27 lip 2020

Od Eliasa CD Duanny

    Wstępując do baru nie spodziewałem się, że akcja potoczy się w ten sposób. Wyobrażałem sobie Duannę jako osobę opanowaną i rozsądną, ale jak widać każdy musi czasami dać upust emocjom i wypuścić powietrze ze świstem, które wstrzymywało się ten cały czas. Cały wieczór bardzo żałowałem, że nie dałem rady wlać w siebie choć trochę procentów, aby zabalować z dziewczyną i sprawić, aby nasze rozmowy stały się bardziej szczere i swobodne. Co jak co, ale po pijaku wychodzi najwięcej, gorzej tylko z kwestią, czy potem tego żałować, czy nie. Dodatkowo nie chciałem się upijać, bo widząc ile pije Duanna stwierdziłem, że powinienem jej przypilnować, a potem ostatecznie odwieźć bezpiecznie do domu, bo gdybym sam był pijany to nie wiadomo gdzie i jak byśmy skończyli. Takim też sposobem obecnie znajduję się w mieszkaniu mojej starej ukochanej przyjaciółki, która nie potrafi utrzymać powiek w górze, ale nadal mamrocze coś pod nosem. Zostałem poproszony o utrzymanie jej towarzystwa, więc przysiadam na skraju łóżka i rozmasowuję czoło jedną dłonią. Nie wiem, co myśleć o tej sytuacji. Spotkanie było ciekawe, nie sądziłem, że Di skończy w takim stanie.
Nie oszukujmy się, to po mnie bardziej można spodziewać się czegoś takiego. Siedząc tak na wyjątkowo miękkim materacu uświadamiam sobie, że zamieniliśmy się miejscami na jedną noc. Wywołuje to u mnie nikły uśmiech, podczas gdy obserwuję ciemnowłosą wyłożoną na swoim łóżku w piżamie, a przynajmniej w wygodnych rzeczach, jakie znalazłem w jej szafie. Nie powiem, przebieranie jej nie było wcale takie najgorsze, jednak zachowując swój rozsądek nie przyglądałem się pewnym częściom jej ciała, nie chcąc później żałować tych decyzji. W roli opiekuna sprawdzam się bardzo dobrze, jak widać, aż sam się sobie dziwię. Lekko zmęczony całą tą ostatnią szarpaniną, przymykam oczy, po czym sięgam do kostki kobiety i lekko ją ściskam, jakby chcąc pokazać, że nadal tu jestem.
- Nie dzielisz tego łóżka z kimś jeszcze? Mamy się go spodziewać? - pytam cicho, chociaż robię to przede wszystkim dlatego, że teraz mogę wyciągnąć od niej jakieś informacje i stanie się to znacznie szybciej, niż gdyby była w pełni świadoma.
- Kogo spodziewać - marszczy brwi, w dalszym ciągu leżąc z zamkniętymi oczami. - Tate nie ma.
- Nie chodzi mi o Tate - ciągnę dalej obserwując ją dokładnie, a mój ton pozostaje spokojny, a wręcz pogodny.
- Nikt więcej tu nie mieszka, ale ty możesz, mam duże łóżko - mamrocze pod nosem.
- Rozłożyłaś się na całym, średnio się zmieszczę - śmieję się cicho biorąc jej słowa, za prawdziwe - Jak mi pozwolisz, to zajmę kanapę - dodaję po chwili puszczając jej kostkę.
- Jest niewyprasowana - mówi - Znaczy niewygodna.
- Wiele mi do szczęścia nie potrzeba - zapewniam uśmiechając się lekko - Zresztą o ile dobrze pamiętam z naszych nocowań, lubiłaś się rozpychać.
- Lubię dalej.
- Więc widzisz, nie zachęcasz mnie - kręcę głową w zrezygnowaniu mając nadzieję, że w końcu odpuści, nie chciałem zajmować jej miejsca w łóżku.
Na szczęście, gdy nie otrzymuję odpowiedzi, łatwo mi stwierdzić, że pochłonął ją sen. Wzdycham z ulgą, bo był to długi wieczór i jeszcze przez chwilę obserwuję jej twarz. Wydoroślała to pewne, ale nadal widzę w niej to, co miała w dzieciństwie. Mały, ładny nosek, pełne usta w uśmiechu wyglądające najlepiej oraz duże, jasne oczy, w które mogłem wpatrywać się ile chciałem, chociaż zawsze bałem się do tego przyznać. Niby nie widać wiele różnic, chociaż jedna wydaje się najbardziej dotkliwa. Spoważniała. Pewnie tego wymagał od niej dorosły świat, ale Duanna najlepszą wersją siebie była, gdy śmiała się i rozrabiała. Momentalnie czuję się nostalgicznie, jakbym był u przyjaciółki w domu i starał się znaleźć sobie jakieś zajęcie, kiedy ona odpadła jako pierwsza i zostawiła mnie samego. Podnoszę się, aby nakryć ciemnowłosą ciepłym kocem, po czym zabieram z jej twarzy pojedyncze, niesforne pasma włosów. Chcę, aby wypoczeła jak najlepiej, więc zaraz znikam z pokoju pozostawiając za sobą lekko uchylone drzwi. Gdy znajduję się w salonie, zdejmuję jedynie koszulę, bo jest cała spocona i padam równie wycieńczony co Di, na kanapę. Podkładam sobie pod głowę poduszkę i przymykam oczy. Niby jestem zmęczony, ale sen przychodzi mi z wielkim trudem. Nie mogę przestać myśleć o kobiecie, która leży sama pokój obok. Ciekawe, czy o tym mieszkaniu we dwie z jej córką mówiła prawdę. Zaczynam się tylko zastanawiać, w jakich okolicznościach została samotną matką. Jej ukochany miał wypadek, w wyniku którego bardzo ucierpiał? A może miała z nim problemy i odeszła dla własnego bezpieczeństwa jak i córki? A może to on ją zostawił dla innej, tudzież tako, z własnego wymysłu. Tak czy siak, musiała przeżyć coś niefajnego, skoro teraz była sama. W duchu zaczynam wyobrażać sobie siebie, na miejscu tego kogoś u jej boku. Mogłoby tak być, prawda? Mógłbym skończyć z tymi swoimi interesami specjalnie dla niej, a nawet dla jej córki. Byłbym w stanie to zrobić, szczerze to nawet bez żadnego zawahania. Niestety myślenie o przyszłości na wpół przytomnym, a za dnia różniło się od siebie dosyć diametralnie. Mimo to pozwalam tym sennym myślom zawładnąć moją głową i skutecznie posłać mnie do snu nie fatygując się nawet, o jakiś koc na nogi.
    Rano budzę się dosyć wcześnie, a przynajmniej tak mi się wydaje. Całkiem dobrze wypoczęty podnoszę się do siadu i rozglądam, jakbym zapomniał gdzie zasnąłem poprzedniej nocy. Gdy widzę Duannę kręcącą się po kuchni od razu sobie przypominam, a na mojej twarzy pojawia się lekki uśmiech. Wczorajszej nocy musiałem wszystko robić za nią, bo ta nie dała rady ustać na własnych nogach, a teraz jeszcze wstała przede mną i krząta się jak gdyby nigdy nic. Podziwam ją, że tak szybko umie postawić się na nogi po nocy niezłego picia. Ile bym dał za szybką regenerację. Przeczesuję włosy będące w niezłym nieładzie, a wtedy napotykam spojrzenie kobiety. Wyciągam jedną rękę przed siebie i macham do niej bez słowa, jak gdyby dzieliła nas wielka szyba, która uniemożliwia nam słowne porozumiewanie się.

Duanna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz