27 lis 2018

Od Odette C.D Adam (+18)

     Każdy dotyk Adama niemal parzył moją skórę. Jego pieszczoty, które nie miały prawa nazywać się subtelnymi, napalały mnie do granic możliwości. Podniecenie, nawiasem mówiąc tłumione tego dnia zbyt długo, rosło w niesamowitym tempie, wyzwolone każdym pojedynczym stęknięciem. Żadnych zahamowań. Żadnego znaku stop. W kłębach rozkoszy czułam, jak dłoń Adama dostarcza mi niewiarygodnej przyjemności, zwinnie palcami przesuwając się po mojej kobiecości. Dociskał ją nerwowo. Pieścił. A ja w odpowiedzi wydawałam ciche, zadowolone jęki, które same wyrywały mi się z gardła.


     Pojawiła się wizja pragnienia jeszcze większej ilości pieszczot i dreszczy, które z chwili na chwilę wzmagały rozpalony we mnie płomień. Moje usta żarliwie zaczęły okrywać pocałunkami jego żuchwę, usta i szyję, przy okazji smakując niesamowity gorąc bijący od męskiego, napalonego organizmu. Palce Adama ciągle balansowały przy granicy mojego wnętrza, delikatnie sunąć dookoła niego. Biodra w końcu same zerwały się do ruchu, zmuszone do tego, by domagać się jeszcze więcej wrażeń. Cicho zajęczałam, uniosłam się na łokciach, wówczas nasze nosy otarły się o siebie, a gorący, podniecony oddech buchnął mi w twarz. Adam zaczął poruszać palcami jeszcze sprawniej, wydobywając ze mnie ogromną wilgoć, i równocześnie prześlizgnął niespodziewanie językiem po mojej szyi, przez co zadrżałam.
     - Jesteś dziewicą, prawda? ― spytał cicho, sapiąc pod nosem.
     Skinęłam niepewnie głową, a on westchnął tylko, ale nie zasugerowało to żadnego zawodu. W odwecie na wszystkie czułości moja dłoń odnalazła krawędź jego spodni i z cichutkim brzękiem pozbyła się paska. Dolna część garderoby wręcz sama zsunęła się w dół, ukazując moim oczom spore wybrzuszenie skryte za bokserkami.
     - Odważnie jak na dziewicę. ― Zaśmiał się z lekką chrypą i przechylił głowę, z powrotem wpijając się w moje usta. Oddałam to natychmiast, uległa w stu procentach wrażeniu, że reszta świata przestała istnieć, zasnuta kompletnie chaosem podniecenia.
     Nasze ciała mocno do siebie przyległy, dzieląc się rozkosznym ciepłem. Wzmożyła się gorąca atmosfera, w której unosiły się przyspieszone oddechy. Mogłam wyczuć wyraźną twardość, która ocierała mi się o podbrzusze, już gotowa do pracy i pulsująca pożądaniem. Utrzymując ze mną kontakt wzrokowy, Adam zsunął zniecierpliwiony bokserki ze swoich bioder. Ujął moje nogi w ugięciach, zadarł wyżej, przy okazji usadawiając się tuż przy mojej kobiecości.
     - Odrobinę zaboli ― szepnął i z leciutkim uśmiechem na twarzy, gdy mój umysł wyraźnie nie nadążał, wdarł się w połowie do mojego wnętrza. Napotykając opór, popchnął z większą siłą i wywołał nieprzyjemne uczucie na znak rozrywania, czemu nagle towarzyszył mój głośny, pełen bólu jęk.
     Wszedł całym.
     Był w środku, otoczony ciasnotą.
     Starał się zdusić mój wyraz cierpienia głębokim pocałunkiem, aczkolwiek jedna, mała łza sprytnie wyciekła z kącika oka. Adam scałował ją szybko i nawiązał kontakt wzrokowy. Niebieski wzrok uporczywie pytał o to, czy wszystko było ze mną w porządku.
     - J-jest dobrze… ― Skinęłam głową, korzystając z momentu, w którym mężczyzna dał mi chwilę na to, bym przyzwyczaiła się do dziwnego uczucia wypełnienia. Uśmiechnął się w odpowiedzi, jakby uznając to za pozwolenie na dalsze i stanowcze działania. Wsunął dłonie pod moje pośladki i je czule tarmosił, jakby miał już nigdy nie puścić. Jego ciepło poczułam jeszcze wyraźniej, kiedy dobił do mnie maksymalnie, zaczynając serię energicznych oraz płynnych pchnięć. Z każdym kolejnym zatopieniem pojękiwałam coraz głośniej. Jego nabrzmiały członek w środku tarł przyjemnie moje wnętrze, sprawiając, że nasze ciała drżały ze spazm rozkoszy.
     Objął mnie swoimi silnymi ramionami, przez co przywarłam do niego mocniej i ogarnęło mnie przyjazne poczucie bezpieczeństwa. Bez reszty, z jeszcze większym podnieceniem, które wręcz od niego biło, chował się w moim wnętrzu, doprowadzając nas na skraj szaleństwa.
     Ciągle cicho stękał, jednak te dźwięki były zagłuszone moimi.
     Przyspieszył znacznie, przez co poczułam, że wilgoć wynikająca z erotycznych uniesień zaczyna wręcz ze mnie wyciekać. Dotknęła mnie jeszcze jego dłoń, drażniąc moją kobiecość i rozgrzewając mój organizm do stanu wysokiej gorączki, przy której moja krew zaczynała wręcz wrzeć. Wiedziałam, że czas mojej wytrzymałości nieubłaganie zbliża się ku końcowi.
     Wkrótce oboje sięgnęliśmy pięknej granicy zwanej spełnieniem. Ciało zalała fala prawdziwej, intensywnej rozkoszy, która wydusiła z moich ust długi, znacznie głośniejszy jęk. Adam stęknął gardłowo, zapełniając moje wnętrze nasieniem. Pulsował jeszcze przez chwilę, ścierając się z moimi piersiami swoją spoconą klatką, po czym opuścił moje ciało.
     Położył się obok mnie.
     - Czekałam na to od wczoraj ― mruknęłam uśmiechnięta, zważając na swój wczorajszy stan, przy którym podniecenie wydawało się tak silne, jak dzisiaj.
     Adam obdarował mnie tylko rozbawionym spojrzeniem i przyciągnął do siebie mocno. Jego dłoń powędrowała przez moje plecy, a następnie zatrzymała się na pośladku.
     - Ja nie powinienem mówić, od kiedy ― zaśmiał się dźwięcznie i zamknął zaraz usta, jakby zdecydował, że należałoby stłamsić te słowa w sobie.
     Nietrudno było mi je potwierdzić. Gdzieś w odmętach mojego umysłu ciągle krążyły słowa, jakie wypowiedziałam przy upojeniu. Niestosowne, wyrwane pod wpływem chwili, ale co najważniejsze ― szczere. Zdradzały one to, że faktycznie chciałam tego samego, przez co teraz leżałam spełniona w jego ciepłych objęciach.
     - Pójdę po szlafrok i zjemy coś na kolację. ― Uśmiechnęłam się odrobinę, wychodząc z jego objęć, na co jęknął niezadowolony.
     - Nie możesz zrobić jej nago? ― Wręcz czułam przesuwające się po mnie spojrzenie, przez które na moje policzki powróciły wypieki. Zaśmiałam się nieznacznie, nie udzielając odpowiedzi na te pytanie.
     Parę minut później, gdy zeszłam już na dół otulona ciepłym szlafrokiem, Adam śmigał po kuchni w samych bokserkach, chyba nawet zbyt intensywnie korzystając z chwili, że dom należał tylko do nas. Nucił coś pod nosem, kiedy wyciągał patelnię i obejrzał się za ramię, łapiąc moje rozbawione spojrzenie.
     - Nie miałaś tego widzieć. ― Zaśmiał się dźwięcznie.
     Ciało to on miał niezłe.
     I dopiero widząc go w pełnej okazałości byłam w stanie rzetelnie to ocenić.
     - Nie martw się, nikomu nie powiem. ― Podeszłam do blatu kuchennego, na którym odnalazłam już parę składników do przyrządzenia jedzenia. ― Jutro do pracy ― przypomniałam mu, o dziwo bardzo zadowolona z tego faktu. Całą wdzięczność za gościnę będę mogła w końcu przelać na znakomitą dyspozycję w pracy. Po seksie nawet nie czułam, że sytuacja między nami ma się zmienić ― czy mogło być lepiej? Gdy pożądanie opadło, traktowałam mężczyznę zupełnie tak samo, jak wcześniej. Bez zauroczenia czy tym bardziej zakochania.
     Kiedy olej zaczął pryskać, a na nim smażące się mięso, ledwo usłyszałam dzwonek do drzwi. O tak późnej porze ktoś się dobijał, co wywołało we mnie falę niezrozumienia.
     - Pójdę otworzyć ― zakomunikowałam i przy okazji rzuciłam Adamowi spodnie, które zaledwie chwilę wcześniej wisiały na oparciu kanapy. Nie wiedziałam, czy je włożył, czy tylko zarzucił sobie na ramię, ale tak czy siak odeszłam w stronę drzwi.
     Stłumiłam głębokie ziewnięcie dłonią, otwierając wejście i przeżywając spory szok. Andree, kojarzący mi się teraz wyłącznie z żałosnym upiciem i uprowadzeniem do swojej sypialni. Z trudem ukryłam pogardę, aczkolwiek nie była tak silna, jak przewidywałam. Słabła, kiedy dostrzegłam wyraz twarzy godny zbitego szczeniaka.
     Wszyscy wiedzieli, jaka byłam. Szybko ulegałam. Szybko wybaczałam, porzucając sprawę w niepamięć. Słowa, które wydostały się z jego ust, znacznie bardziej mi to ułatwiły.
     - Odette, przepraszam ― odezwał się bez śladu najmniejszego przywitania. ― Pewnie pamiętasz, co się stało. Musisz wiedzieć, że żałuję tego.
     - No, pamiętam.
     - Proszę o wybaczenie. ― Złożył ręce niczym do modlitwy i przemówił dalej, jednak jego rozbawiony uśmieszek, który niszczył powagę, nie pozwalał mi do końca uwierzyć w te słowa. ― Jesteś prawie moją sąsiadką i nie chciałbym, żebyś patrzyła na mnie w zły sposób. Zwłaszcza gdy będę chciał pożyczyć kilo cukru. ― Zaśmiał się cicho.
     Zmusiłam się na delikatny uśmiech.
     - Wybaczone.
     Jestem głupia. 

[Adamku?]

1 komentarz: