1 wrz 2018

Od Nivana cd Eugene

Brunetka była ciekawa, uroczo się uśmiechała, jeszcze ładniej śmiała, a do tego kusiła mężczyzn kabaretkami z wysokim stanem, idealnie podkreślającymi miejsce, w którym talia była najwęższa. Wycięta koszulka, krótkie spodenki. Byle jak najskuteczniej się odsłonić.
Nawet nie wiem, kiedy dość długie paznokcie zastukały o moją klatkę piersiową, palce przesunęły się nieco wyżej, aż w końcu natrafiły na dekolt mojej koszulki, który zresztą został szybko odsunięty.
Opuszek zastygł na srebrnej kulce przy obojczyku. Zawirował wokół niego, gdy na twarzy kobiety zawitało zaintrygowanie. Widok piercingu niejednokrotnie wzbudzał w ludziach zdziwienie, a jednak. Był tam i raczej nie miało zamiaru się to zmienić.
W końcu odpuściła sobie samą metalową część, a ponownie skupiła się na ciele, tym razem błądząc dłonią po samej dość wystającej kości, wędrując gdzieś na gołe ramię, a przy okazji wciąż mrucząc coś pod nosem. Nie słuchałem jej, nie kodowałem, możliwe, że nawet za bardzo nie wiedziałem co się wokół mnie dzieje.
Nie wiem, co się wydarzyło, że nagle uniosłem wzrok. Prawdopodobnie szósty zmysł wyczuł, że coś, a raczej ktoś się na mnie lampi jak ciele na malowane wrota.
Karma. Moja Karma. Yamir…
Dziewiętnastoletni…?
Czyli nie on, nie było to możliwe. Ktoś. Ktoś zaskakująco podobny, ktoś, kogo poróżniały jedynie ciemniejsze tęczówki i mniejszy nos, który nie był przyozdobiony złotą biżuterią.
„Innym razem” rzucone krótko do kobiety, która zmarszczyła czoło, będąc zdecydowanie nieprzygotowaną na taki obrót wydarzeń, a następnie butnie odeszła, wzrokiem szukając już kolejnego osobnika, którego mogłaby zaatakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz