od razu. Wiedziałam, że ruszył za mną już w momencie, kiedy minęłam go przy schodach. Przebiegłam przez korytarz i wpadłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami, po czym opadłam na łóżko bezsilnie. Nie minęły nawet dwie minuty, kiedy moje drzwi po raz kolejny się otworzyły, a obok mnie ktoś usiadł a następnie zaczął gładzić mnie po włosach. Rzadko ktoś dawał mi chodź trochę czułości, więc od razu wiedziałam, że to Holden. Podniosłam się i rzuciłam mu w ramiona. Blondyn przygarnął mnie do siebie, cały czas szepcząc mi do ucha. Po chwili jednak osunął się ode mnie i wziął moją twarz w dłonie.
      - Bardzo boli? – Słyszałam zmartwienie w jego głosie. Wiedziałam, że już dawno rzuciłby pracę w moim domu, jednak nie za bardzo wiedząc, dlaczego, zawsze twierdził, że trzyma go tu moja osoba – To już trzeci raz w tym tygodniu Hermione.
      - Nic mi nie będzie. Zakryje to makijażem. Przyzwyczaiłam się. Za kilka dni nie będzie śladu i… - Holden spojrzał na mnie karcąco.
      - Może nie na ciele, ale ja wiem, że ty dalej będziesz odczuwała ból kochanie – Miał rację. Miał jebaną rację. Poprawiłam włosy, po czym uśmiechnęłam się sztucznie do chłopaka. Widocznie nie uwierzył w mój spokój, ale mimo to wstał i wyszedł z pokoju.
      Zostałam sama wśród moich czterech ścian. Siedziałam na łóżku, nie miałam sił wyjść do gościa ojca. Spędziłam, więc czas wpatrując się w sufit, zdałam sobie sprawę, że już czas dopiero w momencie, kiedy usłyszałam jak babcia zbiega na dół – wiedziałam, że to ona przez charakterystyczny dźwięk obcasów. Wtedy dopiero wstałam, ułożyłam włosy wiążąc je w kucyka wypuszczając pojedyncze kosmyki po boku głowy, po czym założyłam na siebie czerwoną sukienkę w stylu hiszpanki z dłuższym tyłem, a do tego czarne szpilki z paskiem wokół kostki. Założyłam też naszyjnik, który dostałam od babci na siedemnaste urodziny. Srebrny łańcuszek z czarnym diamentem na środku. Przyjrzałam się swojej twarzy, ślad po uderzeniu nie był mocno widoczny, więc postanowiłam nie nakładać makijażu. Za cel dałam sobie to, żeby nie odwracać się do gościa lewym policzkiem. Wyszłam z pokoju, krocząc z dumną po schodach. Tata stał jeszcze na korytarzu, a kiedy moje buty zaczęły stukać po drewnianych schodach, przykuło to uwagę zebranych.
      Widziałam w oczach babci coś, co widziałam bardzo rzadko. Dumę. Właśnie tak sobie mnie wyobrażała – elegancją, dumną oraz z pokerową miną. Minęłam ojca, który szczerzył się wręcz teatralnie. Podniosłam wzrok i spojrzałam na mężczyznę. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że to ten sam, który wpadł na mnie na siłowni. Wpatrywałam się w niego chwilę, jednak cały czas trzymałam głowę lekko w dole, aby nie zobaczył zaczerwienienia na mojej twarzy, które idealnie układało się w ludzką dłoń.
      - Panie Jeson, to moja córka. – Tata podszedł do mnie i objął mnie ramieniem, a ja podskoczyłam gwałtownie. Szybko spuściłam głowę, kosmyki opadły mi na twarz.
      - Hermione to nasza duma – Moja babcia podeszła do mnie z drugiej strony. Nie czułam się bezpiecznie. Wzięłam jednak wdech, czułam na sobie wzrok Holdena.
      - Panie Jeson, miło mi pana poznać, mam nadzieję, że będzie czuł się pan dobrze w naszym towarzystwie – Podałam mu delikatnie dłoń, a ten ujął ją i uśmiechnął się nieznacznie. Miałam wrażenie, że coś kryło się za tym uśmiechem.
      - Mi również miło cię poznać.
      - Proszę za mną, Holden, przynieś proszę wino – powiedziałam pewnie, a Holden tylko skłonił się i ruszył do kuchni. Ja natomiast zaprowadziłam gościa do jadalni. – Proszę się rozgościć. Zniknę na minutkę.
      Idąc prosto jak struna, zniknęłam w drzwiach. Stanęłam obok Holdena i oparłam się o szafkę, chłopak spojrzał na mnie pytająco.
      - Cóż, zaczynamy szopkę idealnej rodziny przyjacielu.

Ivan?
Słowa: 1017

+20 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz