5 sty 2020

Od Ivana Do Hermione

Wolny dzień sprawił, że miałem ochotę robić wszystko i nic. Dosłownie. Chciałem zacząć załatwiać papiery potrzebne w pracy z myślą, że później będzie ich mniej. Jednak chciałem sobie przypomnieć, że był to wolny dzień. Czyli powinienem odpoczywać. Jednak wiedziałem, że jeśli będę miał wolny dzień to będzie mnie to zarazem męczyć. Nie lubię nic nie robić. Jest to dość denerwujące. Postanowiłem więc pierw pobiegać. Wstałem z łóżka i skierowałem się do kuchni. Otworzyłem lodówkę i wyjąłem mięso kupione wczoraj. Przekroiłem je na pół i nałożyłem do misek. Koty od razu wyczuły jedzenie i przyszły do mnie. Jednak grzecznie siedziały metr przed miską. Machały nerwowo ogonami i patrzyły to na mnie to na jedzenie.

- Jedz - powiedziałem jedynie i odszedłem, a pumy podeszły do swoich misek i zaczęły konsumować. Ja wstawiłem sobie wodę na kawę i spojrzałem na zegarek, który wskazywał ósmą trzydzieści pięć. Westchnąłem i przygotowałem sobie kubek, zerknąłem na Jene, która już zjadła i właśnie oblizała pysk. Uśmiechnąłem się lekko, woda zagotowała się, a ja zalałem nią kawę. Kiedy dodałem mleka i ukroiłem sobie kawałek ciasta, które wczoraj kupiłem zasiadłem do stołu. Upiłem łyk napoju i sięgnąłem po widelczyk delektując się dobrze zrobionym sernikiem. Uwielbiałem wszystkie wypieki z tej cukierni. W dodatku obsługiwała tam młoda dziewczyna, była bardzo miła no i przede wszystkim zawsze odkładała mi te najlepsze ciasto gdy było go już mało. Zawsze bywałem tam we wtorki i piątki. Dlatego wiedziała kiedy ma to zrobić. Było to naprawdę miłe. Można powiedzieć, że bardzo łatwo jest mi zaimponować. Jednak moja obsesja na temat ciast jest tak duża, że jestem w stanie zrobić dużo dla dobrego kawałka sernika czy też szarlotki. Zjadłem więc ciasto i wypiłem kawę. Mój plan biegania zmienił się. Może jednak siłownia? W sumie dawno tam nie byłem. Często ćwiczyłem w domu. Zwykle unikałem takich zbiorowisk. Wstałem od stołu i wstawiłem brudne naczynia do zmywarki.
- Chodźcie dziewczynki - powiedziałem do kotów i skierowałem się w stronę wyjścia. Otworzyłem drzwi i wypuściłem obie rozrabiaki. Te wybiegły zadowolone i od razu zaczęły się bawić. Uśmiechnąłem się i wróciłem do swojego pokoju, a tam zacząłem pakować torbę na siłownie. Kiedy już byłem gotowy zniosłem torbę na dół i zacząłem się ubierać. Wyszedłem na dwór i zawołałem oba koty. Wróciły do domu po około trzydziestu minutach zabawy. Od razu rozwaliły się na kanapie i poszły spać. Zamknąłem dom i wsiadłem do samochodu. Otworzyłem bramę i wyjechałem od razu. Nim wyjechałem na ulicę minęło około pięć minut. Niestety dziś droga była dość ślizga z powodu iż w nocy padał deszcz. Zmarźnięta ziemia i woda to dość niebezpieczne połączenie. Kiedy jednak wreszcie wyjechałem na ulice mogłem trochę przyśpieszyć i podjechać do najbliższej siłowni. Zaparkowałem samochód i wyszedłem z niego. Przewiesiłem sobie torbę przez ramię i zamknąłem auto. Wyjąłem telefon z kieszeni i napisałem Jackowi żeby dziś do mnie przyjechał. Musiałem mu zapłacić. Miałem odpoczywać. Jednak zapłata to przecież nie jest praca? Prawda? W sumie nie ważne. Zajmie mi to dosłownie chwilę, a jutro nie będę musiał się o to martwić. Dlatego to dobry pomysł. Może jeszcze dziś zawiozę papiery o księgarnię do ojca... w sumie zajmie mi to dwie chwilę. Nie... miałem dziś nic nie robić. Jack odpisał mi, że przyjedzie wieczorem. Schowałem telefon do kieszeni i wszedłem do budynku. Wykupiłem wejście i skierowałem się do szatni gdzie przebrałem się i wziąłem ze sobą wodę oraz słuchawki. Inaczej nie będę mógł ćwiczyć. Potrzebna mi było do tego muzyka. Wręcz dużo muzyki. Wszedłem po schodach na górę gdzie był cały sprzed. od razu rzuciłem się na bieżnie by się rozgrzać. Wsadziłem słuchawki w uszy i puściłem pierwsza lepszą listę. Telefon wylądował w kieszeni spodenek. Co pięć minut zwiększałem sobie tempo by już tutaj zmęczyć ciało. Jednak wiedziałem, że nie mogłem przesadzać. Lubiłem czuć zakwasy. Bo przez to wiedziałem, że nadal mam jakieś mięśnie. Jednak informacja, że będę się z nimi męczyć w pracy przez kilka dni trochę mnie od tego zbywała. Zszedłem z bieżni i skierowałem się do ciężarków.
Po półtorej godziny stwierdziłem, że wylałem wystarczająco dużo potu. Wróciłem więc do szatni i tam przebrałem się. Dokupiłem sobie wodę po drodze ponieważ jednak butelka mi nie starczyła. Szybko uzupełniłem wody w organizmie. Wróciłem do szatni i przebrałem się do końca. Zabrałem torbę i wyszedłem z szatni.
- Cześć - powiedziałem jedynie do chłopaka, który siedział za lada. Machnął mi dłonią i także się pożegnał. Kiedy wychodziłem oczywiście na kogoś wpadłem. Była to blondynka, dość niska jak dla mnie. Zdziwiona pisnęła, a ja zmarszczyłem jedynie brwi także zdezorientowany tą sytuacją. Przecież nikt tam przed chwilą nie stał.
- Wybacz Pani - rzekłem i uchyliłem delikatnie głową jak mam w nawyku. Pokazywałem wtedy, że uznaje swój błąd i oddaje jej szacunek.
- Nic się nie stało - powiedziała jedynie i wyminęła mnie szybko. Za nią ruszył przypakowany gorylek. Oho paniusia z bogatego rodu. Ciekawe co to za dziewuszka. Prychnąłem jedynie i skierowałem się do samochodu. Rzuciłem torbę na tył, a sam zająłem miejsce zza kierownicą. Wyjąłem telefon i oddzwoniłem pod nieznany mi numer.
- Dzień dobry z tej strony Arthur Richmond - powiedział do mnie, a ja uniosłem jedną brew zdziwiony. Kto to kurwa jest.
- Dzień dobry Ivan Jeson - odpowiedziałem jedynie.
- Tak wiem. dzwoniłem do twojego ojca. Jednak ten kazał mi oddzwonić do ciebie. Powiedział, że do ciebie należy większość jego nieruchomości, które chciałbym odkupić. Dlatego dzwonię. Czy jest Pan zainteresowany tą ofertą? - zapytał, a ja wywróciłem oczami. Ojczulek jak zawsze mnie w coś wpierdoli.
- Zależy o jakich nieruchomościach mówimy - powiedziałem jedynie.
- Uważam, że nie jest to rozmowa przez telefon. Niech przyjedzie Pan dziś na piętnastą na obiad. Wyśle zaraz Panu adres - rzekł, a ja zgodziłem się. Czyli wolny dzień dziś odpada. Pożegnałem się z nimi i rozłączyłem. Spojrzałem na godzinę. Była jedenasta trzydzieści siedem. Czyli mam czas. Odpaliłem samochód i ruszyłem w stronę domu. Muszę się umyć. Jechać na zakupy oraz przebrać. Kiedy dojechałem do domu od razu rzuciłem torbę na łóżko i skierowałem się do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic odpalając gorącą wodę. Szybko więc się umyłem i wyszedłem z kabiny. Wytarłem się i założyłem przygotowane ubrania. Wyszedłem z łazienki i od razu ruszyłem na dół by jechać i kupić jakieś dobrej jakości wino.

Hermione?

+20 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz