24 lis 2018

Od Katfrin

Kiedy skończyłam sprzątać była pierwsza czterdzieści trzy. Westchnęłam i rzuciłam ścierkę na blat, który teraz był czyściutki i bez żadnej skazy. Sięgnęłam po szklankę i położyłam ją na stole. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej sok pomarańczowy, który wycisnęłam jakieś dwie godziny temu. Nalałam go do szklanki, a resztę napoju schowałam. Wyjęłam słomkę z szuflady i wsadziłam do naczynia. Wzięłam do dłoni paczkę fajek, która leżała na parapecie oraz szklankę. Ruszyłam do salonu i tam na stoliku położyłam rzeczy. Włączyłam wiatrak tak by dym z papierosów nie unosił się długo w domu. Nie lubiłam palić w pomieszczeniu jednak teraz było za zimno by chciało mi się wyjść. Jestem leniwa? Możliwe. Ale nikt mi o to dupy zawracać nie będzie. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor i włożyłam jednego papierosa do ust od razu go odpalając. Westchnęłam kiedy zaciągnęłam się i ułożyłam się wygodniej. W telewizji jak zawsze nie było nic ciekawego jednak nie chciałam siedzieć wpatrzona w ścianę i palić. Denerwowało mnie brak jakiegokolwiek zainteresowania. Nie lubiłam siedzieć bezczynnie. Wolałam chociażby skupić się na głupiej komedii, których bardzo nie lubiłam. Strzepnęłam popiół z papierosa do popielniczki. Nagle usłyszałam swój telefon. Kto dzwoni o takiej godzinie? Kurwa. Wstałam i poszłam do kuchni gdzie leżała komórka. Wzięłam ją do dłoni. Bell. No tak, kto inny dzwoni o drugiej w nocy? Odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.
- Czego chcesz? - zapytałam od razu. Usłyszałam muzykę po drugiej stronię. Ta impreza. Będzie chciał, żebym po niego przyjechała. Ja będę pierw odmawiać, potem się zgodzę bo wyjedzie mi z jakimś argumentem.
- Przyjedź po mnie - rzekł. O dokładnie... jestem kurwa wróżbitką. Pójdę do jakiegoś taniego show. Będę zarabiać marne pieniądze. Zacznę przez to pić. Zachleje się i umrę. Dobry plan na życie? W sumie.
- Po co? Masz samochód. Masz taksówkę - rzekłam, wiedziałam, że wywraca oczami. Muzyka powoli cichła w tle. 
- Kat, jesteś moją siostrą. Ile razy to ja po ciebie jeździłem gdy byłaś jeszcze srylem? - zapytał, a ja prychnęłam zniesmaczona.
- Będziemy wspominać fakty z kilku lat wstecz? - zapytałam.
- Tak. Przyjedź po mnie i koniec kropka. W taksówce nie można palić - powiedział, a ja wywróciłam oczami.
- Tam gdzie zawsze - rzekłam i rozłączyłam się. Wyrzuciłam niedopałek papierosa do popielniczki, która była w kuchni i zablokowałam telefon. Włożyłam komórkę do kieszeni w spodniach i sięgnęłam po kluczyki, które leżały w pudełku na półce. Wyłączyłam telewizor i ruszyłam do przedpokoju gdzie ubrałam kurtkę i buty. Wyszłam z domu zamykając go i weszłam do garażu otwierając go przyciskiem od razu to samo uczyniłam z bramą by nie czekać, aż ta się otworzy. Wsiadłam do swojego samochodu i od razu odpaliłam go ruszając. Zamknęłam i garaż i bramę gdy już wyjechałam.

~~~~**~~~~~

Kiedy dotarłam na miejsce dzwoniłam do Bella chyba z dwadzieścia razy, a ten chuj nie odbierał. Czekałam na niego już dziesięć minut i przez ten czas zdążyłam wypalić pięć papierosów. Kiedy włożyłam szóstego do ust i odpaliłam swoją cudowną zapalniczką podeszła do mnie jakaś babcia.
- Nie pal w tak młodym wieku - powiedziała, a ja uniosłam prawą brew w geście pytania.
- Czemu nie czepnie się pani tamtego chłopaka - rzekłam i wskazałam papierosem rudego mężczyznę, który też palił.
- Nie zauważyłam go - powiedziała i ruszyła w jego stronę. Byłam bardzo zdziwiona jej zachowaniem. Najprawdopodobniej podeszła do niego by także zwrócić mu uwagę o palenie. Kiedy odeszła od chłopaka, a ja kończyłam papierosa chłopak ruszył w moją stronę.
- Nasyłasz na mnie stare babcie? - zapytał z lekkim uśmiechem, a ja rzuciłam papierosa na ziemie i przydeptałam go obcasem, które mimo iż miały sześć centymetrów nic nie dawały i sięgałam chłopakowi ledwo do barków. W sumie przyzwyczaiłam się, ale nieraz denerwuje mnie to, że myślą iż jestem niska to i słaba.
- Nie moja wina, najwidoczniej wyczuła w tobie dobrego chłopczyka, który pali by upodobać się innym - powiedziałam i wzruszyłam ramionami. Spojrzałam na niego, miał błękitne oczy i rudą czuprynę.
- To samo mogła powiedzieć do ciebie - rzekł z uśmiechem. Wyjęłam kolejnego papierosa.
- Ale nie powiedziała, pewnie nie wyczuła tego czegoś co u ciebie - powiedziałam i uśmiechnęłam się wkładając papierosa do ust.

Ed?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz