25 lis 2018

Od Hailee cd Bellamiego

            To wszystko było chore. W chuj chore. Westchnęłam, trzymałam się na dystans od chłopaka.
            - Dlaczego mam ci wierzyć? – Zapytałam, zakładając ręce na piersi. Chłopak tylko uśmiechnął się szerzej, co zaczęło napawać mnie niemałym niepokojem.
            - Bo masz na sobie moją koszulkę i bieliznę. Uwierz mi, gdyby do czegoś doszło, obudziłabyś się naga – Wciągnęłam powietrze do płuc. Bellami najwyraźniej czerpał przyjemność z tego, co właśnie się działo.
            - Zboczeniec – powtórzyłam, a on tylko wzruszył ramionami. Zerknął znacząco na szklankę, a potem na mnie. On serio? – Naprawdę myślisz, że wezmę cokolwiek od ciebie? Nie znam cię człowieku!
            - Teoretycznie, już znasz. Wiesz jak mam na imię, ale to ja nie znam ciebie. Może zdradzisz mi swoje imię co? – Zrobił krok w moją stronę, a ja tylko spiorunowałam go spojrzeniem. – Więc? To nie uprzejme nie przedstawić się.
            - Hailee. A teraz przepraszam, chcę się przebrać i wrócić do domu.
***
            Dwie godziny potem, byłam już w domu. Pierwsze co zrobiłam, to zrzuciłam z siebie sukienkę i obcasy, po czym poszłam pod prysznic. Nic nie pamiętałam z poprzedniego wieczoru, nie chciałam też myśleć, co by się stało. Z tego co mówił Bellami, wyglądało na to, że mnie uratował.
            I co z tego i tak jest zboczeńcem. Nie mogłam uwierzyć w to, że widział mnie w samej bieliźnie, kiedy ja spałam. Westchnęłam. Wyszłam z pod prysznica, owinęłam się ręcznikiem a następnie poszłam się ubrać. Założyłam na siebie flanelową koszulę, czarne, poprzecierane jeansy a włosy związałam w wysokiego kucyka.
            Resztę dnia spędziłam siedząc na kanapie, oglądając jakieś seriale. Kiedy podeszłam do kurtki, aby wyjąc telefon napotkałam małą kartkę. Przeczytałam jej treść, był to numer telefonu mężczyzny. Prychnęłam.
            - Chyba śnisz zboczeńcu – Zaśmiałam się sama do siebie po czym zabrałam telefon i wróciłam na swoje miejsce na kanapie, pod szarym włochatym kocykiem. Dopiero o godzinie dwudziestej dwadzieścia zadzwoniła do mnie Nancy.
            - Hailee, bardzo cię przepraszam, że cię zostawiliśmy w tym klubie… Bardzo mi przykro…
***
            Następnego dnia, z samego rana wyszłam na spacer. Myślałam o tym co się działo, i byłam zszokowana. Zostawili mnie w klubie, spałam u obcego faceta który rozebrał mnie z moich ubrań i zapewne uniknęłam gwałtu. Gorzej być nie może.
            Jednak myliłam się.
            - Znów się spotykamy co? – Dobrze znany mi głos. Spojrzałam za siebie i napotkałam twarz mężczyzny, u którego się obudziłam poprzedniego dnia. Po prostu świetnie.
Bell?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz