23 cze 2018

Od Lucii Do Nivan

   Jestem zmęczona życiem - mówi to szesnastolatka, która wraca ze szkoły po ośmiu godzinach intensywnego siedzenia na czterech literach i uważnego słuchania wielu niepotrzebnych mądrości nauczycieli. Tak, to zdecydowanie męczące zajęcie. Tak męczące, że na nudniejszych lekcjach często udaje mi się przysnąć. Dlaczego? Heh, no trudno się dziwić, skoro ci nie potrafią opowiadać o niektórych tematach w ciekawy sposób. Całe szczęście, że jeszcze nikt mnie nie przyłapał na drzemce. Gdyby tak się stało, to siostra ucięłaby mi łeb i wyrzuciła przez okno do kompostownika.
   Aktualnie wracałam sobie kulturalnie ze szkoły do domku, jak na grzeczną dziewczynkę przystało. Trochę ciężko mi się do tego przyznać, ale wyciągnęłam gazetę sprzed tygodnia ze śmietnika przy drodze. Wiem, że to nie jest stosowne zachowanie, ale nie chcę marnować pieniędzy na takie dosyć niewarte tego pierdoły. Wyciągając tę prasę, nie miałam zamiaru czytać żadnych sensacji z życia wielkich gwiazd, polityków… Chciałam sprawdzić listę ofert pracy. Niedawno skończyłam szesnastkę, a jak wiadomo, w tym wieku pracodawcy mogą mnie zatrudnić do roboty za zgodą prawnego opiekuna. Mam nadzieję, że Althea się zgodzi…
   Usiadłam sobie na ławeczce w parku, kładąc obok siebie moją ciężką torbę z pełnym wyposażeniem ucznia. Ziewnęłam i skupiłam swój wzrok na ofertach. Było ich całkiem sporo i każda z nich dotyczyła innej pracy, od rozdawania ulotek po pracę na budowie. Nie było tam nawet nic ciekawego dla mnie, ale dobrze by było zarobić parę groszy i w końcu spłacić te zaległe czynsze i całą masę innych długów. Za niedługo zaczniemy w nich tonąć tak bardzo, że nie będziemy w stanie się z nich wydostać.
   Westchnęłam krótko, kładąc gazetę obok siebie i poczęłam wpatrywać się w fontannę przede mną. Obserwowałam, jak małe strumienie unoszą się i opadają na taflę wody. Tak jak ludzie, wybijają się ze społeczeństwa, pną się w górę i ukazują swoje osiągnięcia światu, by za jakiś czas z powrotem wtopić się w tłum szarych, zwykłych ludzi i ustąpić miejsca młodszym pokoleniom. Czemu po raz kolejny takie szczegóły zachęcają mnie do większych refleksji? Można powiedzieć, że są nawet kuriozalne. Niby dziwne, nie za bardzo do pomyślenia, ale jednak mają w sobie trochę sensu. No kto by pomyślał, że szesnastolatka tak intensywnie myślałaby o życiu? Inne osoby w moim wieku są raczej zaintrygowane nowymi trendami oraz nie myślą o przyszłości w takim stopniu jak ja. Wielu z nich się do tego nie przyznaje, ale bardzo łatwo można dostrzec, że są przywiązani niewidzialną nicią do sieci internetowej. Dokąd ten świat zmierza?
   Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze ustami, otwierając oczy. Chwilę później poczułam, jak po moich włosach i ciele spływają powoli chłodne krople deszczu. Z kolejnymi sekundami nasilała się ulewa oraz wiatr jej towarzyszący. Pędem chwyciłam torbę i zarzuciłam sobie ją na ramię, drugą dłonią po omacku szukając gazety, by unieść ją nad głową jak kiepską atrapę parasolu. Oczywiście, że nic to nie dało, bo po paru chwilach biegu byłam cała mokra, a razem ze mną ta gazeta. Że też wcześniej o tym nie pomyślałam, jestem inteligentna po zbóju.
   Zaczęłam biec w stronę najbliższej knajpy, czułam, jak z każdą chwilą o moje ciało uderza coraz to więcej smug deszczu. Moje włosy były całe posklejane, a buty z każdym krokiem mlaskały, by dać mi do wiadomości, że są całe przemoczone.
   Szybko skryłam się pod markizą knajpy i złapałam za moje kudły, chcąc je wycisnąć z wody. Dopiero po paru sekundach zorientowałam się, że obok mnie stoi równie przemoczony mężczyzna. Ziewnęłam, zakrywając sobie usta dłonią, po czym zrobiłam coś, czego się nie spodziewałam. Kichnęłam. Dosyć porządnie kichnęłam. Tak, że prawdopodobnie było mnie słychać w całym budynku. Niektórzy ludzie stojący blisko, spojrzeli na mnie, jakbym im co najmniej całą rodzinę powyrzynała. Czego innego można spodziewać się po ludziach?
   Zwróciłam się do mężczyzny, stojącego obok.
    - Ma pan może chusteczkę? - Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, patrząc na niego miłym wzrokiem, po czym - znowu się tego nie spodziewałam - kichnęłam po raz kolejny. Na niego. Nie zasłaniając ust. Super.
    - Przepraszam! - powiedziałam nerwowo, patrząc na niego przepraszająco. No i masz ci los.

<Nivan? Jest jakie jest, ale na pierwsze opowiadanie może być xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz