1 wrz 2018

Dearden Beatrice Yates

Na zdjęciu: Willa Holland
Motto: 'Dum spiro, spero', dosyć popularny zwrot w języku łacińskim oznaczający tyle co 'dopóki oddycham, nie tracę nadziei'. Dosyć optymistyczna myśl, którą kiedyś Dean nabazgrała na suficie nad łóżkiem. Nie najmądrzejsza rzecz, aczkolwiek dziewczyna lubi przed snem popatrzeć na krótki cytat i podnieść się na duchu. Obok niego widnieje kolejny, utrzymany raczej w żartobliwym tonie 'quidquid Latine dictum sit, altum videtur', czyli 'cokolwiek powiesz po łacinie, brzmi mądrze'.
Imię: Jej własny dowód osobisty jasno i wyraźnie ukazuje, że nosi ona dwa imiona. Jedno dosyć niespotykane, a nawet jeśli, to bardzo, bardzo rzadkie, drugie raczej klasyczne - Dearden Beatrice. Aczkolwiek mało kto zwraca się do niej w ten sposób. Nawet nauczyciele - jeszcze w czasach szkolnych - używali dużo krótszych zdrobnień, co samej dziewczynie nieszczególnie przeszkadzało. Ba, obecnie, kiedy ktoś wymawia jej pełne imię, chwilę zajmuje jej zrozumienie, że to właśnie o nią danej osobie chodzi. Jednocześnie nigdy nie ustalono idealnego zdrobnienia od pierwszego z jej imion, toteż dla większości jest Beą (albo Bee), dla innych Triss, a dla pozostałych jeszcze Dean. Ciekawostka - gdyby luźno przetłumaczyć jej imiona znaczyłyby one - droga jeleni (albo bestii) oraz ta, która przynosi radość. Jej znajomi oraz rodzina posługują się najczęściej jej drugim imieniem, toteż nic dziwnego, że mało osób wie o istnieniu tego 'poprawnego'.
Nazwisko: Yates. Teoretycznie jej prawdziwym nazwiskiem jest Merlyn, jednak kiedy rodzina Yatesów zdecydowała się na adopcję dziewięcioletniej wówczas dziewczynki, ta bez chwili namysłu zdecydowała się na jego zmianę. Może to nie najmądrzejsze pozostawiać taką decyzję dzieciakowi, ale Eloise i Stephen to raczej luźni rodzice. Decydującą kwestią nie był fakt, że jej nowe brzmi dużo lepiej, ale to, że mała chciała w stu procentach być częścią nowej rodziny. Sama Bee o tym nie wspomni, ale bardzo lubi, kiedyś ktoś zwraca się do niej po nazwisku. Co wielu mogłoby przeszkadzać.
Wiek: Dwadzieścia cztery lata, chociaż spora część ludzi uważa, że wygląda na młodszą. Z tego też powodu zawsze musi nosić ze sobą jakiś dokument potwierdzający jej datę urodzenia, jeśli udaje się z przyjaciółmi na drinka albo w inne miejsce, gdzie sprzedają alkohol.
Data urodzenia: Piąty maj, liczbowo - 05.05.
Płeć: Stuprocentowa kobieta.
Miejsce zamieszkania: [link] Niezbyt duże, dwupoziomowe mieszkanko w starej, aczkolwiek odnowionej kamienicy z czerwonej cegły w centrum miasta. Z zewnątrz przypomina typowo amerykański budynek - podobny do tych stojących przy Beacon Hill w Bostonie, duże okna z przymocowanymi do ich dolnej części donicami z kwiatami, okiennice, przeciwpożarowa zewnętrzna klatka schodowa i podparty dwoma śnieżnobiałymi kolumienkami tympanon pozbawiony zdobień.
Przedsionek jest jednocześnie wąskim korytarzem od którego odprowadzona jest para wejść - jedne, z drzwiami, do łazienki, drugie pozbawione dodatkowej zasłony w postaci przerobionej deski, całkiem szerokie do połączonej z salonem przestronną kuchnią znajdującą się po prawej stronie od wejścia. [link] Podłoga wyłożona jest drewnianymi panelami w brudnomusztardowym kolorze. Szafki ułożone są na kształt dużej litery L, a ich przody błyszczą metalicznym połyskiem. Same blaty i siedziska stojących przy nich siedzisk mają ten sam kolor co podłoga i również wykonane są z drewna. Znajduje się tam też sporo różnorodnych roślinek. W porównaniu do reszty pomieszczeń salon jest ogromny. Na ceglanych ścianach zawieszone są regały, na których ustawione są książki i przeróżne bibeloty, m.in. pamiątki z wyjazdów czy ramki ze zdjęciami. W naprzeciwległym do wejścia kącie stoi mniejsza wersja czarnego fortepianu, a na najbliższej mu ścianie wisi obraz autorstwa Adaline przedstawiający skąpaną w przypominającej piaskową mgle podniszczonej budowli przywodzącej na myśl Notre Dame. [link] Po lewej stronie znajduje się salon, na który składają się: duża niebiesko-zielona kanapa-narożnik za którą znajdują się schody, dwa krzesła z oparciem w tym samym kolorze, osobliwy okrągły stolik ze znajdującymi się na różnych poziomach drewnianymi tackami tworzącymi blat. Zazwyczaj leżą na nim książki oraz stoją wstawione w wazon kwiaty - ich gatunek zależy od pory roku. Na podłodze leży duży, jakby pleciony dywan w czerwono-biało-czarne pasy.
[link] Znajdująca się na dolnym piętrze łazienka jest nieduża. Utrzymana jest w jasnych kolorach. Po prawej stronie znajduje się sedes z przymocowanym do pokrytej do połowy kafelkami ściany niewielkim kaloryferem. Naprzeciwko drzwi znajduje się otwarta szafka, na której umieszczony jest zlew, a we wgłębieniu pralka. Nad nimi wisi okrągłe, raczej niewielkie lustro. Lewą ścianę prawie całkowicie zajmuje podłużna, zaokrąglona wanna.
[link] Na pierwszym piętrze pierwsze wyjście jest oszklone i wbudowane w częściowo szklaną ścianę. Prowadzi ono do tarasu znajdującego się na dwupoziomowym dachu budynku. Na niższym piętrze znajduje się warzywniak stojący pod oszklonym dachem na czterech metalowych nogach. Jedna ze ścian jest całkowicie pokryta bluszczem. Na poziomie wyżej znajdują się narożna, jasna kanapa do posiedzenia, niski podłużny stolik i fotel. Całość ze trzech, zewnętrznych, stron otoczona jest drewnianym płotem, od wewnętrznej jedynie niewysoką barierką. Za kanapą w ustawionej wzdłuż najdłuższej drewnianej 'ściany' donicy rosną niewielkie krzaczki i drzewka cytrynowe pomiędzy którymi poustawiane są niewielkie lampki ogrodowe. Wracając do wnętrza, później, idąc dalej, natykamy się na ścianę z czwórką drzwi. Pierwsze prowadzą do pokoju Lily, drugie do Dearden, trzecie do drugiej łazienki, a ostatnie z kolei do Adaline.
[link] Łazienka jest raczej dosyć długa, ale raczej wąska. Podłoga wyłożona jest kafelkami przywodzącymi na myśl drewno, a ściany śnieżnobiałymi kafelkami. Prawą ścianę prawie całkowicie zajmuje szafka z umywalką i długim białym zlewem oraz podłużne lustro. Tuż między nią, a znajdującą się naprzeciw wejścia wannę, która może pełnić również funkcję prysznica, wciśnięty jest sedes.
[link] Sypialnia młodej Yates jest bardzo schludna. Łóżko jest zrobione z jasnego drewna, duże zainteresowanie budzi przede wszystkim jego zagłówek, który jest wycięty na kształt wielu kwiatów. Rolę szafek nocnych pełnią okrągłe, niskie ale szerokie 'kawałki' kolumn, na których ustawione są lampki i kwiaty. Po jednej stronie łóżka ustawione są różne zielone roślinki o różnych kształtach i rozmiarach, a po drugiej, przy ścianie, znajduje się długi trzypoziomowy wieszak, na którym Tye przechowuje swoje ubrania. Naprzeciw łóżka stoi krótkie drewniane biurko z przystawionym do nim białym krzesłem. Dekoracje ścian przeczą jakimkolwiek prawom porządku. Oprawione w ramki o różnych kolorach i wielkościach zdjęcia pokrywają większość wolnej pionowej powierzchni, gdzieniegdzie wiszą też niewielkie obrazy, które amatorsko nabazgrała Bea. Po ziemi najczęściej rozrzucone są notatki i skarpetki dziewczyny, która co rano rozrzuca je w pośpiechu, by znaleźć to, czego szuka.
Orientacja: Heteroseksualna.
Praca: Hm, dosyć trudne pytanie. Faktyczny zarobek przynosi jej posada jaką jest bycie kelnerką, jednak Dearden zapytana o to, czym się zajmuje, zawsze odpowiada, że i wszystko, i nic. Obecnie studiuje psychologię i właśnie to jest jej głównym zajęciem. Poza tym rozwija swoje umiejętności aktorskie w miejskim teatrze, gdzie bierze udział w różnych warsztatach i nawet sztukach, jeśli uda jej się dostać rolę podczas przesłuchania.
Charakter: First things first... Beatrice nigdy nie należała do grona głupiutkich, pustych tlenionych blondynek, których intelektualnym szczytem rozmowy było poprawne określenie koloru nowego lakieru do paznokci koleżanki. Inteligentna, szybko chłonie i przyswaja wiedzę - dosłownie niczym gąbka wodę. Dodatkowo nie ma trudności ze szybkim łączeniem faktów - dedukcja nie jest jej obca. Podczas rozmowy, nawet jeśli wydaje się nieobecna, pozostaje czujnym obserwatorem. Jesteś zaskoczony, skąd o tobie tyle? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta; umiejętności, które wymieniłam przed momentem plus świetna pamięć. Cecha ta powoduje też, że Bee nierzadko się zamyśla. Stąd też okazjonalne tępe wpatrywanie się w pustą przestrzeń i niereagowanie na bodźce zewnętrzne. Ale spokojnie, można ją wtedy lekko szturchnąć, raczej nie powinna nikogo skrzywdzić.
To dziewczyna o raczej spokojnym usposobieniu. W złość wpada rzadko, częściej po prostu się irytuje, jednak obie te rzeczy, jeśli chce oczywiście, potrafi umiejętnie zamaskować. W tej kwestii zachowuje się jak dama, ona nie krzyczy, ona po prostu ocenia chłodnym spojrzeniem albo rzuca lekko kpiącym głosem jakiś trafny komentarz. Nigdy nie miała problemów z napadami wściekłości, jak inne dzieci. Nie płakała w sklepie, gdy matka odmawiała jej cukierka albo zabawki, na brak zgody reagowała skinieniem głowy i rezygnowała. Obecnie jednak walczy o wszystko, na czym jej zależy. Nie jest specjalnie uparta, jednak dotarcie do wyznaczonego celu jest dla niej bardzo ważne. Nawet jeśli ktoś rzuca jej kłody pod nogi i zdaje się, że cały wszechświat jest przeciwko niej. Ona nadal się będzie starała, dopóki nie stwierdzi, że zrobiła wszystko, co mogła. Może nie będzie poświęcała dla nich czyjegoś życia, jak w dość popularnym powiedzonku, ale można być pewnym, że łatwo nie odpuści. Bardzo zależy jej na aprobacie rodziców i ich zadowoleniu, dlatego robi wszystko, by utrzymać się na pozycji ukochanej córeczki. Może nie próbuje być we wszystkim najlepsza, ale jeśli już się za coś bierze, to stara się zrobić to najlepiej jak umie. Każdą czynność wykonuje z ogromną dokładnością, co okropnie kłóci się z jej bałaganiarstwem. Bo chociaż mieszkanie zawsze jest posprzątane, to jej pokój wygląda jak po wybuchu bomby w szafie. I nieważne jest, że każdego wieczoru Dean sprząta pomieszczenie, układając rzeczy ponownie na półkach. Rano nieporządek pojawia się od nowa. I tak w kółko.
Wracając jeszcze do jej raczej stonowanej osobowości, przez większość czasu Dearden stara się sprawiać wrażenie, jakby traktowała wszystko z pewnym dystansem, a porażki i czy błędy jakie  zdarza jej się popełnić, nie robią na niej jakiegokolwiek wrażenia. Robi wszystko, by utrzymać otoczkę zawsze panującej nad sytuacją osoby, której bez trudu przychodzi utrzymywanie na ustach nieznacznego uśmiechu. A należy wiedzieć, że obawy będzie kryła pod warstwą złośliwości lub obojętności, przez którą nie sposób się przebić. W czasie, kiedy czuje się gorzej, nie dopuszcza do siebie absolutnie nikogo. Nawet najbliższych przyjaciół. Swoje słabości uważa za ogromną skazę i bardzo często je wyolbrzymia, potęgując rozmiar swoich kompleksów. Autodestrukcja. Beatrice nie potrafi dopuścić do siebie myśli, że wcale nie musi być perfekcyjna. Że żaden człowiek na świecie nie może być idealny, ponieważ jest tylko częścią gatunku ludzkiego, a on ma skłonność do popełniania błędów i posiadania wad. Że nikomu nie przeszkadza jej brak perfekcji, bo żaden jej przyjaciel nie jest idealny. I oni to rozumieją. Ona jednak zdaje się nie dopuszczać do siebie tej myśli. Podobno psycholodzy to ludzie, którzy nie radzą sobie ze sobą, a wykształcenie wybierają po to, żeby dzięki słuchaniu o problemach innych, lepiej się poczuć. Cóż, może.
Realistka z niewielką domieszką optymistki, te słowa chyba najlepiej określają jej nastawienie do otaczającego świata, którego jest bardzo ciekawa i który odkrywa z ogromną dociekliwością. Stara się nie robić sobie niepotrzebnych nadziei. Chyba nikt już nie wierzy w zmianę ludzi i świata na lepsze, w magiczną zmianę w niemalże poetycki idylliczny raj. Ma bardzo "trzeźwe" podejście do życia i mimo posiadania własnej opinii, potrafi się zdystansować i ocenić sytuację na chłodno, nie uwzględniając w wypowiedzi swoich własnych odczuć. Jest przy tym bardzo wesoła i pełna pozytywnego nastawienia, która wręcz od niej bije. Bez trudu zaraża nią towarzyszące jej osoby, dlatego właśnie uznawana jest za osobę bardzo życzliwą i przyjacielską. To nie do końca powłoka, ale najczęściej cieszy się taką opinią u osób, przy których stara się powstrzymywać. Mimo swojej inteligencji przejawia skłonność do powiedzenia czegoś, zanim choć przez moment się nad tym zastanowi. Prowadzi to nierzadko do naprawdę nieprzyjemnych sytuacji spowodowanych właśnie palnięciem jakiegoś głupstwa ze strony Beatrice. Potrafi z ogromną upartością chować urazę. Postępuje według sławnego powiedzonka "wybaczaj, ale nie zapominaj", którego trzyma się bardzo ściśle. Każde kłamstwo, obrazę czy chłodne spojrzenie pamięta z niewyobrażalną ostrością, a w miarę upływu czasu wspomnienie to nie mętnieje. 
nie należy do osób pewnych siebie.
Nie powinno się wyobrażać ją jako dziewczynę, która zawsze tryska energią. Ludzie często mylą cechę 'pozytywna' z 'nadpobudliwa'. Aczkolwiek nie zachowuje się jak jakieś cholerne zombie, co to, to nie. Nie ekscytuje się przesadnie, ale nie przysypia na każdej chwili. Stoi gdzieś na środku pomiędzy tymi dwiema skrajnościami. 
Kolejną cechą Beatrice jest jej samowystarczalność - albo raczej jej uwielbienie poczucia bycia samodzielną. Dziewczyna nienawidzi czuć, że jest od kogokolwiek zależna. Większość rzeczy woli załatwiać na własną rękę aniżeli poprzez współpracę. Gniecie ją wtedy poczucie własnej słabości, jak traktuje to, że potrzebuje czyjejś pomocy. To dość destrukcyjna cecha, aczkolwiek dość mocno wrośnięta w usposobienie dziewczyny. To tak jakby ktoś wmawiał dziecku od urodzenia, że psy są złe. Dzieciak będzie żył w przekonaniu, że tak właśnie jest i nawet nie spróbuje się przekonać, czy zwierzę rzeczywiście by je skrzywdziło lub nie. Nie pomogłyby nawet wskazówki innych ludzi, bowiem wpojone zasady są dużo ważniejsze od zdania reszty. Niemniej wykazuje się też szlachetnością i uczciwością, jeśli chodzi o przysługi. Zawsze rzetelnie rozlicza się ze swoich długów, odwdzięczając się osobie, która wcześniej jej pomogła. Sama oczekuje od innych tego samego i pewnie też z tego powodu czuje odrazę do ludzi, którzy nie mają do tej zasady żadnego szacunku. To dosyć spora wada, bowiem od ludzi wymaga się, żeby robili wiele rzeczy bezinteresownie. Jednocześnie też podziękowanie za okazaną pomoc również wygląda bardzo dobrze w oczach innych, więc może jednak to nie taki całkowicie bezsensowny i spaczony pogląd.
Hobby: Beatrice uwielbia filmy oraz seriale i jest to fakt powszechnie znany. W każdej wolnej chwili siedzi przed telewizorem i ogląda różne produkcje, od tych świetnych, po te będące kompletnym ścierwem nadającym się tylko do śmieci. Poza tym sporo czyta i często słucha muzyki, najczęściej kawałków z musicali albo jakichś starych hitów. Kiedyś dużą frajdę sprawiał jej taniec, teraz jedynie czasami porusza się do układów z Just Dance, które włącza na telewizorze. Rysowanie jej kompletnie nie idzie, toteż jedyne 'dzieła sztuki' wychodzące spod jej dłoni to malarskie abstrakcje, bardzo kiepskie zresztą. Akurat w ich mieszkaniu to Adaline robi za artystkę. Może to nie hobby, ale bardzo lubi jedzenie. Zarówno jego gotowanie, jak i spożywanie. Czasami dla samej przyjemności decyduje się ugotować coś dla przyjaciół - albo nawet samej siebie. Może nie są to jakieś kulinarne dzieła sztuki, ale z pewnością smakują lepiej niż odgrzewana pizza sprzed dwóch dni. Poza tym, dużo biega. Zazwyczaj rano i wieczorem, ale w luźniejsze dni nie ma nic przeciwko długiej przebieżce po parku albo wzdłuż rzeki. Najczęściej towarzyszy jej w tym Bram.
Jako że od zawsze marzyła o zostaniu funkcjonariuszką policji nic dziwnego, że potrafi posługiwać się bronią palną. I nie, nie będzie biegała z karabinem po mieście. Odkąd odkryła miejską strzelnicę odwiedza to miejsce za każdym razem, kiedy jest w kiepskim humorze.
Poza tym - potrafi strzelać z łuku. Daleko jej do Robin Hooda albo Green Arrow, ale zdecydowanie potrafi sobie z nim radzić. Może gdyby poświęciła łucznictwu więcej czasu, udałoby się jej osiągnąć jakieś sukcesy w tej dziedzinie.
Jej drugą miłością, zaraz po jedzeniu, są planszówki. I może wydać się to śmieszne i deczko staroświeckie, ale to po prostu jej ulubiona forma spędzania czasu ze znajomymi. Partyjka chińczyka, monopoly albo szachów przed snem to definitywnie coś, co bardzo lubi. I nigdy nie odmówi! O, właśnie, sen. Uwielbia spać i chociaż w ciągu tygodnia nie ma za wiele czasu na drzemki, większość weekendu poświęca właśnie na tę czynność. Nie znaczy to jednak, że nie wychodzi z pokoju. Zazwyczaj śpi do dziesiątej, później siada na kanapie i przysypia, oglądając jakieś talking-show, które tematycznie średnio ją interesuje.
Od czasu, kiedy Eloise oddała jej swoją maszynę do szycia, dziewczyna próbuje swoich sił w projektowaniu i tworzeniu ubrań. Głównie dla siebie. I idzie jej w tym całkiem nieźle.
Aparycja|
- wzrost: 165 centymetrów,
- waga: 52 kilogramy,
- opis wyglądu: Dearden jest dziewczyną o raczej drobnej posturze. Może nie należy do grona chudzielców, ale jej sylwetka jest smukła i wyraźnie widać po niej, że młoda Yates ćwiczy. Proszę nie spodziewać się jednak sześciopaku i szerokich bar. Co to, to nie. Ramiona są trochę węższe niż biodra, brzuch płaski, a nogi szczupłe i umięśnione, co ładnie widać, kiedy ta na przykład biega. Z opisu można też wywnioskować, że jeśli chodzi o określenie figury Dean jest gruszką. Smukłą, ale jednak. Jeśli zaś chodzi o twarz, okalają ją ciemnobrązowe, czasami określane mianem czekoladowych, długie za brodę zwykle delikatnie pofalowane włosy włosy. Ich końcówki zazwyczaj są nierówno przycięte, co spowodowane jest tym, że od zawsze Tye żywi jakiś dziwny uraz do fryzjerów i o ewentualne skracanie fryzury prosi matkę. Jako dziecko Bee była jasną szatynką, dopiero później, w wieku nastoletnim, kolor włosów zaczął coraz bardziej wpadać w typowy dla kakao brąz, a ostatecznie zatrzymał się na granicy, więc pozostaje on sprawą sporną. Część osób bierze go za czerń, ale to wina gry światła. Zazwyczaj pozostają one luźno rozpuszczone, czasami ewentualnie związane w niedbały koński ogon. Twarz dziewczyny jest szczupła i podłużna, kości policzkowe widoczne, ale nie odznaczają się tak mocno, jak w przypadku niektórych. Brwi, niezmiennie poprawiane, są łukowate, a znajdujące się pod nimi oczy okolone wachlarzami ciemnych, długich rzęs. Bee zawsze miała kompleks na punkcie swoich rzęs, toteż od długiego czasu bardzo przejmuje się ich odżywianiem, stąd też różne olejki i odżywki na jej półce w łazience. Kolor tęczówek zmienia się nieznacznie zależnie od kąta padania światła. Najczęściej są one jasnobrązowe o lekko szarawym albo zielonkawym zabarwieniu, a innym razem zwyczajnie i nudnie brązowe. Później nos, lekko zadarty na końcu. Usta nie powalają swoją wielkością, są raczej zwyczajne, półpełne, ale ładnie wykrojone. 
- pozostałe informacje: ma tatuaż na wewnętrznej stornie przedramienia przedstawiający otwartą głowę człowieka z której 'wylatują' trzy planety, dla czepialskich ciała niebieskie, Saturn, Księżyc i Jowisz. [link]
- głos: Willa Holland
Historia: Nie ma w niej nic ciekawego, jednak skoro to podpunkt obowiązkowy... Beatrice mieszkała w Avenley od zawsze. Tu chodziła do szkoły, do parku, na zajęcia teatralne. Tu pierwszy raz się całowała, płakała i się śmiała. Z miastem tym związane są jej wszystkie wspomnienia. Do dziewiątego roku życia rosła pod okiem swoich rodziców - Delilah i Franka, którzy kilkanaście tygodni przed dziesiątymi urodzinami dziewczynki zginęli w wypadku samochodowym. Bee dosyć boleśnie odczuła ich stratę, jednak dzięki swojej nowej rodzinie nie został jej po tym uraz. Chodzi tu na przykład o lęk przed jazdą. Po tym przykrym incydencie Yatesowie przyjęli Dearden pod swój dach, gdzie otoczyli ją miłością i troską oraz obdarzyli upragnionym rodzeństwem. 
Rodzina: 
Delilah, Malcolm Merlyn - rodzice biologiczni, poza mglistą refleksją wspólnych chwil Dearden nie ma z nimi absolutnie żadnych wspomnień. Wie jedynie, że byli przyjaciółmi jej obecnych rodziców i że, podobno, z wyglądu bardzo przypomina swoją matkę. Jeszcze za życia Frank był właścicielem niewielkiej, choć cieszącej się świetną opinią restauracji, a Delilah przed urodzeniem córki pracowała jako modelka. 
Eloise, Raymond Yates - rodzice adopcyjni, Dearden uwielbia ich pod każdym względem i traktuje bardziej jak przyjaciół, aniżeli faktycznych opiekunów. Pewnie przez to, że nigdy nie byli surowi i nie przejmowali się przesadnie swoimi dziećmi. Ray jest właścicielem sporej firmy zajmującej się opracowywaniem i produkcją nowoczesnych urządzeń - Yates Technologies. 
Richard Yates - starszy o rok brat Bee. Całkiem wysoki, dobrze zbudowany chłopak o kruczych włosach i niebieskich oczach Wygląda jak kopia swojego ojca, ale z charakteru bardziej przypomina swoją matkę. Mimo że nie są prawdziwym rodzeństwem, Richard zachowuje się jak rasowy straszy brat.
Conner Yates - młodszy o pięć lat brat Tye. On i Richard są do siebie bardzo podobni, jeśli chodzi o prezentację zewnętrzną. Charakterem zresztą też, oboje są zabawni, pogodni i pewni siebie. A przede wszystkim uwielbiają opowiadać niepoprawne żarty.
Bart i Cissie Yates - bliźniaki, między nimi, a Dearden jest osiemnaście lat różnicy. Dziewczyna uwielbia tę uroczą dwójkę. Niziutka, szczupła blondynka z włoskami spiętymi w dwa kucyki o tęczówkach w kolorze burzowego nieba oraz drobny chłopiec o jasnobrązowej czuprynie i zielonych jak wiosenne liście oczach. 
Partner: Abraham 'Bram' Grayson są razem od początku liceum. Obecnie Bram studiuję ekonomię na tym samym uniwersytecie co Dearden. Świetnie się dogadują, a rodzice Bee uwielbiają chłopaka.
Potomstwo: Nie.
Ciekawostki: 
>idealnie pasuje do niej powiedzonko 'w życiu piękne są tylko chwile... oraz buty'. Dearden ma na ich punkcie totalną obsesję, stąd też mnóstwo par obuwia nie tylko w przedsionku, ale i w jej sypialni. Podobnie jest z okularami, których ma dziesiątki. Zwykłe, kolorowe, w kształcie delfinów? Wystarczy ją zapytać.
>gdyby miała wybrać, jaką postacią z komiksów by była, wybrałaby Impulse'a. I co z tego, że jest chłopcem, skoro po prostu wymiata? Ale to wie każdy, no nie?
>jedyna woda jaką pije, to ta z miętą i cytryną. Innej, szczególnie gazowanej, nie ruszy za nic w świecie,
>nie cierpi jeść skórki od chleba, zawsze przed zjedzeniem kawałka odkrawa od niego zewnętrzną część,
>nie należy do osób strachliwych, ale nienawidzi oglądać horrorów. Nie potrafi wytrzymać momentów napięcia, nie wspominając już o jumpscare'ach, bo wtedy zazwyczaj kończy z poduszką przytkniętą do twarzy i zasłaniającą jej cały widok. Ups.
Inne zdjęcia: [link] [link] [link] [link] [link]
ZwierzętaChurch, kot, main coon, dosyć złośliwe stworzenie, które dosyć często daje popalić swoim właścicielkom, jednak za te za bardzo go ubóstwiają, by go oddać. Kot w pełnym tego słowa znaczeniu.
Pojazd: Po tym jak Dearden oblała swój pierwszy egzamin na prawo jazdy, okropnie reaguje na samą propozycję ponowienia kursu. Korzysta z komunikacji miejskiej albo roweru. 
Kontakt: jedynie czatowy - impulse.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz