18 sie 2019

Od Dustina C.D Trace

Po wezwaniu na komende przez pana Trace-a na dodatkowe zeznania musiałem się nieco przygotować psychicznie. Nie wiedziałem o co konketnie będzie pytał a sytuacja wtedy była dość napięta. Niby nie miałem czego się stresować ponieważ to była norma że  takich sytuacjach się ściągało ratowników na wyjaśnienia. Pozatym mężczyźni musieli być dodatkowo za napaść na nas, za co dostali by dodatkowe pare latek. Nie dostalem informacji na którą godzine mam konkretnie się stawić więc postanowiłem że zaraz po tym jak coś załatwie na mieście to podjade na komisariat.


***

Tego dnia oczywiście musiało być upalnie. Akurat w dzień w którym miałem najwięcej biegania za swoimi sprawami, coś dokupić oraz stawić się na komisariacie. Dodatkową głupotą bylo ubranie ciemnych ubrań. Czarna koszulka z krótkim rękawkiem z nazwą zespołu którego aktualnie słucham dość często i czarne krókie spodenki do kolana.
Sprawy w urzędzie zajęły mi więcej czasu niż planowałem. Denerwowało mnie to i stresowało gdyż spóźniać się na komisariat nie było raczej dobrym pomysłem.
Gdy już załatwiłem po dwóch godzinach stania w kolejce w urzędzie, moglem ruszyć na komisariat. Tam krótkie i szybkie spuisanie danych osobowych krótka rozmowa i zaproszono mnie do gabinetu w którym miał być już znany mi Pan komisarz Trace.

Wszedłem do gabinetu spogladajac od razu na mężczyznę. Na wstępie przeprosiłem za lekkie spóźnienie? I wyciągnąłem ręke do mężczyzny który ją objął i uścisnął.
- Radze grzecznie zapomnieć o widoku, który tutaj zauważyłeś… Moje sposoby czasem nie są humanitarne, ale nigdy nie wychodzą za drzwi tego miejsca. - wskazał na wolne miejsce pod drugiej stronie stołu.
- Nie chciałbym zbędnych kłopotów. - kiwnął głową na znak zgody, co policjant uznał za dobry omen. Już w myślach wyobrażał sobie zapach kolacji, którą miała zrobić mu siostra.
- Wróżę nam udaną współpracę...Przechodząc do rzeczy, krótko i zwięźle. - odparł, zapisując na czystej stronie akt jakieś dane. - Dustin C-cy… Cynkowski? Lat dwadzieścia trzy, ratownik medyczny?
-Wszystko się zgadza.. Zapewne zostałem tutaj zaproszony by jeszcze raz opowiedzieć cały przebieg sytuacji z tamtego dnia i zajścia?
-Właśnie tak.. Wszystko jeszcze raz na spokojnie i dokładnie.
-Cóż.. Dostaliśmy wezwanie do bójki.. Z tego co pamietam  było to około 13? Biło się kilku mężczyzn z czego jeden leżał nieprzytomny i krwawił.. Myśleliśmy że na miejscu będzie już radiowóz więc ruszyliśmy tak szybko jak się dało. Na miejscu okazało się że przybyliśmy sami więc przez radio poinformowaliśmy dyżurnego że jesteśmy sami a mężczyźni dalej sie biją.
Trace pokiwał głową robiąc notatki.
-Gdy zamierzaliśmy wyjść by pomóc mężczyźnie, momentalnie inni zaczeli nas obrzucać obelgami, kaieniami i wymachiwać w naszą stronę jakimiś przedmiotami.
-Myśli Pan że specjalnie grali na czas by mężczyzna zmarł?
-Nie mam pojęcia. Naszym celem było opatrzenie mężczyzny i ewentualna pomoc mu. Może myśleli że cchemy ich rozdzielić lub złapać i czekać na policje. A może faktycznie chcieli by mężczyzna dokończył swój żywot na asfalcie.
-Mhm... - mruknął dalej notując - proszę kontynuować.
-Cóż.. Ze względu na obawe przed utratą zdrowia lub życia po prsotu nie wychodziliśmy z karetki. Czekaliśmy na przybycie radiowozu by móc wkroczyć dalej do akcji. Wtedy jedenz  kamieni niemal wybił szybe w karetce.
-Tak.. Zostały zrobione zdjęcia i pobrane dowody?
-Z tego co wiem to tak. Technicy sprawdzali, mierzyli i porobili zdjęcia zanim ambulans pojechał na wymianę szyby.
-Hm.. A zauważył Pan coś podejrzanego?
-Czy ja wiem.. byli ubrani tak typowo... Jakieś dresy, wygoleni, bez znaków szczególnych. Twarzy bym nie rozpoznał bo był kawałek do nich a na dodatek skupialiśmy się na czymś innym niż obserwowaniu tamtych patałachów.
Trace i ja się zaśmialiśmy cicho. Przerwał na chwile notowanie by się chwilę zamyślić. Spojrzał znów na mnie.
-Uważa Pan że gdyby was nie powstrzymali, uratowalibyście go?
-Cóż... - tym razem to ja się zamyśliłem. - Dość sporna kwestia. Widziałem że mężczyzna miał dość sporą ranę na głowie. Niewiem co wyjdzie w sekcji ale podejrzewam że mógł mieć wylew lub uszkodzenie czaszki. Mogłobyć tak że nawet gdyby nas "dopuścili" że byśmy go dali rade dowieźć do szpitala a mogłyć też tak że pomimo starań by nam umarł. Ciężko mi stwierdzić. Tak czy siak uniemożliwili nam pomoc poszkodowanemu.
-Dobrze. W takim razie to tyle. W razie jakiś pytań będę się jeszcze z Panem kontaktował.
-Nie ma najmniejszego problemu. Jestem do Pana dyspozycji. - Uśmiechnąłem się i wstałem wychodząc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz