30 lis 2019

Od Katfrin - Zadanie #11

Wsiadłam do samochodu trzaskając drzwiami, byłam zdenerwowana. Miałam dość dzisiejszego dnia. Chciałam wrócić do domu, wziąć gorący prysznic i obudzić się dopiero za tydzień, wypoczęta i bardzo zadowolona. Westchnęłam i wsadziłem papierosa do ust odpalając go. Otworzyłam okno i wyjechałam z parkingu. Muszę jeszcze iść do sklepu, a zaczęło tak padać, że nawet moje wycieraczki nie wyrabiały. Wypuściłam dym w kąt samochodu by wyleciał przez lekko uchylone okno.  Kiedy zaparkowałam przed sklepem wyrzuciłam niedopałem i patrzyłam na wycieraczki, które próbowały ogarnąć to co dzieje się na zewnątrz. Westchnęłam bardzo zdruzgotana i zamknęłam powieki. Mam dość jesieni. Jak ja nienawidzę jesieni. Otworzyłam oczy i wyłączyłam samochód. Wzięłam torbę i wyszłam z samochodu od razu go zamykając. Podbiegłam do sklepu jednak nim postawiłam nogę na chodniku jakiś samochód przejechał obok mnie. Najechał na kałużę, która chlapnęłam prosto na mnie. Woda zmieszana z błotem uderzyła w moje ubranie. Zdenerwowana odwróciłam się na pięcie i pokazałam środkowy palec do kierowcy samochodu. Wróciłam się do samochodu. Oczywiście było by mało ciekawie gdybym nie nadepnęła na skórkę od banana. Wiadomo, że nie wyglądało to tak jak na filmach, że poślizgnęłam się i odjechałam na niej kilometr. Jednak moja stopa poleciała na prawo, przez co ból przeszył całą długość mojej nogi. Doczłapałam ledwo do samochodu i dopiero tam jęknęłam z bólu. Zdjęłam obcas z nogi i spojrzałam na tworzącą się gule. Skręciłam kostkę. Zajebiście. Niech ten dzień się już skończy! Odpaliłam samochód i ledwo wróciłam do domu chcąc tam usztywnić sobie stopę. Jeśli do jutra będzie gorzej pojadę do szpitala. Ból przeszywał moją nogę, znalazłam jakieś leki przeciwbólowe w torbie i łyknęłam je szybko nawet bez popijania. Kiedy znalazłam się w garażu dokusztykałam jakoś do salonu i tak od razu się położyłam chcąc chwilę odpocząć. Jęknęłam przeciągle dotykając swojej nogi. Włączyłam telewizor i szybko znalazłam coś ciekawego chcąc odciągnąć się od przeszywającego bólu. Już usypiałam na kanapie kiedy usłyszałam jak coś nagle wali w okno od mojego tarasu. Podskoczyłam ze strachu i spojrzałam w tamtą stronę. Zmrużyłam oczy jednak nic tam nie widziałam. Wstałam i dokuśtykałam do szafki, wyjęłam broń i odbezpieczyłam ją szybo i powoli (skacząc oczywiście) dotarłam do tarasu. Zapaliłam tam światło jednak nikogo tam nie było prócz jednego kruka. Miał złamane skrzydło. To on musiał uderzyć w okno. Westchnęłam zdruzgotana. Wyciągnęłam w jego stronę dłoń jednak tek odskoczył od niej.
- Mały nie chce cię ganiać, choć po prostu, spróbuje się pomóc - powiedziałam do niego. A ten krakał jedynie w moją stronę. Wzięłam do dłoni kawałek gałęzi, którą zapewne tutaj przywiało przez ten wiatr, który był okropny. Odrzuciłam ją na bok, kruk w tym czasie zajął się kawałkiem drewna, a ja szybko go złapałam. Zaczął machać skrzydłem w panice. Wcięłam go do domu. Tam wypuściłam w salonie, a ten zaczął biegać cały czas krucząc. Znalazłam jakieś pudełko i wrzuciłam tam ręcznik i położyłam to w kącie sypiąc tam trochę nasion. Kiedy odsunęłam się od zwierzęcia te zaczęło jeść.
- Jutro pojedziemy do weterynarza. Pomogę ci malutki - rzekłam do niego.

+25 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz