29 lip 2018

Od Billy'ego Joe


Wróciłem do domu około południa, byłem tak zalatany, że nawet nie zjadłem nic po drodze. Kiedy tylko zdjąłem buty, włączyłem wieżę stojącą w salonie, po czym przy rytmach muzyki zabrałem się do szykowania obiadu. W między czasie, ogarnąłem sprawę z Leonem, moim znajomym który już od tygodnia nie pojawiał się na próbach. Okazało się, że najzwyczajniej jego dziewczyna zaszła w ciążę a chłopak całkiem zwariował i nie chcę jej opuszczać.
Kiedy jedzenie było gotowe, zasiadłem przed telewizorem. Muszę przyznać, że rzadko mam okazję coś ugotować, a naprawdę to lubię. Tym razem, miałem zamiar wyjść za jakiś czas, więc zrobiłem coś na szybko. W telewizji nie było nic ciekawego, jak zawsze zresztą. Jednak, mówili o koncertach za granicą, w tym roku nie udało mi się pojechać wraz z zespołem.  Siedziałem jeszcze trochę w apartamencie, po czym stwierdziłem, że mógłbym się zdrzemnąć przed wyjściem, nie chcę wyglądać jak zombi.
***
            Kiedy obudziłem się trzy godziny później, wziąłem prysznic, po czym założyłem na siebie najzwyklejszą czarną koszulę, jeansy a na nogi czarne trampki. Włosy zostawiłem w nieładzie, z żelu korzystałem tylko w stanie krytycznym. Zgarniając kluczyki do auta, portfel i dokumenty, byłem naprawdę zadowolony, że mogę wyjść z domu. Siedzenie samemu w mieszkaniu nie jest fajne.
            Jeździłem po mieście jakiś czas, słuchając najnowszego albumu DeVille’a. Moje znajomego ze szkoły, który tak jak ja, poszedł w kierunku muzyki. Naprawdę lubię jego kawałki, on w przeciwieństwie do mnie, prowadzi solową karierę. W końcu, skończyłem w miejscu, gdzie byłem już stałym bywalcem.
            - Billy Joe, znowu tutaj! Tym razem dasz się namówić na mały występ? Zapłacę – Lewis uśmiechnął się do mnie, a jego żona, Vanessa, wyszła zza zaplecza niosąc kufel jasnego piwa. Uśmiechnąłem się do niej.
            - Nie dzięki, dobrze wiesz, że staram się oddzielić życie prywatne od kariery, w tym momencie, jestem najzwyklejszym facetem, chcącym napić się piwa w barze – Mówiąc to, dostrzegłem spojrzenie dziewczyny – Co się tak krzywisz?
            - No wiesz, może ty uważasz się za zwykłego, ale sądząc po spojrzeniach ludzi, nie jest tak jak mówisz. Chłopie, jesteś gwiazdą! Chyba, tego chciałeś prawda? – Vanessa oparła się o blat, wpatrując we mnie swoimi niebieskimi oczami.
            - Tak, ale czasem to męczy. Zwłaszcza, kiedy co dzień szalone nastolatki są gotowe zedrzeć ze mnie ubrania – Zaśmiałem się, a dziewczyna dołączyła do mnie. Po chwili, podała mi kufel piwa. Wypiłem go w spokoju, aż w pewnym momencie na niewielką scenę, weszła dziewczyna. Zaciekawiony podszedłem bliżej.
            Dziewczyna była dobra, śpiewała sercem i dało się to wyczuć w jej głosie. Naprawdę mi się podobało brzmienie tej piosenki, była niesamowita. Usiadłem na krześle i wpatrywałem się w wokalistkę. Kiedy skończyłam, wstałem i zacząłem klaskać, podniosła szybko wzrok i zatrzymała go na mnie. Nie przestawałem klaskać.
Ida?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz