26 lip 2019

Od Ekateriny - Zadanie #3 cz.2

POPRZEDNIA CZĘŚĆ - LINK
Zadanie drugie. Zażyj je.
Ekaterina popatrzyła na foliową torebkę, w której znajdowały się dokładnie trzy pastylki, nieco podobne do tych, które sama połykała masami, kiedy bóle kręgosłupa dawały się jej we znaki. Ale o działaniu tych nie miała pojęcia.
Mężczyzna w czerwonym garniturze, od którego otrzymała paczuszkę, zdążył się już ulotnić, a Katiuszka nie wierzyła, że wykonała dopiero pierwsze zadanie. Co prawda, znalezienie odpowiedniego człowieka nie było najtrudniejsze, zajęło jej tylko cztery godziny, ale to nadal o cztery godziny gonitwy mniej.
Po chwili jednak kobieta zreflektowała się, że musi  wykonać także zadanie drugie. Zamknęła oczy, by nie musieć widzieć, co połyka i szybko wzięła do ust pastylki. Przez chwilę czuła ich smak, gdy dotknęły jej języka, ale zaraz później, w miejscu, w którym ich śliska powłoka stykała się z mięśniem, poczuła palący ból. Jak gdyby ktoś posypał głęboką ranę ciętą sokiem z ostrej papryki. Po niedługim czasie również jej przełyk zaczął palić żywym ogniem.
Kobieta za wszelką cenę próbowała zachować spokój, nie rzucać się po płytkach chodnikowych, nie siorbać wody z kałuży, jednak nie było to takie łatwe. Zamiast tego Petrova zaczęła biec, biec przed siebie i byle dalej, byle dalej od ludzi. O nie, ludzie nie mogli jej zobaczyć. Ludzie nie pozwoliliby jej kontynuować wykonywania zadania. A ona musiała wykonać zadanie za wszelką cenę.
W końcu dotarła do alejki między dwoma wiekowymi kamienicami. Wbiegła jak najgłębiej i rzuciła się na najbliższą ścianę. Ból w przełyku zaczynał nabierać intensywności obezwładniającego, z oczu kobiety zaczęły lać się łzy, a z gardła wydobywać niecodzienne, żałosne odgłosy, przywołujące na myśl żabi skrzek w połączeniu z rykiem, jaki wydobywa się z gardzieli lwa. Odgłosy przepełnione bólem, przytłumione przez ból i zmęczenie, związane z intensywnością ostatnich przeżyć.
Ale w jednej chwili ból zaczął się zmniejszać, a w jego miejsce pojawiały się wszystkie kolory tęczy. Nikita patrzyła przed siebie, ale nie widziała już brudnego chodnika, ani kota walczącego o kawałek zgniłego kotleta z szopem. Widziała piękne wzory, linie i plamy, pojawiające się przed jej oczami. Widziała cudownie, ale na chwilę zamknęła oczy, by upewnić się, że to, co widzi nie jest jedynie jej wymysłem. “Nie, droga Kariuszko, to nie twoja wyobraźnia! To narkotyk!” wrzeszczał nie uciszony jeszcze do końca rozum, ale któż słucha rozumu, mając przed sobą raj?
Petrova upadła na bruk, jej mięśnie zwiotczały, odmówiły posłuszeństwa, ale kobieta nie odczuła bólu. Zaczęła czuć pięknie. Każdy dotyk sprawiał jej niesamowitą przyjemność, jakiej jeszcze nigdy nie zaznała. Każdą częścią ciała starała się dotknąć ziemi, poczuć więcej tej niebezpiecznie pięknej przyjemności. Z jej gardła zaczęły wydobywać się nieme krzyki, złudnie podobne do poprzednich, jednak oznaczające zgoła coś innego, jej oczy toczyły łzy szczęścia, a w ustach zbierała się piana.
Katiuszka mogła tak leżeć i leżeć, jednak cudowne uczucie powoli zaczęło mijać, w końcu zniknęło całkowicie. Barwne plamy nabierały kształtów, a ich kolory traciły na intensywności. Kobieta mogła już wstać i utrzymać się na nogach. Spojrzała w niebo. Było ciemne, ale gwiazdy nie były widoczne.
Dźwięk drażnił jej uszy, śmiech nastolatków idących po chodniku stał się nieznośnym hałasem, przed którym starasz się uciec, kiedy nareszcie postanawiasz oddać się w objęcia snu. Kobieta zawiesiła wzrok na mężczyźnie, stojącym obok alejki, w którą wbiegła w amoku. Był wysoki. Był gruby. Był brudny. Był… ohydnym człowiekiem, który… Nie, to nie byłoby możliwe.
Ale ten mężczyzna do złudzenia przypominał Nikitę Petrova. On po prostu był jej ojcem.
Pomimo ciągłego wirowania świata dookoła, Ekaterina zaczęła wydawać dziwne odgłosy wściekłości. Wszystko, co widziała ciągle było rozmyte i zbyt jaskrawe, jednak ten człowiek nie był kolejną halucynacją. W kieszeni kobiety dały się odczuć wibracje, a ona sama odruchowo sięgnęła po telefon i odczytała wiadomość.
Zadanie trzecie. Zabij.
Jakkolwiek niehumanitarnie to brzmi, emocje eksplodujące w Katiuszce nie pozwoliły jej na myślenie. Tak bardzo nienawidziła tego człowieka, tyle złego uczynił jej i jej matce. Tyle osób skrzywdził, tylu osobom życie przemienił w ruinę. Teraz nie było odwrotu.
Zataczając się, kobieta podeszła do nieznajomego. W świetle latarni jego podobieństwo do znienawidzonego członka rodziny nagle zmalała, ale zmęczony narkotykiem i zbytkiem emocji umysł Nikity nie pozwolił sobie na przyswojenie tego faktu. Kiedy brała zamach, z potłuczoną butelką, która nie wiadomo czemu i kiedy znalazła się w jej poranionej dłoni, z okrzykiem złości na ustach, mężczyzna nie był już jej ojcem.
Krzyk.
Krew.
Fragment szkła boleśnie wbijający się w jej ramię.
Uderzenie w brzuch.
Kolejny zamach i cios w twarz potłuczonym szkłem.
Stłumiony krzyk i więcej krwi.
Mężczyzna upadł, Ekaterina razem z nim, na kolana.
Kolejne uderzenia. Szybkie i krótkie, skierowane w twarz i klatkę piersiową.
Aż w końcu Ekaterina opada obok martwego ciała, wyczerpana i zalana łzami, ubrudzona cudzą krwią. Powoli odzyskiwała zdolność logicznego myślenia. Nie, nie mogła teraz zostać tutaj, bez szwanku, obok martwego nieznajomego. Drżącymi dłońmi pochwyciła największy kawałek szkła, jaki ostał się po butelce, wzięła głęboki wdech.
I z całej siły pchnęła. W brzuch.
Donośny, zachrypnięty krzyk rozdarł powietrze. Ostatnim, co zobaczyła Nikita przed utratą przytomności, była para, która niczego nieświadoma wyszła na spacer w tej okolicy. Ostatnim, co poczuła, były wibracje w kieszeni spodni.
Zadania wykonane poprawnie.
Ekaterina spędziła w szpitalu miesiąc.
Był to kolejny, wyjęty z żałosnego życia miesiąc, przesiąknięty bólem i łzami. Policji nie udało się znaleźć sprawcy, sprawa uzyskała status zawieszonej.
Nie pogodziła się z tym, co zrobiła.
Wyparła to. Wspomnieniom pozwoliła nawiedzać się jedynie w sennych koszmarach.

KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ I OSTATNIEJ
915 (cz.1)+866 (cz.2)=1781 słów całości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz