29 cze 2018

Od Rachel cd. Dantego

Przeciągnęłam się leniwie i odebrałam telefon. W słuchawce dało się słyszeć podekscytowany głos jednej z moich starych koleżanek. Do połowy przytomna wysłuchałam strasznie nużącego wywodu, którego tematu mój mózg nie ogarnął. Co chwila potakiwałam, nie słuchając nawet, co mówi do mnie Nelly. W końcu dziewczyna zaproponowała spotkanie, a ja wspaniałomyślnie, lecz z chęcią zaproponowałam własny dom. Gdy w końcu udało mi się rozłączyć, do przyjścia Nel miałam jeszcze godzinę. Szybko ogarnęłam się i ubrałam w "wyjściowe" ubrania, to jest, dżinsy i czarny podkoszulek z nadrukiem. Usiadłam na sofie, która zaprotestowała głośnym skrzypnięciem i włączyłam telewizję. Oglądałam niskobudżetowe seriale paradokumentalne, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam bez wahaniaz nie przewidując, że dziewczyna jeszcze przed chwilą stojąca na zewnątrz, rzuci się na mnie, przytulając. Uśmiechnęłam się kwaśno i już próbowałam zaprosić do środka, lecz Nel wyciągnęła mnie z domu w samych skarpetkach.
- Zwolnij, gdzie mnie ciągniesz?
- Zrobię sobie tatuaż, a ty mi pomożesz!
Że co, przepraszam?! Popatrzyłam na znajomą zrezygnowana i weszłam do domu nałożyć buty. Gdy tylko zamknęłam drzwi, Nel pociągnęła mnie w stronę jej samochodu. Był to czerwony kabriolet kupiony, naturalnie, przez rodziców w ramach prezentu urodzinowego. Wsiadłyśmy, zapięłyśmy pasy i ruszyłyśmy. Droga, choć krótka, dłużyła mi się niemiłosiernie. Powodem mogło być gadanie mojej znajomej lub muzyka disco polo, którą puszczała. W końcu dotarłyśmy na miejsce. Nelly wyszła i pociągnęła mnie za sobą. Przez chwilę czekałyśmy w czymś na kształt poczekalni, jednak po krótkim czasie młody mężczyzna pomachał do nas zza lady. Podeszłam do niego niemrawo, cały czas chowając się za dziewczyną.
- W czym mógłbym pomóc?
Stara, wyuczona formułka, wszędzie taka sama. Nel potraktowała to jako zielone światło i zaczęła opowiadać. Pomimo że nie minęło nawet pięć minut, odczułam to, jak całą wieczność. W końcu mężczyzna wpadł na świetny pomysł, a mianowicie klapnięcia na sofę. Ma u mnie spory plus. Dante, jak odczytałam z plakietki na koszuli, naszkicował trzy rysunki i pokazał dziewczynie siedzącej obok mnie.
- Ten mi się podoba. A ty co myślisz?
Wszyscy spojrzeli na mnie. Udałam, że przyglądam się intensywnie rysunkom, w duchu jednak wymyślałam wymówki.
- To twój tatuaż, ty zdecyduj.
Oh tak. Jak zwykle zwalam wszystko na innych. Najwygodniejsza opcja zawsze kusi najbardziej. Nel wyglądała jakby ktoś, komu ufała, wbił jej nóż w plecy.

<Dante? Przepraszam, że opowiadanie nie grzeszy długością.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz