28 gru 2019

Od Trace'a cd. Noelii

Nie rozumiał jak to mogło się stać, że wylądowali ponownie w istnym horrorze psychopatki. Lata praktyki i doświadczenia, praca nad sobą samym i ciągłe ćwiczenia. Wszystko co poświęcił tyle lat, oddając życie w imię bezpieczeństwa i dokonywania sprawiedliwości, poszły się jebać w jednej chwili. Jednak w tym momencie, ani żadnej innej nie martwił się o własne życie. Próbując dojść do siebie po potężnym uderzeniu, nie odwracał oczu spod przymrużonych powiek na małą dziewczynkę. Rozumiał doskonale, jaki to musi być dla niej szok. Widząc te potworności, nawet będąc zmuszoną do takiego czynu, miała gwarantowany uraz psychiczny na długie lata. Przecież nic nie zawiniła, znalazła się w nieodpowiednim miejscu. Trace wiedział, że jego przekonania powinny już dawno wejść w jego życie. Już dawno powinien mieszkać w całkowitym odosobnieniu, aby przez własną pracę nie szkodzić bliskim jego sercu osobą.


Szarpnął się nieoczekiwanie, prężąc mięśnie ramion do granic możliwości w obecnej sytuacji. Posłał mordercze spojrzenie, mający mieć łatwy przekaz do odszyfrowania. Uniósł z dumą swoje głowę, pomimo kapiącej  podbródka krwi. 
- Jakim kurwa prawem… Jakim prawem masz czelność jeszcze ingerować w moje życie, kurwa?! - nie dał rady powstrzymać swoich emocji na wodzy, puściły do długiej batalii. Był od początku skazany na przegraną. - Dlaczego wzięłaś małą, co?! Gówno mnie obchodzi, jakie uprzednio miałaś życie, rozumiesz?! Nie masz prawa niszczyć jej dzieciństwa…
Zamilkł dosłownie w jednej chwili, gdy poczuł mocny uścisk na swojej brodzie. Przydługie paznokcie wbijały się boleśnie w jego skórę, jakoby miały przebić się nagłębiej. Mógł się po ich właścicielce spodziewać wszystkiego, podjął jednak swojego rodzaju wyzwanie. Tak się chciała bawić? Nie zamierzał dać jej żadnej przyjemności z torturowania. 
 - Odpowiedni trening posłuszeństwa wobec właściciela, psy powinny mieć od najmłodszych lat. Szczeniak jest niczym puste płótno dla artysty, pokaźne pole do popisu. Wiele możliwości treser może zastosować, według własnego spojrzenia na świat. - zbliżyła się do jego twarzy niemiłosiernie blisko. Szarpnął się, dając znak tym samym, aby zachowała szczególną ostrożność. - Jednak odpowiednie metody dostosowane do dorosłych osobników, potrafią stworzyć zatrważające efekty. 
- Nie jestem już funkcjonariuszem prawa, głupia! Zdegradowano mnie, wydano fałszywy profil psychologiczny, aby mnie odsunąć od prowadzonych spraw. 
 - Tym razem jednak twoja sytuacja maluje się w krwawych barwach, jesteś tego świadom? - przeniósł swój wzrok na małą dziewczynkę, która szlochała w najdalszym kącie pokoju.
 - Nie masz prawa… Noelia… 
 - Upiekę dwie pieczenie przyjemności na jednym ogniu, Trace. 
 - Dziecko nie może zapłacić za moje błędy. Noelia… - zamilkł na chwilę, zaś oczy prawie wyszły z jego oczodołów. Spojrzał to na swój brzuch, to na swojego oprawcę. Z każdym obrotem ostrza w swoim udzie, cichy krzyk bólu wydobywał się z jego ust. - Każdy u-upadły anioł może odkupić winy… 
 - Anioł mówi: Welcome to hell! 
~     *     ~
“Droga Mamo,
Zawsze byłem dumny z rodziny, jaką los postawił na mojej drodze. Nigdy nie przejawiałem większych zainteresowań jakąkolwiek wiarą, co uszanowano. Może zostało to swoiście zmienione po tym, gdy ojciec wrócił po interwencji po największym zamachu w dziejach kraju? Gdyby jednak istniał ten dobry ktoś, który zawsze chroni swoje “kochane dzieci”, tyle ludzi pamiętnego dnia nie leżało na ulicach? Rozczłonkowanych, porozrzucani po ulicach, cali we krwi. Okrucieństwo dokonane przez poglądy jednego człowieka. Można zadawać tylko wiele pytań, obserwować świat, ale odpowiedzi możemy jedynie spekulować. 
Nie zawsze byłem dobrym dzieckiem, fakt. Jednak ponad wszystko starałem naprostować wiele spraw po swojemu, załatać swoje błędy. Rodzice i tak mieli zbyt dużo na głowie, aby martwić ich jeszcze i teraz. Poprawka, moich przybranych rodziców. Moje życie runęło, gdy uświadomili w dwunaste urodziny bolącą prawdę. Porzuciłaś mnie tamtej nocy jak śmiecia, zostawiając jedynie imię. Moja słodka niewiedza, dziecięca niewinność roztrzaskały się, niczym najdroższe lustro. Anna i Dominic dali mi wszystko, miłość i autorytet. Zbudowali odpowiednie fundamenty, abym ja sam decydował o swojej całości. Mógłbym porzucić szukanie prawdy, zaspokojenie ciekawości i odpowiedzi. Dlaczego mnie zostawiłaś? A jednak stoję tutaj, przed kamiennym nagrobkiem. Zdołałem Cię odnaleźć po długich miesiącach, jednak nie zdążyłem otworzyć ust. Pozostał tylko kamień w najdalszym zakątku tego cichego miejsca, a jedyna wiedza o Tobie została wykuta idealnymi literami. 
Moja pierwsza mamo, pozostawiam dzisiaj w tym miejscu ten list. Może tam gdzie jesteś, odczytasz go. A może nie? Może spojrzysz z ciekawości na mnie, kim Twój syn się stał? Pozostają wcześniej przedstawione spekulacje, zaś ja sam zdecydowałem o sobie. Dzisiaj jestem dorosły, po przeszkoleniu wojskowym i policyjnym, nie odziedziczyłem po Tobie odwagi. Życie oddałem w pełni w imię sprawiedliwości, życia i prawdy. Nie spoglądając na siebie, będę ratować życie innych. Nie spoglądając na nic. 

Dziękuję Ci za życie, 
Trace “

Nie liczył już godzin, ile mógł spędzić w tym odrażającym miejscu. Jednak  nawet i największa psychopatka potrzebuje przerwy, jego ciało uwolnione z okowów opadło bezwładnie na ziemię. Charakterystyczne zimno gołego betonu przynosiło mu swoistą ulgę, jednak nie zabierało palącego bólu. Z głośnym okrzykiem bólu wyciągnął z lewej dłoni pręt zbrojeniowy, który rzucił jak najbliżej siebie. Kurwa. Spadłem na samo dno, przeszło mu przez myśl. Samotna łza spłynęła po jego posiniaczonym policzku, ścierając chodź odrobinę krwi. 
Spiął obolałe ciało, zmuszając się do siadu z oparciem do ściany. Nim zdołał odetchnąć, echo rozniosło się otwieranie drzwi. Do pomieszczenia została wrzucona butelka wody, oraz rozniosło się szybkie tupanie. Chwilę potem do jego klatki piersiowej wtuliła się przerażona dziewczynka, łkająca głośno i żałośnie nad sytuacją. Drżała. 
- Cichutko malutka, w-wujaszek jest obok… Cichutko, już jesteś przy mnie. - szepnął, otaczając ją okaleczonymi ramionami. Przełknął ślinę i smak goryczy.  
 - C-czy nowy mężczyzna mamy nas uratuje, tatusiu? 
 - Maggie… Rozmawialiśmy o tym niejednokrotnie… - wtulił głowę w rozczochrane włosy swojej córki, będącej owocem jednej nocy z nieznaną kobietą niegdyś. Westchnął. Musiał się wziąć w garść. 
 - T-tusiu… Boję się… 
 - Gwarantuje, że blondwłosa niegrzeczna pani… Zapłaci za nasze krzywdy. Jeśli chodź jeden włos spadnie z głowy twojej, poślę ją osobiście do mojego piekła. 

Noellia? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz