28 gru 2019

Od Noelii cd. Trace'a

Weszłam do piwnicy. Wtuleni w siebie, Trace nie chciał najwidoczniej odwrócić od niej wzroku. Podeszłam do nich powolnym krokiem. Spoglądałam to na małą, to na niego. Brakowało mi już chyba sił. Jakaś dziwna blokada zabraniała mi skrzywdzić to dziecko. Obejrzałam swoje zakrwawione ręce. Były jakieś marne, liche, inne niż zwykle. Spojrzałam na nich znowu. To nie była zwykła miłość. Nigdy nie widziałam tak zapatrzonych w siebie ludzi.
Ona była zdana tylko i wyłącznie na niego. Jego oczy się zmieniły. To już nie był ten Trace, którego znałam. To była ofiara, którą miałam niby torturować, zabić i wynieść do bunkru jak resztę. Ale czemu nie mogłam? Dlaczego moje dłonie ograniczały się właśnie do tego czynu. Coś poczułam nagle. Po policzku spłynęła mi ciecz, a nie była to wcale krew. Ciecz była bezbarwna. Nieznajoma mi na własnej skórze. W smaku słona. Spadła zaraz na moją klatkę piersiową, zostawiając na koszuli mokry ślad. Milion pytać przyszło mi do głowy. Czemu ja to robię? Może nie chcę, żeby dowiedział się prawdy. Może boję się tego jak zareaguje, jak będzie na mnie przez to patrzył. Podeszłam powoli do pary.
- Trace... Daj mi ją. Odprowadzę ją do domu. Proszę... - wyciągnęłam w jej stronę dłoń, na co jeszcze bardziej wtuliła się w jego silne, ale pokaleczone ramiona - Nie zrobię ci krzywdy, obiecuję. Daj mi ją odprowadzić do domu. Zaufaj mi tylko raz w życiu.
- Mam ci zaufać? Tobie?! Kobieto ty nie wiesz, co to współczucie, nie wiesz jak to jest cierpieć, nie wiesz co to smutek. - powiedział, a właściwie wykrzyczał w moją stronę. Kolejna łza wypłynęła z moich zmęczonych oczu. Zauważył to. Puścił dziecko, kiedy złapałam ją za rękę. Wyszłam z piwnicy. Wprowadziłam ją do samochodu i odpaliłam silnik.
~*~
Weszłam z powrotem do domu. Piwnica była otwarta. Pobiegłam do salonu. Cisza była przeszywająca. Nie do wytrzymania. Rozglądałam się po mieszkaniu. Podeszłam bliżej. Na ziemi było pełno krwi. Ciągnęła się aż do korytarza. Patrzyłam pod nogi. Nie zwracałam uwagi na wszystko dookoła. Nagle poczułam uderzenie w głowę. Było na tyle mocne, że od razu straciłam przytomność.

Obudziłam się też w swoim salonie. Na swojej czarnej kanapie. Obok mnie nikogo nie było. Gdzie on jest? Wstałam i zaczęłam iść w stronę swojego pokoju. Nagle zza rogu wyskoczył Trace z nożem, którego przyłożył mi do krtani. Trzymał mnie za gardło z całej siły i krzyczał:
- Czego ty kurwa chcesz?! Najpierw udajesz, że mi pomagasz, a teraz znowu mnie torturujesz?! No odpowiedz?!
- Wiem, że to dziwnie wygląda, ale...
- Ale co kurwa?! Myślisz, że takimi gierkami mnie sobie ustawisz jak psa?! Mylisz się moja droga. Nie mam zamiaru ci usługiwać. I gdzie wywiozłaś małą?! - zapytał jeszcze bardziej wściekły. Cofał mnie nagle, aż w końcu natrafiliśmy na ścianę. Złapałam za klamkę od drzwi, ale zaraz zaczęłam opadać w dół. Mężczyzna był nieco zaskoczony, ale teraz to on przejął pałeczkę. Teraz to on mnie torturował. Mimo mojego zupełnego braku sił, wciągnął mnie z powrotem do pionowej pozycji i stał coraz bliżej. Oddech mi się kończył. Wreszcie zebrałam siły i kopnęłam go z całej siły w jego i tak już zranione udo. Facet mocno się zgiął i upadł na ziemię. Władza znowu należała do mnie. Chwyciłam go za koszulkę.
- Nic nie rozumiesz. Ja nie chcę cię krzywdzić, nie umiem kurwa! Ja potrzebuję się na kimś wyżyć. Nie jestem aniołem! Nigdy nim nie byłam i nie chcę nim być. Nie wybaczyłabym sobie do końca życia, gdybym cię zabiła, rozumiesz?! - po policzkach ciekło coraz więcej cieczy. Wreszcie mężczyzna wstał i ustawił mnie przed sobą.
- Więc czemu to robisz? Każdą ofiarę traktowałaś tak, jak na swoje standardy, a mnie nie chcesz zabijać. Pytanie dlaczego? - patrzył mi się głęboko w oczy. Chciałam się odwrócić, ale jego dłonie trzymające moją głowę mi na to nie pozwalały. Biłam się z myślami. Mogłam przecież zaraz sięgnąć po leżący przy mnie nóż, wbić mu go pod żebra i mieć go z głowy. Mogłam ponownie go kopnąć i jednym ruchem skręcić kark. Mogłam wgryźć mu się w tętnicę szyjną niczym wampir z najbardziej krwawych horrorów. Ale ja nie mogłam. Nie potrafiłam. Nie chciałam tego robić.
- Odpowiesz mi, czy mam...
- Bo cię kocham rozumiesz?! Zakochałam się i nie umiem cię za nic w świecie skrzywdzić. Nie umiem krzywdzić tej dziewczynki, bo widzę, jak bardzo ją kochasz. Nigdy nikogo nie kochałam. Nie wiem kim jesteś, że akurat ty jesteś tym pierwszym. Jesteś jedynym człowiekiem, któremu potrafię bezgranicznie zaufać. Myślisz, że jakiemuś innemu gliniarzowi dałabym się przytulać? Myślisz, że mogłabym z nim normalnie rozmawiać? Spójrz na mnie, zobacz jakim potworem jestem. Zobacz...
Trace nie dał mi dokończyć. Bowiem jego usta wpiły się w moje. A ja nie chciałam przestawać. Nie chciałam się od niego oderwać. Mogło to trwać wiecznie. Byle tylko z nim. Nie chcę innego...
Trace?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz