27 sie 2019

Rosalie Coleman

Źródło: Pinterest, na zdjęciu nieznana osoba
Motto: W życiu nie chodzi o czekanie, aż burze minie… chodzi o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu.
Pozytywne prawda? Czasami nie zostaje nic oprócz nadziei i kurczowego trzymania się tej pozytywności, w którą samemu już się nawet nie wierzy. Dlatego właśnie Rosie stale przypomina samej sobie o tych słowach, aby nie stracić sensu w takim czekaniu na lepsze jutro.
Ludzie zapomną o tym, co powiedziałeś, ludzie zapomną o tym, czego dokonałeś, ale ludzie nigdy nie zapomną tego, jak dzięki tobie się czuli.
Mama nauczyła ją niewielu rzeczy. Zbyt była zajęta kłótniami z ojcem, ale jedna z tych rzeczy pokrywała się z tym, czego nauczył ją Gavin, mimo że jest niewiele od niej starszy. Jest to traktowanie innych ludzi tak, jakby sama chciała być przez innych traktowana, ponieważ wierzy, że nie robi tego na marne.
Imię: Rosalie to imię w swoim znaczeniu łączące dwa kwiaty - różę i lilię. Christine była bardzo zdziwiona jak bardzo maleńka będzie jej córeczka, jej drugie dziecko, które urodziło się za wcześnie. Do dzisiaj wspomina, że wydawała się jej taka krucha, delikatna, jak kwiatuszek. Stąd właśnie to imię uznała za idealne dla niej. Rosalie bardzo często jest skracane nie tylko przez rodzinę dziewczyny, ale również znajomych, współpracowników i ona sama nigdy nie miała nic przeciwko. Najczęstsze zdrobnienia to Rose, Rosie, Rie.
Nazwisko: Coleman
Wiek: 20 lat
Data urodzenia: Dosyć niespodziewana przez matkę Rosie oraz położnej data 5 sierpnia. Termin wyznaczony został przez lekarzy na dokładnie tydzień później, a w czasie ciąży nie było żadnych problemów, a więc nic nie wskazywało na to, że Christine urodzi córkę nieco za wcześnie. Nie przyniosło to jednak większych problemów ani matce, ani dziecku, które urodziło się całkowicie zdrowe.
Płeć: Kobieta
Miejsce zamieszkania: Mieszkanie, w którym na co dzień mieszka Rosalie należy nie do niej, a jej brata - Gavina. Dokąd skończył on osiemnaście lat i odłożył trochę pieniędzy ze swojej ciężkiej pracy, wyprowadził się z domu, aby nie tylko się uniezależnić ale również odciążyć matkę. Dopiero po urządzeniu się zabrał za sobą siostrę. Samo usytuowanie mieszkania pozostawia trochę do życzenia, jednak jako młodzi ludzie, nie opływający w miliony na koncie nie mogli sobie pozwolić na lepszą okolicę i wygląd miejsca, w którym mieszkają. Jednak przez te kilka lat Rosie zdążyła według swoich możliwości uczynić to miejsce najbardziej przytulnym, przywodzącym na myśl prawdziwy dom.
Ich kamienica to starszy budynek, którego elewacja została zostawiona jako surowy mur, przez co widać jego specjalnie zabarwioną brunatną cegłę. Znajduje się on na jednym z tych pierwszych osiedli mieszkaniowych, czyli aktualnie na bocznej uliczce w nieprzyjemnej części miasta, gdzie wszędzie wzdłuż chodników ciągną się długie, małe bliźniacze budynki, z których niektóre nie są kamienicami, a bliźniaczymi domami trzypiętrowymi. Do każdej z klatek prowadzi kilka wysłużonych już schodów, stanowiących jedyną przerwę w stalowym, trochę pordzewiałym ogrodzeniu. Każda dosyć wąska klatka schodowa prowadzi do łącznie ośmiu mieszkań - po dwa na piętro.
Mieszkanie Gavina i Rosie znajduje się na ostatnim piętrze, w ostatniej klatce budynku, przed samym skrzyżowaniem, co ma o tyle plusy, że w nocy wejście jest jeszcze oświetlone przez latarnię, stojącą właśnie przy tym skrzyżowaniu. Jest ono niewielkie i składa się łącznie z dwóch sypialni, łazienki, kuchni z małym pomieszczeniem na tzw. wszystko oraz salonu. Pierwszym, co rzuca się w oczy po wejściu i rozejrzeniu się po tym mieszkaniu jest zadziwiająca ilość roślin znajdująca się w nim. Do niedawna jedynym pomieszczeniem oprócz spiżarni, jak lubi popularną graciarnię nazywać Rosie, był pokój znajdujący się zaraz na lewo od drzwi wejściowych, czyli pokój Gavina. Jest to niewielkie pomieszczenie o ścianach w kolorze ciemnego turkusu, co bardzo kontrastuje z białym sufitem, a nieco rozjaśniane jest przez ciemne panele na podłodze. Znajduje się tam ogromna ciemnobrązowa szafa, w której mieszczą się wszelkie rzeczy Gavina. W najdalszej części pokoju, na podwyższeniu o wysokości jednego schodka, tuż przy oknie wychodzącym na ulicę znajduje się podwójne łóżko. Na parapecie okna często można znaleźć laptopa i książki Gavina lub inne drobiazgi. Dzięki Rosie naprzeciwko drzwi, również przy oknie stoi fikus benjamina, jedyna roślina w tym pokoju. Zaraz obok znajduje się małe królestwo Rosalie, które czasami bardziej przypomina dżunglę niż sypialnię. Zielonkawo-limonkowy kolor ścian ładnie komponuje się z ciemnobrązowymi panelami oraz drewnianymi meblami w nieco jaśniejszym od podłogi odcieniu. Zaraz za drzwiami na lewo znajduje się bardzo duża szafa, pełna ubrań, butów i drobiazgów Rosie, a do której została dorobiona jedna oddzielna kolumna, zamykana na jedne drzwi, w której to ustawione zostały wszelkie farby, ołówki, pastele, tusze i innego rodzaju narzędzia malarskie, rysownicze. Na tej samej ścianie, jednak znacznie bliżej okna znalazło się biurko, zawsze pełne jakiś szkiców, rysunków i zapisanych informacji, które zazwyczaj Rosie przypina do wiszącej nad biurkiem tablicy korkowej. Naprzeciwko biurka ustawiono łóżko, nie tak duże jak u Gavina, jednak całkowicie wystarczające tej drobnej kobitce. Na samego końca łóżka do ściany, na której znajdują się drzwi zostały ustawione książki oraz rośliny na równych, długich półkach, obok których możemy znaleźć wiklinowy fotel z poduszką do siedzenia oraz kocykiem. Tuż przy wyjściu, niemal dotykając futryny, wisi długie na wysokość całego pokoju lustro. Znajdujące się naprzeciwko wejścia do mieszkania kolejne pomieszczenie to niewielka łazienka, wyłożona błękitnymi i białymi płytkami. Tutaj również nie mogło zabraknąć roślin, a stojące tutaj wężownica i dwa zamiokulkasy prosto rzucają się w oczy. Ustawione zostały naprzeciwko wejścia, a wzdłuż znajdującej się na lewo wanny odgradzając tą część od toalety, czyli znajdującego się zaraz za kwiatkami sedesu i umywalki z toaletką i zamykaną półką pod spodem. Naprzeciwko wanny, co znaczy na prawo od wejścia znajdują się kolejno pralka i wiklinowy kosz na pranie. Tuż nad pralką znajdują się półki, na których znajdują się kosmetyki mieszkającej tutaj dwójki. Mając już obraz lewej strony mieszkania i jego najbardziej odległego od wejścia końca możemy się przenieść na prawą stronę. Stanowią ją kolejno salon, kuchnia i spiżarnia. Salon to największe pomieszczenie w całym mieszkaniu o równie ciemnych panelach co w pozostałym częściach domu i przyjemnych delikatnie żółtych ścianach. Urok temu miejscu nadaje ściana, dzieląca to pomieszczenie z kuchnią, a w którym znajduje się drugie wyjście z salonu. Ściana ta została pokryta bardzo delikatnym, pomalowanym na biało, drewnianym rusztowaniem, na którym zostały poustawiane różnorodne rośliny, które zostały poprzedzielane książkami, świeczkami i innego rodzaju drobiazgami. Na przeciwległej ścianie oprócz niskiej, długiej komody, na której stoi telewizor, znajdziemy coś na kształt biblioteczki zamykanej na szklane drzwiczki, wypełnionej książkami. W rogu tego pokoju stoją dwa czarne fotele. Ostatnie pomieszczenie to kuchnia wraz ze spiżarnią. Wypełnia je piękny zbożowy kolor, którego intensywność podkreślają białe meble kuchenne, ustawione w kształt litery L, wzdłuż ściany salonu oraz ściany wychodzącej na wąskie zielone tereny między blokami. Na środku tego zabudowania znajduje się wąska wyspa, z ustawionymi przy niej trzema wysoki krzesłami, również w białym drewnie. Wyjście w stronę łazienki i przedpokoju naprzeciwko okien dzieli nam tę ścianę na dwie nierówne części. Tak więc na prawo patrząc w stronę tego wyjścia ustawiono okrągły stół z czterema krzesłami, a na lewo w znacznie węższej części stoi piękna, rozłożysta kencja. Wejście do "spiżarni" znajduje się centralnie naprzeciwko wejścia do salonu. Jest to małe, wąskie, ale długie pomieszczenie, w którym oprócz oczywistych rzeczy jak deska do prasowania czy odkurzacz znajdują się szafy ze zmianami pościeli, ręcznikami, czy kurtkami, których nie nosi się o tej porze roku, aby nie zalegały w szafie w korytarzu.
Orientacja: heteroseksualna
Praca: studentka ASP i kelnerka
Charakter: Jakby na ziemię mógł wejść anioł, to Rosalie na pewno by nim była. Cała otaczająca ją atmosfera, pewne poglądy jej i sposoby na przeżycie swojego czasu tutaj, powodują, że ludzie czują się nadzwyczaj komfortowo w jej towarzystwie i szczerze uważają ją za najmilszą osobę na całym świecie. Wychowana została na bazie bardzo jasnych zasad moralnych i nauczona została przez brata, że warto być dobrym, nawet jeśli ludzie tego nie rozumieją i nie odwdzięczają się tym samym. Te rzeczy wpajane jej od najmłodszych lat miały ogromny wpływ na praktycznie większość mechanizmów nią rządzonych. Są to dla niej oczywiste, bardzo proste w swojej budowie połączenia przyczynowo-skutkowe, których istnienie czy możliwość wystąpienia sprawiają, że Rosie postępuje w określony sposób, nawet jeśli jest to sprzeczne z tym, co zrobiłaby na jej miejscu każda inna osoba. Ciężko zarazem tutaj mówić o trzeźwym myśleniu, ponieważ człowiek jest istotą subiektywną i emocjonalną, co sprawia, że trzeźwe, a więc obiektywne spojrzenie jest praktycznie niemożliwe. Stąd właśnie wychodzi potrzeba poddawania się pewnym mechanizmom działania, które według każdej indywidualnie osoby działają w najbardziej oczekiwany sposób i najbardziej zgadzającymi się z poglądami tej osoby.
Najsilniejszym mechanizmem w przypadku Rosalie jest miłość do rodziny. Najbliższa rodzina to pewne dobro najwyższe w jej życiu, a więc logiczne staje się wtedy to, że pewne nawet ryzykowne decyzje podejmowane są przez tą dziewczynę, ponieważ jej osobiste szczęście, bezpieczeństwo czy usatysfakcjonowanie stoi u niej na drugim miejscu. Jeśli więc ma do wyboru narazić w jakikolwiek sposób siebie, a kogoś z rodziny, to woli wybrać pierwszą opcję. Bardzo szczególnymi przypadkami w tym mechanizmie są osoby, na których Rosie bardzo mocno zależy. Nie są te osoby związane z nią więzami krwi, czy jakiegoś innego rodzaju powinowactwa, a mimo to relacja między nią, a nimi jest na tyle silna, że niejako uznaje ona ich za swoją rodzinę, a więc automatycznie zaczyna ich bronić. Należą do tej grupy przede wszystkim jej bardzo bliscy przyjaciele, których jest tak naprawdę niewiele w jej życiu. Właściwe nie ma ich poza pracą. Nazywa więc ich potocznie swoją kawiarnianą rodziną, co z kolei skutkuje tym, że Rosalie bardzo mocno przywiązuje się do ludzi, a ich strata powoduje u niej ogromne problemy psychiczne, przede wszystkim wewnętrzny dyskomfort i niewytłumaczalny przed czymś bliżej nieokreślonym. Po stracie kogoś bliskiego po prostu się boi i tyle. Za to powrót do normalności zajmuje jej wiele czasu i zmusza do ogromnego wysiłku, nie tylko ją, ale praktycznie większość otaczających ją ludzi.
Drugim mechanizmem kontrolującym umysł Rosie jest chęć jak największego uproszczenia życia nie tylko sobie, ale również innym ludziom. Sęk jest w tym, że mimo nachodzenia na siebie tych dwóch na przykład mechanizmów, to istnieje w głowie dziewczyny pewna hierarchia między nimi, która nie jest do końca wytłumaczalna, a z którą trzeba się pogodzić. Mechanizm ten jest podobny, do pierwszego, a mimo to nieco inny. Gruntem w tym jest nie lojalność, miłość i gotowość do poświęcenia się, a bardziej odpowiedzialność, sumienność i samokrytyka, ale również umiejętność cieszenia się z niewielkich rzeczy i gestów. Kiedyś pewien chłopak, po ich pierwszej randce stwierdził, że Rosalie jest okropnie prostą do zadowolenia kobietą. Oczywiście do niczego między nimi nie doszło i nie został jej chłopakiem, a mimo to miał w pewnym aspekcie rację. Chodzi o to, że ona nie tylko stara się żyć jak najprostszym życiem, gdzie wszystko jest jasne, wszystko ma swoje miejsce i każdy jest dzięki niej trochę szczęśliwszy niż wcześniej, ale również potrafi cieszyć się ze wszystkiego. Kobieta może dostać diamentowy pierścionek na urodziny i twierdzić, że jest za mały diament na nim, Rosie dostanie laurkę od swojego młodszego brata i jest to dla niej warte więcej niż całe pieniądze tego świata, bo jest bardzo indywidualne, niemal sentymentalne, a zarazem wyjątkowe. Klucz tutaj polega na tym, że ona doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie każdy może od razu wszystko mieć i opływać w luksusach, które zresztą zabierają człowiekowi wolność. Ona kocha swoje proste życie, kocha mieć wszystko zrobione na czas, nigdzie się nie spóźnić, zostać kilka minut po pracy, żeby pomóc koledze, ugotować obiad dla brata. Nie widzi sensu, w stwarzaniu sobie samej problemów i powodu do nieprzespanych nocy, z którymi ma już wystarczające kłopoty. Woli być trochę głośną, trochę roześmianą i zadowoloną z życia, żartować z klientami kawiarni, w której pracuje i powodować uśmiech na twarzach innych.
Trzecim, właściwie ostatnim i zarazem najbardziej skomplikowanym jest bardzo indywidualnie, subiektywnie pojęty artyzm. Książkowo jest to talent, kunszt, mistrzostwo, zdolność do tworzenia pięknych, doskonałych dzieł sztuki. Dla Rosalie to o wiele bardziej szeroko możliwe do rozwinięcia pojęcie. Pomimo że aktualnie powstawanie dzieł sztuki, nie jest już dla niej tak tajemnicze i niemożliwe, a jednak nadal w ich twórcach widzi pewną enigmę i pokazywanie ludziom tylko tego, co chcą zobaczyć, co zadowoli ich publikę. Jak za to dostosowuje to do swojego życia Rosie? Otóż dla bardzo subiektywnego dobra innych osób bardzo wiele emocji wypuszcza z silnego uścisku swojego umysłu dopiero wieczorem lub w nocy. Noc jest zarazem porą największej słabości tej silnej mimo wszystko kobiety. Pokazującej jej, jej ograniczenia i słabe punkty. W snach widzi często sytuacje, w których żałuje swoich decyzji, widzi rzeczy, które nie chciałaby, aby kiedykolwiek się wydarzyły. To tak, jakby silne mury samokontroli, silnej woli, erudycji i nieugiętości upadły, a z życzliwej, empatycznej, bezinteresownej, trochę wstydliwej, ale kochanej przez wszystkich małej kobietki wychodziły wszystkie jej demony - strach, przewrażliwienie, bezradność, bezwolność, smutek, ten ogromny smutek, który pożera nocami jej wnętrza, kiedy martwi się o tych, których kocha i o przyszłość.
Można powiedzieć, że kiedy jednocześnie pierwszy mechanizm jest najpotężniejszy, a drugi go uzupełnia, to trzeci jest w stanie złamać je oba i obalić, niczym tyran obalający poprzedniego, kochającego swój lud króla. To trochę jak lęk przed ciemnością, ponieważ noc sprawia, że wyobraźnia Rosie wymyka się spod jej kontroli uwalniając to wszystko, co na co dzień dziewczyna dusi w sobie, wmawiając sobie jednocześnie, że robi to dla czyjegoś dobra, które jest ważniejsze... i tak koło jej życia się zamyka.
Aparycja| 
- wzrost: niewielkie 152 centymetry wzrostu, które Rosie w przeciwieństwie do Gavina uważa za okropne i niewygodne, czyniące z niej dziecko dla większości społeczeństwa
- waga: 46,3 kilograma... nie dość, że niska to jeszcze drobna, połączenie możliwie najgorsze według Rosalie
- opis wyglądu: Po urodzeniu Gavina, jego matka - Christine spodziewała się podobnej dziewczynki. Sama zresztą może pochwalić się całkiem dużym wzrostem jak na kobietę i była przekonana, że drugie dziecko odziedziczy to równie dobrze co pierwsze. Nikt nie mógł uwierzyć jak bardzo się pomyliła. Rosalie najkrócej mówiąc jest przeciwieństwem swojego starszego brata, pod względem postury. Jej niski wzrost i problem z przybraniem na wadze powodują, że Rosie sprawia wrażenie bardzo wątłej młodej kobiety. Ciężko jest tutaj nawet mówić o kobiecie, ponieważ w swojej drobności przypomina dziewczynę młodszą od Gavina nie o wiele więcej niż 3 lata. Wrażenie to pogłębiają szczegóły jej ciała takie jak stosunkowo wąskie biodra i nie za duży biust, co powinno być atrybutem jej kobiecości, jednak trudno o tym u niej mówić. Sama zawsze twierdziła, że jej największym atutem są zgrabne, szczupłe nogi, które lubi pokazywać - w przyzwoity sposób oczywiście - oraz ładne ręce, a w szczególności dłonie, które są jednak również stosunkowo małe. Często sprawia jej to problem w przenoszeniu dużych rozmiarowo rzeczy, które mimo swojej lekkości czasem nie mieszczą się jej w dłoniach.
W całej reszcie Rosalie o wiele bardziej widać jej brat. Przede wszystkim mają włosy tego samego koloru, czyli ciepłego brązu, przywołującego na myśl mleczną czekoladę. U Rosie jednak sięgają one do połowy pleców, okalając jej również jej ramiona prostymi pasmami. Pofalowanie tych włosów, czy co gorsza pokręcenie, wymaga od ich właścicielki niemałego wysiłku, ponieważ nie są one bardzo podatne na takie zmiany, co z kolei powoduje, że najlepiej wykonane loki rozpadają się w przeciągu godziny lub maksymalnie dwóch. Dlatego Rosalie nie lubi ich zmieniać, jednak mimo to dała się namówić na skrócenie kilku przednich pasem włosów, tworząc wrażenie długiej grzywki. Najczęściej ze względu na pracę, gdzie włosy nie mają prawda dostać się do wydawanych klientom rzeczy czy ze względu na pracę na studiach, gdzie włosy mogłyby ubrudzić się farbą lub innym odczynnikiem czy rozpuszczalnikiem, włosy zostają związane przez Rosie w niskiego kucyka, który nie powoduje napięcia skóry głowy, więc można go spokojnie nosić przez cały dzień.
Również można zauważyć jakieś większe podobieństwo w rysach twarzy tej dwójki, mimo że rysy twarzy dziewczyny są o wiele łagodniejsze i nie tak ostre jak brata, a szczęka i kości policzkowe nie są tak znacząco uwidocznione. Z drugiej jednak strony oboje nie odziedziczyli dołeczków w policzkach, którymi może pochwalić się ich matka. Za to przy tak małej masie ciała Rosie można prosto zauważyć inne dołeczki, tzw. dołeczki Wenus. Wracając do twarzy dziewczyny co cechują ją podobne do Gavina wąskie a szerokie usta, w jasnym odcieniu moreli oraz prosty nos. Najbardziej jednak unikalną rzeczą, od razu zauważalną są oczy Rosalie, które same w sobie będąc dużymi, charakteryzują się przede wszystkim niecodziennym kolorem tęczówki. Jest to określane jako jasnobrązowy kolor tęczówki, jednak dla zwykłego człowieka kolor ten wydaje się po prostu złoty lub bursztynowy (jasny bursztyn).
Jednakże styl ubierania się Rosie to już całkowite szaleństwo. Ciężko jest go jednoznacznie określić, ale z łatwością można stwierdzić, że dziewczyna nie kieruje się modą czy radami, których jest wszędzie pełno, a które mają na celu pomóc podkreślić najważniejsze aspekty kobiecej sylwetki. Przy tak drobnej posturze Rosalie zaskakująco dobrze czuje się w luźnych ubraniach, a jej ulubioną rzeczą z garderoby są bluzy jej brata. Ma ich pokaźną kolekcję w swojej szafie. Uwielbia również ogrodniczki, z długimi nogawkami czy krótkimi, ważne aby były klasycznie z dżinsu, bez żadnych kolorowych dodatków. Można ją również często spotkać w sukienkach, oczywiście takich codziennych, które nie ograniczają jej ruchów, a do których zawsze zakłada buty ja jakimś obcasie, w których ogólnie bardzo lubi chodzić.
- pozostałe informacje: Zawsze historia składała się w taki sposób, że Rosalie jak się poparzyła to wszystko się na niej goiło, a każdą inną okazję do pozostawienia blizny odbierał jej Gavin, który nabawił się ich kilka w zamian za siostrę. Jedyne kolczyki jakie posiada to te w uszach. Przebijała je łącznie trzy razy, z czego wynikła taka sytuacja, że w lewym uchu ma trzy dziurki, a w prawym dwie i poważnie się zastanawia nad wyrównaniem tej liczby do 3:3. Posiada również jeden, jedyny tatuaż i jest to motyl znajdujący je się przy jej prawym obojczyku. Odkąd skończyła piętnaście lat, a Gavin wrócił z pierwszym ze swoich tatuaży do domu, marzyła o zrobieniu jakiegoś również na swoim ciele. Oczywiście musiała poczekać na to kolejne trzy lata, ale w końcu brat zabrał ją do studia tatuażu, gdzie Rosie pozwoliła wybrać mu wzór. Po wyjściu ze studia przysięgła Gavinowi, że już nigdy więcej nie sprawi sobie dobrowolnie takiego bólu... Chyba że mówimy o porodzie, ponieważ to zmienia postać rzeczy. W każdym razie nigdy już nie pomyślała o zrobieniu sobie drugiego tatuażu i prawdopodobnie nigdy nie pomyśli.
- głos: Alessia Cara
Historia: Podobno bogactwo może zepsuć człowieka... Na pewno jednak zepsuło Martina Colemana. Zacznijmy jednak od początku, czyli kilkanaście lat wcześniej. Rodzice Rosalie poznali się na pierwszym roku studiów, kiedy oboje zaczęli uczyć się na kierunku zarządzania finansami. Czy była to miłość od pierwszego wejrzenia? Ciężko powiedzieć. W każdym razie po roku subtelnych znaków i trzech latach spotykania się Martin postanowił oświadczyć się swojej dziewczynie, uczynić ją swoją żoną, którą jak mówił będzie kochać do swojego ostatniego oddechu. Sama Christine miała nieco sceptyczne podejście do tej sytuacji, widząc jak jej chłopak bardzo prosto odnajduje sobie inne towarzystwo, kiedy tylko raz nie da mu takiej ilości uwagi i podziwu jakiego by od niej oczekiwał. Oczywiście te zarzuty spotkały się z zapewnieniami od Martina, że się zmieni, że nigdy już nie spojrzy na inną kobietę, a na pewno jej nie dotknie. Dwa lata narzeczeństwa i Martin zachowywał się jak aniołek. Wychodził tylko z kolegami, ale brak historii i niechęć do rozmów o tych wyjściach nigdy nie wzbudziły żadnej podejrzliwości u Christine. W końcu kto na kacu chce rozmawiać o wszystkich głupotach, które zrobił poprzedniego dnia? Ślub był piękny. W końcu niesforny syn znanej pary szanowanych ludzi w tym mieście się żenił. Wesele ku delikatnym niezadowoleniu Christine było ogromne, a sama jako panna młoda nie znała wszystkich gości, co jeszcze bardziej ją zniesmaczyło. Zdawała sobie sprawę, że to tylko chęć pokazania się przez państwa Colemanów, a szczególnie pana Colemana, jednak postanowiła trzymać język za zębami dla dobra swojego kilkugodzinnego małżeństwa. Gavin pojawił się na świecie mniej więcej półtora roku po ślubie. Martin dawnym zwyczajem opijał syna z kolegami... trzy dni. Na trzy dni zostawił obolałą kobietę zaraz po powrocie ze szpitala ze swoim nowo narodzonym synkiem. Christine pomagały obie jej matka i teściowa, która bardzo ociepliła swoje relacje z nią, kiedy tylko dowiedziała się o ciąży. Zawsze bardzo cieszyła się na myśl o wnukach, ponieważ życie dało jej tylko jedno dziecko. Kiedy Martin wrócił, Christine nadal trzymała język za zębami, tym razem dla dobra dziecka. Pojawiła się cztery lata później Rosalie. Mąż zaczął częściej wychodzić, częściej wracać pijanym, częściej sprawiać, że czteroletni Gavin siadał przy łóżeczku Rosalie, które stało w jego pokoju i pilnował, żeby ojciec nie podszedł do jego siostrzyczki i jej nie wystraszył. To chyba właśnie przelało czarę goryczy. Po raz pierwszy Christine się nie powstrzymała. Zaczęła krzyczeć, rzucać talerzami, kazała mu się wynieść. Wrócił po tygodniu. Skruszony, cichy, błagający o przebaczenie. Obiecał poprawę, a żona wypomniała mu, że obiecał też jej coś w czasie narzeczeństwa. Wszystko jednak wróciło do normy. Do czasu... Piętnaście lat później na świat przyszedł Tobias. Różnica polegała tylko na tym, że tym razem w czasie porodu nie było obok Christine jej męża i nie byl też z Gavinem i Rosie na poczekalni. Byli tam jej rodzice z dwójką swoich wnucząt oraz matka Martina. Nikogo więcej. Dziewięć miesięcy wcześniej sytuacja w domu Colemanów była zła. Martina praktycznie nie było w domu. Kiedy kilka tygodniu później Christine dowiedziała się, że jest po raz trzeci w ciąży, miała nadzieję, że ta informacja zmieni jej sytuację z mężem. Zmieniła. Tego wieczora Gavin oraz Rosalie byli u rodziców Christine, tak dla unikalności wieczoru. Zrobiła ona kolację, zaplanowała wszystko co do szczegółu. Martin był w szoku. Nie tylko powiedział, że trzecie dziecko to za dużo, ale również przyznał się, że regularnie sypia z inną kobietą... że jest z nią w pewnym sensie relacji od prawie dwóch lat. Dwa lata podwójnego życia... zanim Christine zdążyła otrząsnąć się z szoku i łez, jego już nie było. Kilka dni później, kiedy wróciła z dziećmi od swoich rodziców, nie było ani jednej jego rzeczy. Zniknął.
Gavin podjął szybką decyzję o pójściu do pracy. Miał już skończone osiemnaście lat, mógł pracować legalnie, a za żadne skarby nie chciał, aby jego matka się przepracowywała, szczególnie będąc w ciąży. Wyprowadził się kilka miesięcy później, do mieszkania, w którym jakiś czas później znalazła się również Rosalie i w którym nadal mieszkają. Wszystko wydawało się płynąć z powrotem swoim rytmem. Rosie poszła na studia, zaczęła dorywczą pracę, urodził się Tobias... a ojca jak nie było, tak nadal nie ma.
Rodzina: Po dosyć skomplikowanej historii rodziców Rosalie życie rodzinne i kontakty z pewnymi osobami, niegdyś bardzo jej bliskimi nieco się zatarły powodując, że grono ludzi, określanych przez dziewczynę jako "rodzina" z czasem się zwężało. Jej najbliższymi nadal jednak są trzy osoby, bez których Rosie nie wyobraża sobie życia. Są to:
~ mama Christine Butler; po rozwodzie wróciła do swojego panieńskiego nazwiska, jednak nie zmuszała do tego samego dzieci, aby nie przysporzyć im jeszcze więcej zmartwień przy i tak ciężkiej dla nich wtedy sytuacji. Jest to dosyć wysoka, szczupła, nadal zgrabna kobieta w wieku czterdziestu pięciu lat, zmęczona pracą i ciągłą opieką nad najmłodszym synem, a mimo to pełna ciepła i wdzięczności dla każdego dobrego słowa i gestu.
~ Gavin Coleman; dwudziestoczteroletni pan starszy brat, który na widok chłopaka zbliżającego się do jego młodszej, ukochanej siostrzyczki dostaje białej gorączki. Odkąd odszedł ojciec - głowa rodziny. Sam poszedł do pracy zamiast na studia, nikt go o to nie prosił. Wyprowadził się, zabrał do siebie siostrę, pomaga mamie w każdy możliwy sposób. Bycie mechanikiem nie jest proste, często nie jest też opłacalna, a za to niewdzięczna. Gavin jednak nie narzeka, właściwie to chyba nikt nigdy nie słyszał, aby on kiedykolwiek, chociaż raz zaczął narzekać. To typ człowieka, który nie mówi o swoich problemach, o swoim zmęczeniu, ponieważ za bardzo jest skupiony na innych.
~ Tobias "Tobby" Coleman; sześcioletnia kulka ciepła, radości i dobroci, która właściwie nigdy nie poznała swojego ojca. Dla niego tatą jest Gavin, chociaż wie, że jest to tylko jego o wiele lat starszy brat. To bardzo pozytywnie nastawiony do życia chłopiec, którego wszędzie jest pełno i wszędzie z daleka słychać jego charakterystyczny chichot, który wywołuje uśmiech u każdego, kto go słyszy. To wielkie szczęście dla całej tej małej rodzinki, pomimo konsekwencji, które razem z Tobby'm przyszły.
Należy tutaj wspomnieć również o jednej osobie, chociaż tylko formalnie. Powinna to być osoba najbliższa, jednak przez własne decyzje przestała nią być, czego w końcu każdy mógłby się spodziewać. Jest to Martin Coleman, ceniony i bogaty makler, mający aktualnie pięćdziesiąt lat, jedynak, który zostawił swoją rodzinę dla niejakiej Victorii Cassel - o wiele młodszej od siebie kobiety, żyjącej na jego utrzymaniu.
Sprawa dalszej rodziny niestety pozostaje równie skomplikowana, co tej najbliższej. Problem polega na tym, że kiedy rodzice Christine nie mają problemów z kontaktem z wnuczkami, o tyle stosunek rodziców Martina do wnucząt jest różny. Andrew i Sylvia Butler to spokojni starsi państwo mieszkający aktualnie na wsi, w niewielkim domu, w małym miasteczku, gdzie mogą zapewnić sobie wygodne życie pełne cichych spacerów ulicami, na których nie ma ruchu i wieczorów czy lampce wina. Bardzo kochają oni swoje wnuczki, jednak nie są w stanie im pomóc finansowo, dlatego starają nadrabiać to wsparciem i dobrym słowem. Natomiast Valentine i Josephine Coleman to bogate małżeństwo, od lat ustawione społecznie i finansowo. Ich małżeństwo nie było najprostszym, jednak przez lata nauczyli się akceptować wzajemnie swoje decyzje. Z tego również powodu kiedy Josephine wspiera wnuczkę w spełnianiu się artystycznie i pomaga jej w zdobyciu pracy w najbardziej znanym muzeum, czy organizuje wystawę jej prac, albo kiedy wieczorami rozmawia przez telefon z Gavinem o książkach, filmach, o życiu lub zwyczajnie oferuje, że zajmie się Tobby'm przez jakiś czas, Valentine kompletnie nie ingeruje w ich sprawy, tak jakby z odejściem jego syna od nich, stracił swoje wnuczki.
Martin jest jedynakiem i może to nieco wpłynęło na jego postawę wobec rodziny, której ciepła nigdy do końca sam nie doświadczył, ale Christine ma dwójkę rodzeństwa. Najstarszą z rodzeństwa jest siostra Christine - Elise Morgan, która wyjechała po ślubie z Harry'm Morganem, swoim wieloletnim chłopakiem do dużego miasta w Clavem, niedaleko stolicy kraju. Ona wykłada fizykę na uniwersytecie, on pracuje jako geodeta. Natomiast najmłodszy z całej trójki to Ian Butler szczęśliwy mąż swojej pierwszej miłości Jade i ojciec trójki nastolatków: bliźniaków Denisa i Raphela (18 lat) oraz Phoebe (14 lat).
Partner: brak
Potomstwo: nie ma jeszcze dzieci, ale bardzo chciałaby mieć w przyszłości
Ciekawostki:
~ Miewa bardzo poważne problemy ze snem, które objawiają się w taki sposób, że podczas dni, kiedy jest pod wpływem dużego stresu nie może zasnąć, potrafi godzinami leżeć bez ruchu na łóżku, nie mogąc zmrużyć oka, a kiedy już uda się jej zasnąć, bardzo często kończy się to krzykiem spowodowanym przez najróżniejsze koszmary, w których występują również jej najbliżsi. Z tego powodu większość takich nocy kończy wędrując przez mieszkanie do pokoju brata, gdzie bez pytania wpycha mu się pod kołdrę, ponieważ wie, że nie sprowadza on kobiet na noc do mieszkania i nigdy by jej z niego nie wyrzucił. Tylko Gavin potrafi ją uspokoić i dać jej poczucie bezpieczeństwa.
~ Wiele kobiet, szczególnie w tak młodym wieku kocha wychodzić do klubów, bawić się, spotykać się codziennie z innym chłopakiem i nie myśleć o jutrze, co dokładnie zaprzecza naturze Rosie. Ona woli spędzić wieczór na pieczeniu ciasteczek dla młodszego brata i słuchaniu jazzu, czy oglądaniu kolejnego serialu.
~ Wbrew temu, co mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, Rosie nie znosi czytać romansów. Uważa je za stanowczo zbyt płytkie i zazwyczaj przekoloryzowane, a przez co czytanie nie sprawia jej żadnej przyjemności. Zdecydowanie woli czytać książki gatunkowo na pograniczu kryminału z elementami sensacji czy thrillera. Akcja w nich jest o wiele bardziej wciągająca przez co sama książka wydaje się ciekawsze i przyjemniej mija z nią czas.
~ Bardzo lubi deszczowe dni, ponieważ kojarzą się one z dzieciństwem, kiedy w czasie powrotu ze szkoły przeskakiwali z Gavinem kałuże... a właściwie to on jej w tym pomagał. Do dzisiaj ma taki nawyk, że idąc z parasolką przez miasto nie omija kałuż tylko przez nie skacze. Wyjątek stanowią te zdecydowanie za duże dla jej krótkich nóżek, ponieważ dorosłość przyniosła jeden problem - Rosie nie nosi już kaloszy w deszczowe dni, a nie chce przemoczyć butów, w których chodzi na co dzień.
~ Będąc w szkole średniej bardzo lubiła chodzić na organizowane przez szkołę zajęcia plastyczne, podczas których chodziła z innymi uczniami na wystawy sztuki, a także uczyła się malunku oraz rzeźby. To dzięki nim zdecydowała się pójść na Akademię Sztuk Pięknych i podczas jednych z zajęć, kiedy odwiedził je kustosz jednego z muzeów, który zauważył wprawną rękę Rosie i zaoferował jej pracę, kiedy tylko ukończy studia. Dla jasności trzeba wyjaśnić, że na ASP Rosalie studiuje na wydziale Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki.
~ Tak naprawdę kawiarenka, w której Rosie pracuje, to nie jest lokal, w którym pierwsza lepsza osoba może wypić kawę. Problem polega na tym, że w tym bardzo minimalistycznym, a zarazem pięknym i pełnym roślin - szczególnie drzewek cytryny - miejscu, znajdują się oprócz czterech wysokich krzeseł przy samej ladzie, dwa dwuosobowe stoliki po jednej stronie od wejścia i jeden większy - pięcioosobowy stolik, czyli łącznie mieści się tutaj piętnaście osób. Dodatkowo nie jest to również tani lokal, za to jego popularność i dobra sława przynoszą właścicielowi nie mały zysk, a pracownikom doskonały zarobek.
~ Nigdy nie słodziła ani herbaty, ani kawy przez co nie może zrozumieć, jak ktoś mógłby psuć smak czystej czarnej kawy, czy kawy z mlekiem, czy z drugiej strony herbaty cukrem, który jak wiadomo zabija pewne walory smakowe, które wyczuwalne są czy czystym wywarze. Ograniczenie cukru przyczyniło się do tego, że Rosie je bardzo mało słodyczy i najczęściej są to wyłącznie te, które sama przygotowała.
~ Jest oburęczna, nie jest to jednak oburęczność wrodzona, a wyuczona przez lata praktyki. Jest to umiejętność na tyle wyćwiczona, że sama Rosie nie odczuwa żadnej różnicy przy wykonywaniu prac różnymi rękoma, a efekty jej pracy są identyczne bez względu, którą ręką maluje, czy używa ich wymiennie. Oryginalnie jednak była leworęczna.
~ Nie mając wielkiego upodobania w słodyczach, zastępowała je owocami, które potrafiła zjadać na raz kilogramami w dzieciństwie. Był jednak jeden owoc, który w swojej nieoczywistej słodkości mógł jej zastąpić każdy cukier świata, a były to jagody lub wymiennie borówki.
Inne zdjęcia: brak
Zwierzęta: Po wielu miesiącach negocjacji z bratem, z którym w końcu Rosie mieszka, zgodzili się oboje na to, że adoptują psa ze schroniska. Było to rok temu, a oficjalnym właścicielem pieska rasy Shiba Inu, którego nazwali Thao, została Rosalie.
Pojazd: nigdy nie odczuła potrzeby posiadania samochodu, ponieważ Gavin ma i samochód, i motocykl, a jego wrodzona nadopiekuńczość powoduje, że bardzo chętnie wszędzie ją wozi
Kontakt: maya.schtz@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz