18 lip 2018

Od Davida cd. Rachel

Moja wyobraźnia zaczęła z przerażeniem wymyślać kolejne złe scenariusze zakończenia tej sytuacji. W mojej głowie pojawił się obraz speszonej Rachel, która czym prędzej wstaje [nawet na mnie nie patrząc] i ucieka pędem [w swoich uroczych przydługich dresach] z mojego domu, przeskakując zwinnie przez furtkę, aby tu już nigdy nie wrócić.
Z moich żałosnych rozmyślań wyrwał mnie ciepły dotyk dłoni na szyi i mocny uścisk.
O w mordę.
- Przykro mi, nie potrafię - wymamrotała cicho.
Takiego zakończenia się nie spodziewałem.
Zaśmiałem się cicho, jednak szczerze mówiąc, był to bardziej nerwowy śmiech. Wywołała go obawa, żeby czegoś nie spieprzyć. 
Z każdym momentem coraz bardziej czułem, jak moja twarz przybiera czerwony odcień.
Ups, chyba zapomniałem, że nie można nad tym panować i w najgorszym momencie odchyliłem głowę, aby spojrzeć w oczy dziewczyny. Mniejsza. Powiem, że mi gorąco.
- Ależ porażająca niebieskość. - wymamrotałem, patrząc Rachel w oczy.
- Masz takie same David. - uśmiechnęła się.
- Nie powiedziałbym. - rzekłem - A wracając, jeżeli chcesz, możesz się tak częściej do mnie przytulać. Mi to zupełnie pasuje. - uniosłem brwi, a na mojej twarzy pojawił się dobrze wszystkim znany uśmieszek łobuza.
Dziewczyna nieco się zarumieniła. Aż chciałoby się wydać donośne "Aww".
- Nie ma problemu. - zaśmiała się cicho i ponownie wtuliła w moją szyję.
Przeszedł mnie lekki dreszcz. Uniosłem swoje ręce i oplotłem je wokół talii dziewczyny.
- Tylko rób to w bezpieczniejszych miejscach. Nie musisz zrzucać mnie ze schodów, żebym cię przytulił. 
Oboje zaśmialiśmy się i walczyliśmy z pojawiającym się na naszej twarzy rumieńcem.
***
Leżeliśmy tak prawie przez dwie minuty. 
Niespodziewanie z salonu wyszła moja siostra, a na nasz widok wręcz odskoczyła do tyłu, jakby zobaczyła zmasakrowane zwłoki, czy coś w ten deseń.
- Kuźwa, przepraszam. - krzyknęła z przerażenia i zasłoniła oczy.
Naprawdę nie chcę wiedzieć co o tej sytuacji pomyślała, jednak nie jestem w stanie wygrać z pieprzonymi domysłami. Siostra obróciła się na pięcie i szybkim krokiem ruszyła w kierunku kuchni. W duszy wiedziałem, że później zaleje mnie falą pytań.
Niespodziewanie obróciłem się tak, że tym razem Rachel leżała na panelach.
- Ja też nie potrafię. - odparłem i silnymi rękoma przytuliłem dziewczynę.
Po kilku sekundach wstałem i zerknąłem na nią. Leżała i zasłaniała dłońmi twarz.
Nachyliłem się nad dziewczyną, po czym podniosłem i delikatnie zaniosłem ją do salonu. Momentalnie zabrała ręce z twarzy i chwyciła się mojej koszulki ze strachu, że spadnie.
Jej dłonie odsłoniły piękny, buraczany kolor twarzyczki. Widzę, że nie tylko ja mam ten problem.
Położyłem Rachel na sofie i obdarowałem ją ciepłym uśmiechem, po czym usiadłem obok.
- To jak, piszemy, czy się przytulamy? - Spojrzałem zaczepnie na dziewczynę i poprawiłem swoją zmierzwioną grzywkę.

Rachel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz