26 lip 2020

Od Jasona cd. Elizabeth


            Razem z chłopakami ustalaliśmy właśnie jakie piosenki będziemy nagrywali, kiedy do studia wpadła dziewczyna. Niemal natychmiast zwróciła na siebie naszą uwagę, a kiedy dostrzegłem Elizabeth uśmiechnąłem się. Chłopaki popatrzyli na siebie z powątpieniem.
            - Zgubiłaś się? Wiesz, że na samym dole jest tak jakby rozpiska wszystkiego tak? – Erick założył ręce na piersi, a reszta zaś zaczęła cicho się śmiać.
            - Panowie, trochę wyczucia! Erick, mam ci przypomnieć jak pierwszego dnia tutaj wjechałeś na złe piętro? – Uśmiechnąłem się do kolegów, po czym podszedłem do kobiety i objąłem ją ramieniem – Elizabeth jest teraz członkiem ekipy, a ja, jako lider, wyrażam rozczarowanie waszą postawą, oraz nadzieję, że się poprawicie.
            Niemal natychmiast uśmiechy znikły z twarzy chłopaków. Po chwili każdy zaczął się przedstawiać, a ja nie opuszczałem mojej pozycji przy boku widocznie zestresowanej dziewczyny. Daniel uśmiechnął się do mnie, widocznie zadowolony z mojej postawy. Po chwili za to, zostawiłem Elizabeth z resztą i wszedłem do pomieszczenia na nagrywki. Założyłem słuchawki, aby po chwili dać znać, że wszystko słyszę i jestem gotowy. Rozbrzmiała dobrze znana mi melodia.

The warning to the people
The good and the evil
This is war
To the soldier, the civillian
The martyr, the victim
This is war

It's the moment of truth and the moment to lie
The moment to live and the moment to die
The moment to fight, the moment to fight,
To fight, to fight, to fight

To the right, to the left
We will fight to the death
To the Edge of the Earth
It's a brave new world
From the last to the first

            Piosenka “This is war”, napisana była przeze mnie wraz z Erickiem. Powtarzałem nagranie jej kilkanaście razy. Za każdym razem miałem tyle samo energii, wkładałem w to całe serce. Każdy krzyk, czy szept był nieudawany. To byłem ja. Moje życie było jedną wielką walką, wojną w której mógłbyś tylko jeden zwycięzca. Jak na razie, wygrywałem ja co napełniało mnie olbrzymią ulgą oraz szczęściem. Mając tekst przed sobą, zupełnie nie czułem potrzeby zerkania w niego. Znałem tą piosenkę na pamięć.
            Kiedy otworzyłem oczy, śpiewając ostatnie słowa piosenki widziałem wzrok chłopaków i ich uśmiechy, dumę Daniela i Elizabeth, która widocznie nie wiedziała co zrobić. Kiedy melodia się skończyła, zdjąłem słuchawki i wróciłem do reszty. Tam wszyscy razem przesłuchaliśmy piosenkę. Przyszła kolej na resztę, każdy z nich nagrywał swoje fragmenty po kilka razy.
            - Nagrywanie jeden piosenki to żmudny proces – Uśmiechnąłem się do Beth, po czym ruszyłem w kierunku korytarza i windy – Jesteś głodna? Możemy iść na dół, do bufetu. I tak muszę iść po kawę.
            - Pewnie, przy okazji poznam trochę budynek – Uśmiechnęła się do mnie, po czym razem wyszliśmy z samego studia.
            Idąc w kierunku windy, mijało nas mnóstwo ludzi w tym Mia – siostrzenica Daniela i nasza, w pewnym sensie sekretarka.
            - Jason! Co u ciebie? Ostatnio nie mam kompletnie czasu aby przychodzić na wasze próby. –Dziewczyna przytuliła mnie,a jej długie, rude włosy kołysały się przy każdym ruchu.
            - Jest dobrze, nagrywamy nową piosenkę. O, właśnie. Mia, poznaj Elizabeth. Została naszą panią fotograf, Daniel ją zatrudnił.
            - Witaj, miło mi. Skoro mój wujek cię wybrał, to znaczy że jesteś dobra. Albo to, że Jason mu kazał – Dziewczyna zaśmiała się perliście, po czym rozproszył ją dźwięk telefonu. – Wybaczcie mi, wpadnę niedługo na próbę. Praca wzywa.
            Szybko ruszyłem w kierunku windy. Elizabeth dreptała za mną bez słowa. Tłumaczyłem jej na które piętro powinna się kierować, jeśli będzie chciała porozmawiać z Danielem gdy nie będzie go w studiu. Wyjaśniłem też, że nasze piętra są od parteru, do piętra szóstego. Reszta, należy do innych producentów, jednak czasami tam bywamy.
            Kiedy byliśmy już w bufecie, ja wziąłem kawę patrząc wyczekująco na Elizabeth.
            - Coś się stało? Nie odzywasz się od pewnego czasu.
Pani Sawir?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz