30 gru 2019

Od Bellamiego CD. Althei

- Bell! - słyszę głos zdenerwowanej Alt, oho. Czymże zawiniłem tym razem? Jęknąłem przeciągle i przepasałem sobie ręcznik na biodrach. Wyszedłem z łazienki i ruszyłem w stronę salonu gdzie dziewczyna właśnie rzuciła kilka torebek. W niektórych była kokaina w innych piksy. Oho.
- Co to ma być? - zapytała i założyła ręce na biodra zdenerwowana. Spojrzałem to raz na torebeczki, raz na nią, torebeczki, no i kolejny raz w jej oczy pełne wściekłości... było coś tam jeszcze. Ale co? Może zawód? Nie wiem. Westchnąłem głośno i usiadłem na sofie.
- Sprzedaje je. A raczej moi ludzie - powiedziałem i wzruszyłem ramionami jakbyśmy mówili o bułeczkach z Lidla.
- Jacy ludzie?! - zapytała coraz bardziej zła.
- Alt proszę cię nie róbmy z tego problemu - rzekłem i spojrzałem na nią proszącym wzrokiem. Przekonam ją nim? Czy nie? Oto jest pytanie.
- Jak kurwa nie robić z tego problemu! Ile ty tego masz! - krzyknęła na mnie. Czyli mój mizerny plan chuj strzelił. W sumie miał nikłe procenty na powodzenie.
- Tyle po ile przyjdzie jutro Jacob - powiedziałem i westchnąłem. Wstałem z sofy i podszedłem do dziewczyny, która odsunęła się ode mnie o krok.
- Narobisz sobie przez to kłopotów. Co gdy cię złapią? - zapytała przerażona i pokręciła głową. Westchnąłem i złapałem ją za dłoń i przyciągnąłem do siebie. Dziewczyna stała skamieniała, a ja nie wiedziałem co zrobić. Właściwie co ja takiego robię? Przejmuje się z nią. Dowie się. Ale ona też się o mnie martwi.. 

- Nikt mnie nie złapię. Nawet gdy kogoś złapią to nim policja ogarnie łańcuszek jaki stworzyłem już dawno mnie tu nie będzie - szepnąłem jej do ucha, a ta pokręciła głową. chciała się wyrwać jednak przytrzymałem ją mocniej i pogładziłem po włosach.
- Nic mi nie będzie kotku. Nie musisz się martwić - rzekłem z delikatnym uśmiechem. Wziąłem ją na ręce mimo jej buntu i bicia mnie.
- Jesteś idiotą! Jak mogłeś w ogóle w to wejść! Kto cię w to gówno wciągnął! - krzyczała na mnie, a ja tylko kręciłem głową. Kiedy wszedłem z nią do sypialni położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą.
- Ćśśś. Nawet gdy coś się stanie to mam plan ewakuacyjny - powiedziałem z lekkim uśmiechem i wstałem kierując się do garderoby by tam założyć chociaż bokserki. Westchnąłem przeciągle i poprawiłem swoje włosy. Mam nadzieje, że dziewczyna nie będzie miała mi za złe tego co robię. Wyszedłem do sypialni i skierowałem się do kuchni. Wstawiłem tam wodę i przeniosłem torebeczki do szafki pod telewizorem. Nie chciałem ukrywać ich znów w tamtym miejscu. wiedziałem, że Alt zobaczy, że znów to gdzieś nosze albo ukrywam. Kiedy woda się już zagotowała zrobiłem Alt melisę. Skierowałem się do salonu, a kiedy postawiłem kubek obok śpiącej już dziewczyny westchnąłem cicho.

~~~~**~~~~ Po dwóch tygodniach:

- Alfred. Od trzydziestu minut czekam na to aż przyniesiesz mi papier do jebanej drukarki! - krzyknąłem do chłopaka, który przyniósł mi właśnie kawę. Tak na marginesie czekałem na nią godzinę.
- Już już ! - powiedział do mnie zmieszany i uciekł z kostnicy. Jęknąłem przeciągle i sięgnąłem po kubek z kawą, której trochę upiłem. Podjechałem do swojego biurka na krześle i odstawiłem napój. Zamiast tego wziąłem do dłoni telefon i napisałem chyba trzydziestego sms do Kat, która miała dziś po mnie przyjechać. Chciałem uzgodnić z nią kilka rzeczy. Zrób zakupy. Inaczej nie wejdziesz do samochodu. Podesłała mi to razem ze zdjęciem. Jęknąłem przeciągle widząc długą listę. Nie chodziło o to ile na to wydam, ale o to ile czasu zmarnuje. Kochana siostrzyczka. Wie, że się nudzę.
Kiedy Alfred w końcu przyniósł mi papier, a ja wydrukowałem potrzebne mi papiery, które zostawiłem u chłopaka mogłem w końcu wyjść.
- Tylko pamiętaj. Facet ma przyjść jutro rano. Nie będzie go tutaj przed ósmą. Masz też do mnie zadzwonić po tym jak przyjdzie - powiedziałem i wymierzyłem w niego palcem. Alfred skinął głową i przełknął ślinę przestraszony. Odwróciłem się na pięcie. Zabrałem swoja kurtkę i wyszedłem na zewnątrz. Wyciągnąłem papierosy i jednego właśnie odpaliłem. Szedłem w stronę najbliższego sklepu swobodnym krokiem wypuszczając co jakiś czas dym z płuc by w następnej chwili znów go wciągnąć. Dotarłem do sklepu w czasie dwóch papierosów. Czyli nie jest źle. Wszedłem do budynku. Wziąłem wózek i rozpoczęła się moja męczarnia. Owoce. Jabłko, gruszka, pomarańcza, banany, mango, kiwi... kurwa po chuj jej tyle tego wszystkiego. Nie ważne. Kiedy byłem już w drugiej połowie sklepu większa część wózka była zapełniona. A obiecuje wam, że naprawdę starałem się wszystko ładnie układać, żeby wszystko weszło! Naprawdę! Poczułem wibracje w kieszeni więc wyjąłem telefon. SMS od Katfrin, czego ta mała małpa zapomniała wpisać na listę!? Weź test ciążowy. Masz obok aptekę. Będę za dziesięć minut. Co kurwa!!! Jaki test ciążowy. Wpadłaś! Jesteś tak młoda... nie w sumie młoda nie bardzo jesteś. Ale kurwa przecież ona dzieci nie chce mieć. Ja pierdole... będę wujkiem. Ja BĘDĘ WUJKIEM. No chyba pojebało. Nie ważne. To nie jest pewne. Na razie chce tylko test. Bell ogarnij się. Będzie dobrze. Wziąłem głęboki oddech i skierowałem się do kasy. Moje dłoni drżały, a ja sam byłem zapewne cały blady. Kiedy zapakowałem zakupy i zapłaciłem podjechałem wózkiem do stanowiska z apteką. Kocham tą małą galerie. Same najpotrzebniejsze sklepy. Spożywczy, apteka, jakieś jedzenie, kawiarnia. Kupiłem dwa testy. Żeby upewnić się co do wyniku. Wyjechałem z wózkiem z budynku i już widziałem samochód Katfrin. Podjechałem tam i zacząłem pakować zakupy do bagażnika. Kiedy odstawiłem wózek i chciałem wsiąść na miejsce pasażera dopiero wtedy zauważyłem całą bladą Alt, która siedziała z przodu. Nie patrzyła na mnie tylko na swoje dłonie. Czy... czy to ona może być w ciąży? Otworzyłem drzwi i ukucnąłem obok niej. Spojrzałem w górę by spotkać jej wzrok.
- Co się dzieje kotku? - zapytałem, a ta pokręciła głową blada. Przełknęła głośno ślinę, a w następnym momencie już była poza samochodem. Podbiegła do kosza i tam zwymiotowała.
- Idź jej daj - powiedziała Kat i dała mi chusteczki. Skinąłem głową i wziąłem je od niej. Podszedłem do dziewczyny i podałem jej opakowanie.
- Dzięki - rzekła jedynie i wytarła się.
- Chodź tutaj - powiedziałem i wziąłem ją na ręce. Zaniosłem do samochodu i posadziłem ją na tylne siedzenie, zająłem miejsce obok niej. Przytuliłem do siebie i skinąłem Kat by jechała.

~~~~**~~~~

Dotarliśmy do mojego domu. Alt była w łazience razem z testami. Katfrin zrobiła herbatę, dla siebie oczywiście kawę. Jak zawsze była opanowana. Kiedy postawiła przede mną gorący napój podziękowałem skinieniem głowy.
- Jechałam po ciebie kiedy zauważyłam jak wymiotowała w drodze do pracy. Namówiłam ją żeby pojechała ze mną i napisała do szefa, że dziś jej nie będzie z powodu choroby. Zaczęłam z nią rozmawiać. Okazało się, że okres jej się spóźnia i od dłuższego czasu wymiotuje - powiedziała od razu Kat i usiadła naprzeciwko mnie. - Przekonałam ją na test ciążowy - dodała później.
- Ciesze się, że ją przywiozłaś. Nie odzywała się do mnie - rzekłem, a dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Nie dziwie się. Jeśli okaże się, że jest w ciąży to dzieciak ma przejebane z takim ojcem jak ty - powiedziała i upiła trochę kawy.
- To... ja byłem ostatni? - zapytałem z niedowierzaniem. Katfrin jedynie skinęła głową. Kiedy usłyszałem jak Alt wychodzi z łazienki od razu wstałem i ruszyłem do niej. Zobaczyłem jej zapłakane oczy i drżące dłonie.
- Alt - powiedziałem jedynie, a ta pokręciła głową, a po jej policzkach zaczęły lecieć łzy. Podszedłem do niej i przytuliłem ją do siebie gładząc jej włosy drżącymi dłońmi.

Alt??

+20 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz