12 lip 2018

Od Jacoba cd. Katfrin


Poczułem ogromną ulgę. W końcu Grey to mój stary, dobry kompan. Nigdy nie sądziłem, że będę w stanie tak bardzo przywiązać się do własnego pupila. Mimo tego, że to pies, mam czasem wrażenie, że doskonale rozumie co czuję. Kiedy się upijam lub kiedy nawiedzają mnie lalunie w skąpych ubraniach, na jego pysku maluje się wyraz współczucia. Albo wariuję, albo to po prostu prawda. Dziewczyna, która odnalazła czworonoga szybko odwróciła się i ruszyła w stronę samochodu. Niespodziewanie, w połowie mojego ogrodu, zatrzymała się.
— Może wpadniesz do środka, co? — zaproponowałem, wykorzystując moment. W końcu należało się jej coś w zamian za odnalezienie mojego pupila. Może jakaś zapłata, czy zwykłe spotkanie w kawiarni? Oczywiście, stawiałbym.
— Mógłbyś powtórzyć? Nie usłyszałam - odparła, odwracając się powoli.
— Może wejdziesz? — dodałem, drapiąc się z zakłopotaniem po karku.
— Przepraszam, nie mogę. Jutro mam trochę czasu.
— Dobrze, nie ma problemu. W takim razie, żeby się ugadać, potrzebuję twojego numeru. — odparłem, szczerząc swe białe zęby. Dziewczyna miała długopis w kieszeni. Zapisała swój numer na mojej ręce, gdyż przejście przez mój ogromny dom na drugie piętro, zajęłoby mi trochę czasu. — Dziękuję. — wymamrotałem i pomachałem ręką na pożegnanie.
Zamknąłem drzwi i od razu skierowałem się w stronę mojego czworonożnego przyjaciela, który siedział i ze skruchą patrzył w podłogę. Wiedział, że zrobił coś złego, jednak... Wina leżała po mojej stronie. Zapomniałem o nim, przez to, że naprawiałem telewizor u Pani Smith. Nachyliłem się nad psem i pogładziłem go po głowie, po czym przytuliłem. Grey zaczął merdać ogonem i radośnie poszczekiwać.
— Już nigdy cię tak nie zaniedbam. — odparłem, uśmiechając się.

*

Około godziny 19:00 postanowiłem zadzwonić, aby zainicjować spotkanie ze znalazczynią mojego psa. Problem w tym, że ostatnia cyfra na mojej ręce rozmyła się i nie byłem w stanie jej odczytać.
Dobrze, pora zacząć metodę prób i błędów.
Wpisałem na końcu zero.
— Halo? — usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny. Nie, to na pewno nie ona.
Dobrze, wpiszmy jeden.
— Dzień dobry. — Tym razem jakaś staruszka.
Moja zabawa w kotka i myszkę trwała jeszcze dobre piętnaście minut. Przez moment miałem podejrzenie, że dziewczyna dała mi fałszywy numer.

Długą chwilę później...
Po wpisaniu liczby siedem, usłyszałem wreszcie długo wyczekiwany głos nieznajomej.
— Hej. — odparła.
— Dobry wieczór, przepraszam, że dzwonię tak późno, ale miałem małe problemy z numerem. 
— Jakie?
— Ostatnia cyfra mi się rozmazała. Ale mniejsza z tym. — Po kilku chwilach swobodnej rozmowy zaproponowałem spotkanie. — Co powiesz na spacer przy rzece Avenley?


Katfrin?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz