15 cze 2018

Od Jacoba cd. Ashley

Po chwiejnym spacerze do parku, usiadłem na ławce. Było mi ciepło, przytulnie. Czułem się wolny od wszystkich problemów.
Siedziałem, oglądając swojego psa.
Nawet nie wiedziałem kiedy, zasnąłem i to dosyć głębokim snem.
Śniło mi się życie na wsi, z piękną, kochającą mnie żoną.
Niestety, obudziłem się, a raczej zostałem obudzony i wyrwany ze swoich utopijnych snów.
- Ej, wstawaj. Co jest? - Trąciła mnie ręką.
- Oo.. Ashley. Moja piękna dama, bez pięknej sukni. - Wymamrotałem, gładząc swoje włosy.
- Co ty tu robisz? - Zapytała, z wyraźnym zaciekawieniem.
- Jaa? No przecież na spacerze jestem.
Zerwałem się na nogi, ale świat wokół mnie tak zawirował, że znów musiałem usiąść i po chwili ponownie zasnąłem.
Jawa zaczęła mieszać się z rzeczywistością. Przez zmrużone oczy widziałem Ashley, która wzięła mnie pod ramię i gdzieś prowadziła.
Pewnie chce mnie porzucić w jakimś rowie, bo jej podejście do mnie jest tak mroźne, że momentami odczuwam jego chłód.
Nagle poczułem dziwne ciepło. Kątem oka zauważyłem, że jestem w jakimś domu, po czym zdałem sobie sprawę, że leżę na kanapie.
Zasnąłem beztrosko, nie martwiąc się o nic. Spałem tak głęboko, że nawet wybuch wojny by mnie nie zbudził, ale Ahley już tak.
Obudziłem się wcześnie. Przetarłem oczy i ujrzałem stojącą nade mną dziewczynę ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma.
- No dzień dobry śpiąca królewno. - Rzekła, mierząc mnie wzrokiem.
Zerwałem się na nogi i przeszył mnie potworny ból głowy, który spowodował, że wydałem z siebie donośny jęk.
Dziewczyna w milczeniu wskazała mi ręką na rozłożone przy stoliku dwa talerze.
Uśmiechnąłem się nieco sztucznie i przysiadłem do stołu.
Jedliśmy w uporczywej ciszy.
- Wybacz za to zajście. - Odparłem oschle.
Dziewczyna nie odpowiedziała.
Po skończonym posiłku zaniosłem talerze do zlewu, podziękowałem za "zaopiekowanie się" mną, po czym wyszedłem.
Jeszcze nigdy nie traktowałem nikogo tak formalnie, tym bardziej żadnej dziewczyny.
Wyszedłem na zewnątrz, zawołałem Grey'a i wróciłem do swojego domu.
Tam, wpakowałem w siebie kilka tabletek przeciwbólowych i litry wody.
Cały dzień spędziłem na drzemce.
Około godziny siedemnastej, przeżyłem największy koszmar.
Do moich drzwi zapukała Nicole.
Otworzyłem, gdyż nie miałem innego wyjścia. Światła w domu były zapalone, więc nie mogłem udawać, że mnie nie ma.
W progu zastałem nieskazitelną, długonogą brunetkę, opartą o futrynę drzwi.
- Zapraszam. - Odparłem z zadziornym uśmieszkiem.
Dziewczyna weszła, wykonując zgrabne ruchy biodrami.
- Ależ ja cię dawno nie widziałam. - Rzekła, przytulając mnie na powitanie.
Zaprosiłem ją na sofę, włączyłem jakiś film, ale tym razem nie przyniosłem na stół alkoholu. Dość.
Rozmawialiśmy o tym, jak się nam powodzi. Rozmowa była... Muszę przyznać, miła.
Nie czułem do Nicole żadnej niechęci. Niespodziewanie, do moich drzwi zapukała kolejna osoba.
Ku mojemu zdziwieniu była to Ashley.
- Zapomniałeś smyczy Grey'a. - Odparła, zerkając na mnie z lekkim zmieszaniem, nawet się nie witając.
W tym momencie, obok mnie, w drzwiach stanęła Nicole.
- Skarbie, wracaj do mnie. - Odparła i nienawistnym wzrokiem spojrzała na moją "Piękną damę bez pięknej sukni".
Na twarzy Ashley pojawiła się złość.
- Na razie. - Powiedziała sucho i wyszła.
Zwykła rozmowa z Nicole zadziałała na moją niekorzyść.
Wybiła godzina dwudziesta trzydzieści.
Pożegnałem się z dziewczyną i zamknąłem drzwi.
Głowa bolała mnie jak nigdy. Wszystko mi się rozsypywało.
Teraz Ashley nie będzie chciała mnie znać.
Położyłem się na swoim łóżku i zasnąłem.
Następnego dnia, z samego rana, pojechałem do kwiaciarni i zamówiłem dla Ash piękny bukiet czerwonych róż. Kierowca miał go dowieźć za godzinę. Doczepiłem do łodygi karteczkę z podziękowaniem za przygarnięcie mnie do domu na noc.
Następnie wróciłem do swojego domu i zacząłem grać na gitarze, cicho wspominając wszystkie swoje błędy.

<Ashley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz