26 lip 2018

Od Bellamiego CD. Althea

Krzyk rozprzestrzeniał się po całym pokoju, do którego właśnie wszedłem. Zauważyłem tam trzy osoby, dwie dobrze mi znane jednak nie z imienia, oraz jedną, która darła się na nich mówiąc, że dziś nie ma i przyniesie za tydzień. Pewnie chodzi o kasę. Zresztą wszędzie chodzi o pieniądze. Podszedłem do nich i przywitałem się skinieniem głowy.
- To co zawsze - powiedziałem tylko, a jeden z nich ruszył w stronę drzwi. Rozejrzałem się po dobrze mi znanym pomieszczeniu, od ścian odchodził tynk, a farba, która była tutaj jeszcze jakieś dwa lata temu znikła i nic nie wskazywało na to, że tam była. Sofa, która stała w kącie pokoju była pokryta warstwą kurzu, jednak widać było ślad dłoni pozostawionej na jednej z poduszek. Warunki były tutaj złe, bardzo złe, ale oni mieli jeden z lepszych towarów i w dodatku nie mieli wysokich cen. Kiedy chłopak wrócił do mnie z małą torebeczką, którą mi podał ja dałem mu wyznaczoną sumę pieniędzy.
- Kiedy teraz będziecie? - zapytałem, a on wzruszył ramionami.
- Dostaniesz informacje - odpowiedział, a ja skinąłem głową i ruszyłem w stronę drzwi.
- A on dostał - usłyszałem i przystanąłem, odwróciłem się i ujrzałem palec skierowany w moją stronę, wymierzał go chłopak, który się kłócił.
- Ten złamas dostał, a ja nie mogę! - krzyknął i tupnął nogą jak małe dziecko.
- Powiedziałeś coś? - spytałem i zrobiłem trzy duże kroki przez co znalazłem się tuż obok niego. Byłem od niego wyższy o jakieś dziesięć centymetrów, a więc musiał unieść głowę by na mnie spojrzeć.
- To co słyszałeś - odpowiedział, a ja wywróciłem oczami. Zabij go. On cię wyzwał. Zniszcz go. Spraw by cierpiał. Idź na dwór, poczeka aż wyjdzie, zabierz go i torturuj.
- Nial, radzę ci wyjść - powiedział jeden z chłopaków gdy spojrzał w moje oczy. Kiedy miałem lekkie napady choroby moje oczy ciemniały. Nikt nie wiedział o mojej dolegliwości, jednak gdy moje tęczówki były ciemniejsze wiedzieli, że coś jest nie tak i zaraz mogę wybuchnąć.
- Nigdzie nie idę - powiedział, a ja chwyciłem go za jego kołnierzyk od tej pięknej różowiutkiej bluzeczki i podciągnąłem ją lekko do góry.
- Idziesz - rzekłem zachrypniętym głosem. Chłopak spojrzał w moje oczy, a ja go puściłem, zachwiał się ale nie upadł. Jakaś szkoda. Powinieneś go zabić.
- Wyjdź - syknąłem w jego kierunku, a on zrobił największy błąd w swoim życiu, zamachnął się i chciał mnie uderzyć. Odsunąłem się jednak za późno by uniknąć zadanego mi ciosu. Jednak nie trafił mnie prosto w brzuch, a w biodro, zadał zarazem i mi i sobie ból trafiając mnie w kość.
- Idiota - szepnął jeden z chłopaków i skrzyżował dłonie patrząc się jednak na mnie z zaciekawieniem. Podniosłem nogę i uderzyłem go w jego bok przez to ten syknął z bólu i uniósł jedną dłoń chcąc mnie zaatakować. Czy on myśli, że ja przegram z jakimś najebanym debilem? No chyba nie. Chwyciłem jego pięść w dłoń i popchnąłem go drugą ręką na ścianę, walnąłem go w brzuch jednak ten wykorzystał moment i uderzył mnie w twarz. o ty zasrańcu mały. Złapałem jego głowę i uderzyłem nią o ścianę. Raz i drugi, stracił przytomność i opadł. Dobij go. Boisz się? Zajeb skurwysyna. Wyzwał cie, a ty go zostawisz żywego? Jesteś nikim. Nikim. Potrząsnąłem głową chcąc pozbyć się głosów. Muszę wyjść.
- Przepraszam za to, nie mogłem się powstrzymać - powiedziałem odwracając się do chłopaków, skinęli głową jednak westchnęli. Odsunąłem się od niego, nic większego nie powinno się mu stać. Obudzi się tylko z bólem głowy.
~~~~**~~~~
Podszedłem do baru gdzie stała ładna średniego wzrostu brunetka robiąca sprawnie i szybko drinki. Usiadłem tuż naprzeciwko niej i czekałem aż przyjmie ode mnie zamówienie na cudowną noc. Oczywiście chodzi mi o alkohol... a może i nie? Któż wie?
- Co dla ciebie? - spytała, a ja przez chwile zastanawiałem się czy wziąć od razu coś mocnego czy coś dobrego, a słabszego? moje życie to ciągłe dylematy. Jak ja tyle wytrzymałem.
- Przydałaby się miła dziewczyna na wieczór, ale na razie wszystko jedno. Daj mi coś co postawi mnie na nogi - powiedziałem stawiając jednak na coś mocnego.
- Mocny Vesper Martini z dodatkowym alkoholem? - zapytała, a ja zastanowiłem się przez chwile.
- To mi pasuje - rzekłem i położyłem pieniądze na blacie, które ona szybko zgarnęła. Musiałem odczekać dłuższą chwile zanim mój drink pojawił się przede mną. Wziąłem w dłoń naczynie i posmakowałem.
- Kurwa, to nie smakuje jak Vesper Martini - powiedziałem krzywiąc się na smak jakiejś taniej wódki, podsunąłem jej alkohol pod nos.
- Ale też jest dobre - powiedziała także krzywiąc się, a ja prychnąłem, nie miałem ochoty dziś na jakieś żarty. Czułem jak siniak pod okiem robi się powoli fioletowy, a ból, który mnie dotykał nie był najmniejszy.
- Nie mów nic i po prostu polej mi za to darmowego drinka - powiedziałem, a ona wyglądała na oburzoną jednak zaczęła przyrządza alkohol. Postawiła mi po chwili naczynie, a ja posmakowałem. Było dobre.
- Zrób jeszcze jednego - rzekłem i dopiłem pierwszego, dziewczyna uniosłam po raz drugi brew jednak nie zadała zbędnych pytań. Położyłem jej znaczącą sumę pieniędzy, a ona zmarszczyła czoło.
- Reszta dla ciebie - odpowiedziałem na jej minę. Dziewczyna uśmiechnęła się i zgarnęła banknoty podając mi następnie alkohol. Wziąłem do dłoni szklankę i odwróciłem się na krzesełku patrząc na pijanych ale dobrze trzymających się na nogach osobach oraz na małolaty, które wypinały swoje dupy w tańcu. Fakt lubię ładne figury ale nie zbytniego obnażania się przed innymi. To obrzydliwe. Tak jakbym chodził z rozpiętym rozporkiem i jednym jądrem na wierzchu. Westchnąłem i pociągnąłem jeden łyk alkoholu. Odwróciłem się znów do dziewczyny za blatem, która właśnie robiła drinka dla drugiej osoby. Dała go chłopakowi i rozejrzała się jakby w poszukiwaniu kolejnych klientów jednak nikogo takiego nie spotkała. Westchnęła szczęśliwa i przysunęła sobie jedno z krzeseł siadając na nim.
- Jak masz na imię? - zapytałem, a ona uniosła na mnie niechętnie wzrok, który mówił : odpieprz się bo ci zajebie. No popatrz, a ja lubię wyzwania.
- Co cię to interesuje? - odpowiedziała pytaniem, a ja uśmiechnąłem się.
- Odpowiedz mi i zrób jakiegoś drinka, najlepiej krwawą, jeśli będziesz grzecznie odpowiadać na pytania będziesz dostawać napiwki - powiedziałem szczerząc się, odchyliłem się na krześle wiedząc, że mało osób przegapiło by taką okazje.

Athea?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz