27 lip 2018

Od Bridget CD. Althei

    Kobieta z niesmakiem stwierdziła, że jej wybór nie był trafny. Zamiast obiadu znalazła alkohol. Nic nie zastąpi ciepłego posiłku, a już na pewno nie używki! Z ulgą przyjęła propozycję nowej znajomej. Choć nie mieszkała w mieście od kilku dni, a od paru lat, kolejne ulice wciąż stanowiły zagadkę. Owszem, znała okolicę w której mieszkała, jak i trasę, którą wykorzystywała na dotarcie do pracy czy uniwersytetu. Poza tym niewiele kręciła się po centrum. Czasem pojechała gdzieś z Irmą, lecz wtedy wysługiwały się taksówkami. Tylko przyjaciółka znała adres, zdradzając go dopiero podczas rozmowy z kierowcą. Uznała, iż musi to pozostać tajemnicą, częścią radości imprezowania, której miała zaznać Bridget. Pomimo wielu prób wciąż spędzała wieczory przed ekranem, czy to komputera, czy to telefonu. Spławiając spoconych mężczyzn, niekiedy nawet kobiety, przewracała oczami i wracała do internetu. Z takimi sytuacjami kojarzyła sobie chociażby zapach drinków oraz piwa, który unosi się pomiędzy zabawowym towarzystwem. Nie wierzyła, że nie uderzył ją przy samym wejściu.

    Poczuła tylko gorycz, gdy dowiedziała się, iż na rzecz miejsca, gdzie ludzie upijają swoje smutki, została poświęcona zwykła jadłodajnia. Zaciekawił ją fakt, że Althea dokładnie wiedziała, kiedy kończy swoją zmianę. Może patrzyła przed chwilą na zegarek. Z jej oczu wcale nie płynęła sympatia, gdy wodziła po ścianach pomieszczenia. Hemmings czasem robiła dokładnie to samo, lecz w restauracji. Nie była dziurą, lecz z upragnieniem czekała, aż będzie mogła porzucić pracę tam. Grafik komputerowy potrafi dużo zarabiać w dobrym miejscu, w niewielkiej firmie z kryzysem przez ostatnie miesiące wcale nie dostawała pełnych pęczków banknotów. Żadna praca nie hańbi, tak?
    Podobało jej się imię dziewczyny. Różniło się od Kate, Cath, Cassie, Seleny i Skye. Przyjemne dla ucha, zapadające w pamięć przez swoją wyjątkowość. Bardziej spektakularne.

    Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła małe stworzenie ocierające się o nogi. Maluch wyglądał doprawdy nędznie. Skołtuniona, brudna sierść nie była od dawna czesana, a kurz, pyłki oraz zanieczyszczenia źle wpływały na oczy drobnego kocięta, które łzawiły i zamykały się jednocześnie. Kąciki ust za chwilę opadły. Mógł się zgubić, ale również jakaś bestia mogła go wyrzucić. Nie wszystkie koty żyjące na ulicy wyglądają jak on. Wyglądał o wiele gorzej. Całą swoją postawą wyrażał zmęczenie oraz tęsknotę za ciepłem. Brunetka kucnęła, przyglądając się z bliska. Nie raz odwiedzała kliniki ze znalezionymi zwierzętami. Ten garnął się do człowieka, w przeciwieństwie do reszty, która korzystała jedynie z resztek obok barów. Dzieciaki straszą, starsze panie machają torebkami, a dorośli zapatrzeni w komórki brną przed siebie, potrącając nogami. Dłoń powoli przysuwała do pyszczka istotki. Istotce to nie przeszkadzało, polizała skórę i wtuliła się w kogoś, kto obdarzył ją zainteresowaniem. Janet spróbowała ostrożnie podnieść dachowca.
    — Trzeba go zabrać do weterynarza, nie sądzisz?
Althea?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz