1 lip 2019

Od Lucii C.D Althea

    Nie wiem czemu, ale zgodziłam się, żeby pójść z moja siostrą na tę, że tak powiem niegrzecznie, zasraną wywiadówkę. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego chce na nią iść, skoro doskonale wie, czego może się spodziewać. Wie, że mam dobre oceny, wie, że dobrze się zachowuje, wie, że nie mam z nikim żadnych spin. Althea wie praktycznie wszystko, jednak nie mogę jej zabronić iść na wywiadówkę, chociaż...

    Mogłam jej w ogóle o niej nie mówić.
    W sumie, to nie byłby taki głupi pomysł. To by było całkiem inteligentne, chociaż już dawno okazja na to przepadła. Moja siostra widziała o tym nieszczęsnym spotkaniu z rodzicami i spuszczaniu się nad niesamowitymi ocenami swoich dzieci, chociaż... To zależy o jakie dziecko chodzi. Niektóre osoby z mojej klasy mają naprawdę przesrane u rodziców, jeśli chodzi o ich końcowe oceny. Co prawda trochę mi ich żal, ale z drugiej strony to cieszę się, że nie jestem na ich miejscu.
    Przynajmniej jest chociaż jedna rzecz, z której moja siostra może być dumna.
    Kiedy wszyscy rodzice zaczęli wychodzić z klasy, szukałam między nimi mojej siostrze. Mijała mnie jedna kobieta, druga, trzecia, a wśród nich nie znalazłam w ogóle mojej siostry. W tym samym też momencie ze zmarszczonymi brwiami odepchnęłam się od parapetu, przy którym stałam i podeszłam bliżej klasy, w której odbywała się wywiadówka. Nie wiedziałam, dlaczego mój wychowawca poprosił ją żeby ta została na trochę dłużej. Przecież nic takiego w ostatnim czasie się nie działo. Nic nie przeskrobałam, mam dobre oceny... Kompletnie nie wiedziałam o co mogło chodzić. Pozostało mi wtedy tylko stać oparta o ścianę i cierpliwie czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
    Po kolejnych pięciu minutach, z klasy wyszła moja siostra. Wyglądała strasznie - blady wyraz twarzy, nawet dostrzegłam jej puste spojrzenie, które wpatrywało się w moją osobę. Dziewczyna zmierzała w moją stronę, gdy ja miałam wrażenie, że ona zaraz może tu bezwładnie paść na podłogę, bez żadnego ostrzeżenia.
     - Lucia? - zaczęła nieco ochrypłym, cichym głosem. - Kiedy zamierzałaś mi o czymś powiedzieć?
     - O czym? - Zmarszczyłam brwi, pytając ją zdziwionym głosem. Przecież nic nie zrobiłam i nie miałam zielonego pojęcia, o co jej może chodzić. Jedynie odruchowo złapałam ją za ramię, żeby przypadkiem nie padła tu obok mnie.
     - Jak to o czym? - spytała z wyrzutem, mogę w sumie nawet powiedzieć, że chyba usłyszałam, jak jej głos delikatnie się złamał w pewnym momencie, chociaż po jej oczach nie mogłam stwierdzić, czy byłaby w stanie się lada chwila popłakać. Jednak ja w dalszym ciągu nie wiedziałam, o co może chodzić. Byłam naprawdę zdezorientowana. - Twój wychowawca o wszystkim mi już powiedział.
     - O czym ci powiedział? - Zmarszczyłam brwi. To był moment, kiedy naprawdę zaczęłam się martwić, czy jednak nie zrobiłam ostatnio czegoś naprawdę złego. No może fakt, podłożyłam jakiemuś dzieciakowi nogę ostatnio na stołówce, ale czy to byłby powód takiego zachowania mojej siostry? Żeby stała taka sparaliżowana, strasząca przechodniów swoim niecodziennym wyglądem.
     - O n-nagraniu z tobą - zająknęła się, a ja momentalnie sobie o tym przpomniałam. Fakt, to nie było tak dawno, ale ten incydent ucichł już dobre parę tygodni temu, a ja miałam święty spokój. Jednak byłam wręcz pewna, że takie wytłumaczenia nie zadziałają na moją siostrę, więc musiałam znaleźć jakieś inne, dobre wymówki, które by sprawiły, że dziewczna przestałaby mi wiercić dziurę w brzuchu tą niekomfortową dla mnie sytuacją. - Czemu mi o tym nie powiedziałaś? - spytała, patrząc na mnie z wyrzutem. Wyrzutem, który był głęboko zakorzeniony w jej spojrzeniu i wbijał we mnie kolce tak dosadnie, że dały radę nawet wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia, jednak szybko wyrzuciłam to ze swojej głowy. Było minęło, nie powinna tego wyłaniać z powrotem na światło dzienne.
    - Nie miałam czego ci mówić - powiedziałam, siląc się na obojętny ton. Nie chciałam, żeby się w to zagłebiała. Przeżyłam już ten koszmar w samotności, a fakt, że dziewczyna o niczym nie wiedziała i była w stanie spędzać ze mną czas tak, jak zawsze, nie odczuwając w stosunku do mnie żadnego współczucia był tym, czego potrzebowałam najbardziej. Braku zainteresowania tą sprawą, tylko zwykłego spędzenia ze sobą popołudnia. Przyjaznej, miłej atmosfery, a nie takiej zakopanej pod płaszczem smutku i wszechobecnej pobłażliwości. Naprawdę nie chciałam tego doświadczać.
     - Ale dlaczego? Przecież wiesz, że możesz mi mówić o wszystkim, co cię dręczy, co się stało. Tyle, że ty o niczym nie mówisz. Zamykasz się w sobie, ja nawet nie wiem, co się dzieje u ciebie w szkole, a na każde pytania odpowiadasz mi najszybciej i najkrócej, jak tylko można - zaczęła mówić z wyrzutem, nie spuszczając ze mnie swojego czujnego, siostrzanego wzroku, który nie wiem czemu, ale w pewnym momencie nawet zmienił się na typowo matczyny. Jednak ja nie chciałam słyszeć jej dalszych wywodów, bo wiedziałam, że wtedy już całkiem pęknę, a wspomnienia z tamtych zdarzeń znowu wrócą, raniąc każdą moją cząstkę po raz kolejny. Ja naprawdę nie chciałam do tego dopuścić, nie chciałam przeżywać tego od nowa, nie chciałam sobie o tym przypominać. Te zdarzenia powinny być już dawno za mną, jednak dzięki takim sytuacjom, jaka na przykłąd teraz miała miejsce, nie mogę o tym zapomnieć. Ciągle do tego wracam myślami... A nie chcę.
     - Alt, przestań - przerwałam jej gwałtownie, nie chcąc słuchać jej dalszych wywodów. - Po prostu przestań, okej? Może ja nie chce o tym rozmawiać, co? Pomyślałaś o tym chociaż przez chwilę? - Tym razem to ja zaatakowałam ją wyrzutem. - Wróćmy do domu i nie rozmawiajmy o tym, hm? Puśćmy to mimochodem. Było minęło. Nie warto do tego wracać, co? - Wysiliłam się na delikatny uśmiech, który nie do końca przekonał moją starszą siostrę, bo ta w odpowiedzi na to się lekko skrzywiła.
     - Lucia, wiesz jak to teraz wygląda? - spytała się mnie, jej głos naprawdę się łamał, a w oczach błyszczały niewielkie łzy, co strasznie złapało mnie za serce. - Wiem, że może nie chcesz mi o tym mówić, wstydzisz się tego, ale... Ja jestem twoją siostrą. Czuje się teraz tak, jakbyś mi w ogóle nie ufała, bo nie mówisz mi naprawdę o niczym. Wiesz jak to mnie boli?
     - Al... - zaczęłam, jednak dziewczyna kontynuowała.
     - Nie Al. Boli mnie to, że nie mogłam cię wtedy wesprzeć, czuje się teraz jak bezwartościowa starsza siostra - przyznała ciszej, na co ja gwałtownie złapałam za jej ramiona i sprawiłam, że podniosła swoj wzrok na mnie.
     - Alti, wcale nie jesteś bezwartościową starszą siostrą, co ty gadasz. - Zaczęłam ją delikatnie głaskać po ramionach. - Jesteś wspaniała, naprawdę ciebie podziwiam i kocham cię ponadżycie, bezinteresownie. Nie chciałam cię tym zadręczać, bo wiedziałam, że też masz swoje własne problemy, których ty sama też mi oszczędzasz. Kojarzysz swoją kolekcję kurtek, na którą zawsze zbierasz pieniądze? Często ci się do nich dorzucam, chcąc jakoś podziękować za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Byłaś dla mnie jak matka, której nigdy nie poznałam...

< Althea? >

+10PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz