16 lip 2018

Od Anastasii CD Igora

- Jak ci nie pasuje to sobie to do niej idź. Ja cię nie trzymam. - odwróciłam się obrażona i zaczęłam iść przed siebie
- A wiesz co? - zatrzymał się. - Bardzo chętnie. Od razu poproszę ją o numer. Mojemu urokowi na pewno się nie oprze. - posłał mi dumny uśmiech. - W sumie to żadna się nie oprze. - pokiwał głową
- Jak widać ja jestem jakoś inna, bo świetnie sobie radzę z twoim rzekomym urokiem. - wywróciłam oczami. - I jeśli do niej pójdziesz to się nawet już do mnie nie odzywaj. - westchnęłam i szłam dalej
- Ach. - powiedział głośno. - Słonko, jeśli jesteś zazdrosna to przecież nie masz o co. - natychmiast do mnie podbiegł.
- Słucham? - popatrzyłam na niego zdziwiona. - Nie jestem zazdrosna. - krzyknęłam. - A już na pewno nie o ciebie. - odsunęłam się
- Przecież nie musisz tego ukrywać. Widzę jak na mnie patrzysz. - znów się przybliżył, po czym jego ręka już drugi raz wylądowała na mojej tali wędrując coraz niżej
- Nie pozwalaj sobie na tyle. - szybko ją zabrałam. - I odejdź trochę, bo jeszcze ktoś pomyśli, że jesteśmy razem. - popatrzyłam na niego groźnie
- Ja tam bym nie miał nic przeciwko. - wzruszył ramionami i włożył ręce do kieszeni
Wyprzedziłam go bardziej i szłam sama w ciszy. Chłopak co raz gadał coś pod nosem, ale go nie słuchałam. Zadawał mi też pytania, na które też nie odpowiadałam. Po chwili też się uciszył, ale nadal za mną szedł.
On mi chyba nigdy nie da spokoju. Nie może pojąć, że nie chce mieć z nim nic wspólnego.
To, że jest przystojny nie czyni go tu najważniejszym.
Stop!
Przystojny?! Nie on jest okropny!
Westchnęłam głęboko i nim się obejrzałam byłam już pod swoim mieszkaniem. Popatrzyłam wysoko w górę tam gdzie było moje piętro.
Zaczęłam szukać kluczy w torbie, które już po raz setny gdzieś się zagubiły.
- Długo tu jeszcze będziesz stał? - popatrzyłam na chwilę na niego, ale po chwili znów wróciłam do szukania kluczy
- Możliwe. - wzruszył ramionami
Wywróciłam oczami i w końcu znalazłam klucze. Miałam już otwierać bramę kiedy przypomniałam sobie, że w domu nie ma karmy dla Angory, a biedaczka na pewno jest głodna. Stuknęłam się w czoło i odsunęłam od bramy. Na dworze jest widno, a sklepy na pewno są jeszcze otwarte.
- Muszę iść teraz do sklepu. - poinformowałam go. - Ale ty nie idziesz ze mną. - powiedziałam stanowczo
- Idę.
- Nie.
- Tak
- Dobra.
Kłócenie się z nim nie miało najmniejszego sensu, więc po prostu zgodziłam się, aby poszedł razem ze mną. Z racji, że mieszkałam w samym środku Avenley River do centrum handlowego nie było tak daleko.
Po dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Igor przez całą drogę cięgle coś gadał, ale jak zwykle go nie słuchałam. Oczywiście, także kilka razy jego łapy próbowały dorwać się do mojej tali. Już po tylu razach miałam ochotę dać mu w twarz, ale nie chciałam robić scenek w miejscu publicznym.
Weszliśmy szybko do supermarketu i od razu powędrowałam na dział zwierzęcy. Igor grzecznie jak nigdy szedł za mną.
- Masz zwierzaka? - usłyszałam po chwili od niego pytanie
- Tak. Kota. - zaczęłam szukać odpowiedniej karmy
- O w końcu się odezwałaś. - ucieszył się. - A więc jak? Mogę liczyć na ten spacer? - oparł się o półkę i popatrzył na mnie
- Lepiej się tak nie opieraj, bo zaraz to wszystko znajdzie się na podłodze. - podniosłam na niego wzrok i wzięłam karmę
- Nie, nie ja nie o to zapytałem. - pokręcił głową
- Nie umówię się z tobą. Zrozum to w końcu. - zwróciłam się ku kasie
- Naprawdę tak chcesz się bawić?
Centrum było duże, a w nim znajdowało się wiele sklepów między innymi supermarket, w którym właśnie byliśmy. Igor gdzieś poszedł, a ja natomiast poszłam zapłacić i także wyszłam. Rozejrzałam się i wtedy go ujrzałam. Dał mi znak dłonią, abym przyszła. Było to trochę podejrzane, ale i tak poszłam. I ten czyn był błędem. Kiedy do niego podeszłam od razu zaczął odstawiać jakąś szopkę i zaczął krzyczeć dlaczego go nie chce i żebym się z nim umówiła. Ludzie przechodzący obok nas zaczęli się uśmiechać, a niektórzy nawet śmiać. Zakryłam twarz i nie wiedziałam co zrobić. Było mi tak głupio.
- Przestań przynosisz mi wstyd! - krzyknęłam
- To się ze mną umów. - z jego twarzy nie znikał uśmiech
Posunął się nawet do tego, że miał już klękać, ale powstrzymałam go krótkim "okej". Igor ucieszony ze swojego sukcesu podszedł jak gdyby nigdy nic i zapytał się czy już idziemy.
- Ale z ciebie świetny aktorzyna. - powiedziałam ze złością w głosie

Igor? xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz