12 wrz 2018

Od Adama C.D Odette

    Otworzyłem szeroko oczy na pytanie mojej matki. “Jak długo jesteście już razem?” Te słowa krążyły w mojej głowie, nie dając mi spokoju, a dziewczyna siedząca obok mnie nawet zakrztusiła się kawałkiem jajecznicy. W każdym razie każda para oczu znajdująca się w tym pomieszczeniu, była skierowana na nas.
    Zaśmiałem się perliście, chcąc rozluźnić atmosferę i wpadłem na całkiem spoko pomysł, by odwrócić od nas ich uwagę. I to raczej nie będzie przyjemne dla jednej osoby z naszego grona, ale cóż. Jakoś odkupi winy za to, czego się dopuścił.
     - Nie jesteśmy razem - powiedziałem od razu. - Po prostu Odette… - urwałem, zastanawiając się, czy aby na pewno chce mojej rodzinie powiedzieć o wykroczeniu Toma i wzbudzić w nich współczucie wobec dziewczyny? No… raczej nie bardzo - czuła się obserwowana w swoim mieszkaniu i zaoferowałem jej pomocną dłoń.
    Moja mama otworzyła szeroko oczy.
     - Cóż to się stało, że czułaś się obserwowana we własnym domu, dziecko? - patrzy na nią ze zdziwieniem i małą dozą przerażenia w oczach. Nigdy nie potrafiłaby sobie wyobrazić, jak Odette mogła się czuć. Ja z resztą też nie. Mogłem tylko obserwować wzrok, mimikę twarzy i zachowanie dziewczyny w tamtym momencie. Tak to nie miałem zbytnio żadnego punktu odniesienia do jej sytuacji.
     - Skomplikowana sytuacja... Jacyś mężczyźni zapewne nie mieli w życiu zajęcia i po prostu obrali sobie mnie za cel… - W tym momencie spojrzała ukradkiem na Toma, jednak nikt nie zwrócił na to większej uwagi. Jedni patrzyli na nią zdziwieni, pewnie zastanawiając się, kto mógłby być w stanie zrobić coś takiego. Kolejna z kolei część towarzystwa nie za bardzo była zorientowana w temacie i tylko zerkali na nas, udając, że wiedzą, o co chodzi, a ostatnia olała całe otoczenie i jadła śniadanie, jak gdyby nigdy nic. I tak ta ostatnia grupa to były dzieciaki.
    Dosyć łatwo udało mi się rozluźnić atmosferę, sprowadzając rozmowę na inny tor. Druga część śniadania minęła nam zadziwiająco szybko i nim się obejrzeliśmy, jadalnia świeciła pustkami. Byłem tylko ja, Odette i mój młodszy brat, którego najwidoczniej nadal dręczyły wyrzuty sumienia, bo ciągle chciał przepraszać dziewczynę i błagać o wybaczenie, mimo tego, że już to zrobiła. Dziewczyna sama zadeklarowała się, że pomoże sprzątać po śniadaniu, więc w trójkę idealnie się dobraliśmy. Odette zmywała, ja wycierałem naczynia, a Tom wkładał do szafek. Dosyć sprawnie nam to poszło, więc nim się zorientowaliśmy, to już byliśmy wolni od obowiązków.
     - Odette? - usłyszałem głos mojego brata, gdy ścierałem blat w kuchni i momentalnie podniosłem na niego wzrok w tym samym momencie, w którym dziewczyna zrobiła to samo. - Dasz się zaprosić na niedużą imprezę w naszym towarzystwie dziś wieczorem, jako zadośćuczynienie tego wszystkiego? - Posłał jej z lekka nieśmiały uśmiech. Widziałem jego nadzieję w oczach. Nadzieję na to, że się zgodzi. Parsknąłem cicho pod nosem i również skierowałem mój wzrok na dziewczynę. W sumie nie przeszkadzałoby mi jej towarzystwo na tej niewielkiej “posiadówie”. Chociaż mówiąc szczerze, nie bardzo byłem co do tego przekonany. Alkohol zapewne będzie lał się litrami, a ona będzie jedyną dziewczyną, nie licząc jakichś panienek, które napatoczą się przy okazji. Nie uważałem, że będzie to bezpieczne miejsce dla niej, ale nie odezwałem się ani słowem.
    Kobieta zamyśliła się przez moment, ale już parę chwil później na jej twarzy rozkwitł promienny uśmiech, obwieszczający to, że się zgadza. Nawet nie musiała nic mówić, można było z niej to wyczytać, a kiwnięcie głową jeszcze bardziej utwierdziło nas w tym przekonaniu.
    Przez chwilę jeszcze rozmawialiśmy ze sobą na wszelakie tematy. Odette była bez wątpienia rozmówcą idealnym. Nie ważne, na jaki temat była konwersacja, ona potrafiła dodać od siebie swoje trzy grosze. I to nie tak chamsko i na siłę, jak to niektórzy robią. U niej to było naturalne, a uśmiech zdobił jej twarz przez dłuższy czas. Dla niej nie liczyły się zbytnio twoje poglądy, ciekawiło ją oczywiście to, jakie masz zdanie, lecz nie naciskała cię do jej zmiany. Można zapisać to jako kolejny punkt na mojej długiej liście, zatytułowanej “Powody, dla których lubię Odette”. Dobra, wymyśliłem tę listę na potrzebę tego zdania, tak naprawdę to nie istnieje. Albo raczej istnieje, w mojej głowie bez żadnego konkretnego tytułu.
    Po wspólnie spędzonym z dziewczyną czasie odwiozłem ją do akademiku i zobowiązałem się przyjechać po nią przed dwudziestą, by zabrać ją na tą pseudo imprezę. Tak właśnie zrobiłem. Jakieś osiem godzin później lub też mniej albo więcej, podjechałem pod budynek, w którym mieszkała i wysiadłem z auta. Szczerze mówiąc to niepotrzebnie, bo chwilę po tym, jak zamknąłem za sobą drzwi, z wejścia do budynku wyszła Odette, ubrana w nie za krótką spódniczkę i koszulkę z lekkim dekoltem. Niby prosto, ale wyglądała w tym niesamowicie. Strój wyraźnie podkreślał każdy walor jej ciała, a ja, jako mężczyzna zwracałem uwagę na takie rzeczy. Zresztą, każdy by tak zrobił na moim miejscu. U niektórych to lepiej widać, u niektórych mniej.
     - To co, jedziemy? - uśmiechnąłem się do niej promiennie, w końcu przenosząc wzrok z jej ciała na twarz.


< Misiaku? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz