25 sie 2018

Julien Callière

Na zdjęciu: Daniel Illescas
Motto: Doszedłem już do takiego momentu w życiu, że potrzebuję wynaleźć jakieś mocniejsze słowo niż kurwa.
Imię: Po dłuższym zastanowieniu, przekalkulowaniu, przeliczeniu w matematycznych współrzędnych i fizycznych wzorach, oraz poznania nieco jego historii, nachodzi dosyć ciekawe pytanie, które właściwie jest zarazem dosyć bezcelowe, pozbawione sensu, a wynika z czystej ciekawości, ewentualnie wścibstwa, którego chłopak nienawidzi. Dlaczego Julien? Na pozór takie pytanie rzadko kiedy kogokolwiek nachodzi przy pierwszym poznaniu, a to tylko dlatego, że mało kto zna imię jego matki. Julianna nazwała swą córkę Julia, ponieważ tak pragnął jej mąż. Dlaczego więc matka chłopaka nadała mu takie imię? Ze względu na zrodzoną, pozbawioną logiki tradycję? A może jako dobry i przykładny syn, powinien czuć z tego powodu dumę, a nie śmiać się za każdym razem, gdy nachodzi tylko okazja do rozmowy na ten temat po kilku mocniejszych drinkach? A może jeszcze wtedy rodzicom Juliena wydawało się, że to dobry pomysł? Jedno jest pewne. Ich dziecko nie jest szczęśliwe z posiadania imienia, które za każdym razem przypomina mu, jak bardzo rodzina potrafi być nieidealna.
Nazwisko: Kojarzone z ogromną korporacją, będącą w mieście bezkonkurencyjną i najlepszą. O ile korporacja potrafi taka być. Prowadzona od lat przez rodzinę Callière i nikt nie przejmuje się, że stanowisko prezesa całej firmy zajmuje następny w kolejce potomek. A Julien? Jak na złość ojcu, trzyma się z daleka od tego, choć w centrum, w wielkim sercu wszystkich korporacji, jego nazwisko jest bardzo rozpoznawalne i kojarzone z jednym.
Wiek: Siedemnaście lat dzieciństwa, rok próby zrozumienia i siedem lat dorosłości. Daje to równe dwadzieścia pięć lat życia jako osoba będąca zarówno szczęśliwa, jak i doświadczająca w życiu niewyobrażalnej dla człowieka straty. Ten wiek narzuca wyobrażenie człowieka dojrzałego, odpowiedzialnego, zarabiającego ciężko na swoje utrzymanie i szukającego tego końcowego dostatku, pozwalającego mu na dobre życie aż do samego końca. A Julien nie odczuwa tego biegu, a groźba zbliżania się powoli trzydziestki, nie wywiera na nim żadnego wrażenia.
Data urodzenia: 5 marca i zarazem dzień przed rocznicą śmierci jego matki.
Płeć: Mężczyzna
Miejsce zamieszkania: Gdzieś na skraju miasta, jadąc względnie prostą drogą, która im bardziej oddala się od centrum, tym coraz mocniej zakręca. Gdzieś na tle widocznego lasu, który jest chyba w okolicy rzadko odwiedzany przez ludzi z miasta. Nad niemalże samym brzegiem jeziora, stoi dom, który odbiega od wielu domków letniskowych, które widać w dali po innych stronach jeziora. Duży i w nowoczesnym stylu, wyraźnie podkreśla, że ktoś miał zachciankę, aby wybudować się właśnie tu i nic go nie powstrzymało. Na niewielkim wzgórzu szczyci się niesamowitym światłem odbijanym od tafli jeziora, a schody z podwórka prowadzą prosto na niewielką, prywatną plażę. Kto bogatemu zabroni? Julien nie do końca wyobrażał sobie tak swoje mieszkanie, ale siedząc w ciszy z okularami przeciwsłonecznymi na nosie, na w końcu swoim tarasie, który na w pół otwarty, z każdej strony otoczony jest oszklonymi ścianami, musiał przyznać, że wyszło lepiej, niż sam sądził. Nie zamierzał budować wielkiej willi, jak określa dom swojego ojca, w którym bywa sporadycznie, a nawet zbyt rzadko jak na bycie członkiem rodziny. Mieszkając samemu nie odczuwa się potrzeby posiadania wielkiej przestrzeni, a że sam Julien potrafi się sprowadzić do ascetycznych zachowań, nie jest mu potrzebne nic ogromnego. O ironio, bo gdy się wchodzi do tego domu, to ma się wrażenie otaczającej zewsząd wolnej przestrzeni z powodu niezbyt wymagającego, a zatem niedużego umeblowania. Otwarty salon z dokładnie wyznaczonym miejscem odpoczynku i relaksu przed wiszącym kinem domowym, z którego nie trudno jest trafić do kuchni, która swoim sprzętem spełnia nawet więcej niż podstawowe potrzeby chłopaka. Nie dziwne, skoro dom był specjalnie projektowany. Dolna łazienka, która chyba jako nieliczne pomieszczenie w tym domu, jest otoczona czterema ścianami. Schody prowadzące na antresolę, czyli niemalże całe piętro, gdzie znajdują się pokoje.
Wchodząc do pokoju Juliena, trzeba przyswoić informacje, że to jego prywatna i owiana świętością forteca, w której trzyma wszystkie swoje tajemnice i to, czego nie chce pokazywać światu zewnętrznemu. Bardzo skromna w podstawowym umeblowaniu, ściany utrzymywane w kolorach beżu, szarości, gdzieniegdzie przebijająca się biel, którą po jakimś czasie przysłania kontrastowa czerń, połączona z ciemnym, dębowym drewnem i dużymi oknami. Stojące pod jednym z nich biurko, na którym wala się niezliczona ilość papierów, stare koperty, listy z uczelni, które kiedyś odrzucił, wybierając jedne, jedyne studia, po których i tak nie poszedł w tym kierunku, pełno pustych półek, ponieważ wszystkie rodzinne zdjęcia pozostawił w domu, a jedno jedyne leży głęboko w szafce, ukryte przed światłem dziennym i napływającymi, gniewnymi wspomnieniami oraz bezsilności jaką okazał. Obowiązkowa garderoba, jako oddzielne pomieszczenie, to chyba jedyne miejsce, gdzie utrzymywany jest nienaganny porządek i ład. Jego prywatna łazienka, która chyba robi największe wrażenie. Podwieszana wanna po obydwóch stronach, a niedaleko niej, z drugiej strony prysznic z funkcjami, o jakich zwykły człowiek może tylko pomarzyć. Dosyć ciekawe rozwiązanie położenia łazienki, gdyż na piętrze znajdują się ich aż dwie, i to chyba ze względu na umiłowanie swojej prywatności. Piątro jest podzielone bowiem na dwie części. Juliena i ta druga, mniej ważna, z dwoma, mniejszymi pokojami i równie mniejszą łazienką.
Jest jeszcze jedna, drobna ciekawostka. Gdy w domu jest ciemno, niekoniecznie chłopaka w nim nie ma. Zapewne siedzi na dachu kontemplując, bo cóż innego miałby robić, prawda?
Orientacja: Heteroseksualny
Praca: Czego by on nie robił. Marzenia małego chłopca były tak duże, a najlepsze co mogło go spotkać, to fakt, że właściwie mógł zostać kim tylko by zechciał. Jednak jak bardzo dorosłość i pewne wydarzenia potrafią zmienić poglądy i decyzje. Ma otwarte drzwi do prowadzenia największej prosperującej korporacji swojego ojca, a wybrał pracę w serwisie samochodowym jako mechanik i osoba z talentem.
Charakter: Julien to człowiek, którego większa grupa ludzi raczej unika i odczuwa negatywne emocje, niż z nim sympatyzuje. Osoba, która wygląda na taką, którą da się lubić, a w rzeczywistości okazuje się podłym chamem bez cienia skruchy, rzucając sarkazmem na lewo i prawo, jakby się uważał za mistrza ironii i bezczelnych powiedzeń. Jego charakter nie ma nic wspólnego z kreowaną przez siebie osobą, bo chłopak już dawno nauczył się ignorować większość rzeczy, które go denerwują. Tak się składa, że wykształcił umiejętność sprawnego wymijania zderzeń sytuacyjnych, a czasem można go podejrzewać o dosłowne znikanie niczym cień przy zachodzącym za chmurę słońcu.
Ale po co to tak utrudniać?
Trzy typowe cechy Juliena.
Szczerość. Często mylona z jego złośliwością, bo przez fakt, że w sytuacjach kiedy mówi bolesną prawdę, modulacja w jego głosie niemal nie występuje. Monotoniczny dźwięk roznosi się i znika tak szybko, jak błysk po piorunie podczas jesiennej burzy. Owszem, Julien jest szczery i stał się taki dzięki doświadczeniu, ale z tym nie jest tak prosto jak się patrzy. Co więc mota tę cechę? A mianowicie zdolność do manipulacji i odwracania kota ogonem. Chłopak doskonale przystosowuje się do otaczającego go środowiska, potrafi wykorzystać najdrobniejszą okazję, aby wyjść z niej jak najlepiej. Gromadzi same pozytywy wokół siebie, jak dziecko w przedszkolu najlepsze zabawki i nie dzieli się z nikim. Paskudny samolub. Ewentualnie zadowolony ze swojego osiągnięcia kapitalista, bo nie wzrusza go nic, poza spadającym na ziemię kawałkiem czekoladowego ciasta, które wprost uwielbia. Ale przecież nie jest potworem. Nie można go nazwać egoistycznym, choć dzielić się nie lubi. A tak żeby ocieplić jego wizerunek, to wystarczy dodać, że w swojej szczerości, Julien nie lubi kłamstw. I doskonale nimi potrafi kierować. Jest na tyle prawdopodobny w swoim wyglądzie obojętnego, słodkiego szczeniaczka, że umie naciągnąć prawdę na tyle, by znowu wyszło na jego. Możność wyjścia z patowej sytuacji, to nie lada wyzwanie i umiejętność.
Spokój. A mimo to jest on ciągle zachwiany, jak tykająca bomba zegarowa. Bywa gwałtowny i drażliwy w swoim losowym humorze. Stara się być ponury i milczący, bo jest z charakteru opanowany. Nawet jego działanie wydaje się być dokładnie przemyślane. Tylko, że prawda wygląda inaczej od środka. Jak dwie strony medalu. Istnieje na tym świecie rzecz, która wytrąca go z równowagi bardziej niż upierdliwa osoba, bądź latający komar po pokoju w nocy.

Skoro nie możesz powiedzieć prawdy ludziom, na których najbardziej ci zależy, w rezultacie samego siebie też oszukujesz.
[Cassandra Clare - Miasto Popiołów]

Emocje. Ta druga strona medalu. Chłopak wyraźnie ma problem z okazywaniem empatii innym, choć sam twierdzi, że jest inaczej. Bzdury. Emocje wywołują u niego o skręty brzucha, a skrzywienie na twarzy jest zbyt wyraźne, by uznać to za szczere słowa. Broni się od nich, stara się do niczego, a przede wszystkim do nikogo nie przywiązywać. Uparcie twierdzi, że nie zależy mu na niczym, ale gdyby tak było... to nadal mógłby tak spokojnie chodzić sobie po mieście? Odwiedzać młodszą siostrę? A nawet pracować? Jest pozornie nieczuły i obojętny. Twarz podobna do chłodnej i obojętnej maski, a pod nią ukrywają się istne burze i załamania. Tak jakby wyglądał przez małe okienko zbudowanego przez siebie samego muru, jednak to wszystko nie jest tak banalne, jak może się zdawać. Julien miał powody do jego postawienia. Julien nadal ma powody. Człowiek, gdy wyczuje, że coś pomaga i przez swoje działanie odczuwa ulgę, wkrótce się w tym zatraca. Nie widząc wyjścia, jest w stanie poświęcić się, albo brnąć we wszystko dalej. Chłopak jest nieufny i podejrzliwy, a nie jest to trudno zobaczyć z jaką silną ostrożnością działa, choć jego postępowanie wskazywałoby na pewność siebie i przejawiającą się arogancję. Lęka się bliższej znajomości, lubiąc polegać tylko i wyłącznie na sobie. Jako wyznawca samodzielności, nie szuka pomocy, gdyż uważa, że jest ona mu zbędna. Sądzi, że najlepiej zrobi wszystko sam i nie wynika to z jego egocentryzmu, czy nawet dumy. Od dziecka był nauczony działania samemu i uczeniu się na błędach, za które obrywał. Tym bardziej teraz, gdy jest dorosły twierdzi, że zrobi wszystko lepiej.
Sarkazm. Ostatnia deska ratunku dla osób o upośledzonej wyobraźni? Ucieczka dla przegranych? Nie ma z poczuciem humoru nic wspólnego? Rozmowa z Julienem jest zaskakująco prosta i nie trzeba używać elokwentnych sformułowań, bo są one niepotrzebne. Nie trzeba być wspaniałym rozmówcom po studiach, bo w tym przypadku niewiele się zda pogadanka. Unika wszelkich pytań, gdyż one go irytują. Jeśli konwersacja schodzi na tor zainteresowania jego osobą, natychmiast go zmienia, albo nadnaturalnie w świecie ją kończy. Dla niego może ona składać się tylko z krótkich, lakonicznych odpowiedzi, przeplatanych swoimi ironicznymi komentarzami. Łatwo też wywnioskować z tego, że nie przepada za otwieraniem się przed innymi. Swoje sprawy uważa za swoje sprawy tylko i wyłącznie. Bez zbędnej delikatności wytłumaczy, że nie masz się wtrącać. Ale to całkiem inna sprawa. Dogadasz się z nim tylko wtedy, kiedy zrozumiesz jego sarkastyczną naturę. I być może jest tu trochę przesady i wielokrotnego podkreślania o jego demonicznej naturze wroga uniwersum Marvela, który chce zgładzić świat i wszystkich pozabijać. Być może, nawet w intencji Juliena jest to, aby ludzie go tak odbierali. Nie chcąc okazywać najmniejszej potrzeby wymienienia poglądów z kimś, kto chociaż po części zrozumie jego słowa, nie jego samego, kreuje się na kogoś, kto odbiera wszystko za negatywne i swoją sceptyczną naturą zniechęca ludzi do nawet zbliżenia się. Ale...

Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi.
[Terry Pratchett - Maskarada]

W tym jest część całej rzeczy. Chłopak nie jest kosmitą z innej planety, gdzie pozbawili inteligentniejszą populację odczuwania uczuć. Jak normalny człowiek w tym trochę pogmatwanym świecie, jest zdolny do nawiązywania znajomości. Tyle, że unika przywiązywania się. A jeśli nawet, to jest to sposób wahliwy i przelotny. Tak jakby nie potrafił samodzielnie określić się, czy mu już zależy, czy to tylko fałszywe odczucie zadowolenia z tego, że ma się drugą osobę za kogoś bliższego niż mieszkaniec miasta, ewentualnie sąsiadka z naprzeciwka.Tym samym nie jest materialistą. Ludzie są wyjątkowo ulotną rzeczywistością, która potrafi w jednej chwili zniknąć, jak fatamorgana. Nigdy nic nie dostaje się za darmo, człowiek nie jest bezinteresowny i taką zasadę wyznaje Julien. Sam również tak postępuje. Dla niego wystarczy, gdy ludzie spełniają jego podstawowe potrzeby. Nie odczuwa konieczności trzymania się blisko z innym człowiekiem, dlatego nawet w takim zjawisku społecznym jak przyjaźń, widzi interesowne działanie, a istnieje tylko definicja. Co nie oznacza, że nie ma wokół niego ludzi, z którymi nie potrafiłby się dogadać. Naturalne jest to, że są tacy, z którymi potrafimy się lepiej zrozumieć niż z innymi.

Nikt nie lubi samotności. Ja tylko nie próbuję się z nikim na siłę zaprzyjaźniać. To prowadzi do rozczarowań.
[Haruki Murakami - Norwegian Wood]

Jest chłodny i swoją uwagę kieruje na życie wewnętrzne, ale jako introwertyk, lubi raczej zająć się samym sobą. Ceni indywidualność i oryginalność, oraz potrafi to okazać. Nie obdarza typowo szacunkiem każdego, kto również do niego posiada, bo twierdzi, że na szacunek powinno się zasłużyć. Tak jak na zaufanie. I jeden niedobry ruch, a zostanie ono zbyt mocno naciągnięte. Za to potrafi doskonale udawać, że obdarza nimi drugą osobę.
Często niezrozumiany, bo swoją sceptyczną postawą i wyglądem sprawia wrażenie niedostępnego i niemalże gburowatego. Nie przeszkadza mu stereotypowy osąd, jeśli jakakolwiek opinia ludzi go obchodzi, ale nie znosi, gdy ludzie oceniają innych. Można mieć własne kryteria, ale oceniać tylko według logicznych zasad.
Wytrzymały na ból, długo nosi urazy w sercu i niełatwo daje się pogodzić. Łzy rzadko go wzruszają, bo sam nie płakał dużo, a nawet jeśli, to tak aby nikt go nie słyszał.
Umie ograniczyć potrzeby organiczne, aż do daleko posuniętego ascetyzmu, jeżeli wymaga tego zadanie. Ceni powodzenie i przejawia skłonności pójścia po trupach. Jest zdolny poświęcić dużo, by osiągnąć swój główny cel. Skłonny hołdować zasadzie; cel uświęca środki. Z każdej sytuacji wyciągnie dla siebie maksimum korzyści. Jest realistą. Wierzy, że zawsze jest jakieś racjonalne wyjście, jeśli bardzo chcesz je znaleźć.
Hobby: Swoje zainteresowanie łączy bezpośrednio z pracą, której się podejmuje. Idzie śladem słów; rób to, co lubisz, co nie sprawia, że zatracasz się w codziennej rutynie. Jak każdy mały chłopiec, miał swojego idola. Tego człowieka, za którym w ślad poszedłby każdy ówczesny wielbiciel. Jeremy Rashford, słynny kierowca rajdowy, był właśnie takim wzorem, dla którego warto obkleić plakatami całą swoją ścianę pokoju wbrew woli rodziców i wykuć na pamięć marki samochodów, którymi jeździł, oraz wszystkie inne rzeczy, które łączyły się w jedno. Cóż, idol zginął w wypadku, o ironio losu, ale wykiełkowane zainteresowanie pozostało. I nabrało niebezpiecznego charakteru, a doprawione adrenaliną, stało się jak narkotyk. Julien jest w stanie wymienić wszystkie specyficzne części w danej marce samochodu, co usprawnia mu robotę, a sam jego szef twierdzi, że chłopak ma niezwykły talent i wiedzę. Chociaż nie idzie w ślady prawników, lekarzy, albo chociażby swojego ojca, wiedza jest wiedzą. A każdy jej rodzaj, dobrze rozwinięty i cały czas kształcony, okazuje się ogromnym skarbem. Dlatego przyjemnością i odprężeniem dla chłopaka jest przesiadywanie w garażu i spędzanie czasu przy warczących silnikach, czarnych plamach oleju, bądź benzyny na ubraniu, i rękach. Wiadomo było w końcu gdzie trafi, a wyścigi zarówno samochodowe i motocyklowe, stanowiły część tego dopełnienia całości. Zabranie z garażu czyjegoś auta, aby sprawdzić jak jeździ podczas jednego z wyścigów nie stanowiło dla Juliena żadnego problemu. Pojawiał się on dopiero wtedy, gdy przegrywał auto. Obecnie stanowczo rzadziej odwiedza te sfery i raczej stanowi część publiki, nie chwaląc się swoimi umiejętnościami prowadzenia samochodów. Za to coraz częściej można go spotkać w różnych klubach, najczęściej przy bilardzie, w który nauczył się grać całkiem niedawno, a po tatusiu odziedziczył dryg do kart i nie stanowiłoby dla niego najmniejszego problemu uprawianie hazardu, gdyby miał na to czas. A u niego wszystko się ładnie łączy, bo jak wieczór, to tylko z dobrym kryminałem. A najlepiej aby było tam wielkie śledztwo, dużo krwi, makabra rodem z horroru psychologicznego i zero śladu wątku miłosnego. Dobry kryminał jest wart poświęcenia wolnego i spokojnego wieczoru, chyba że dzień staje się dłuższy. Wtedy najczęściej przebywa w swoim domu nad jeziorem, a właściwie to bezpośrednio w wodzie. Uwielbia pływać, choć nie wiadomo dlaczego się do tego nie przyznaje. Woda go odstresowuje, a samo pływanie relaksuje i wycisza. Zaskakujące, że sobie jeszcze nie sprawił prywatnego basenu.
Aparycja|
- wzrost: 190 cm
- waga: 70 kg
- opis wyglądu: Opuszczona głowa z opadającymi na czoło kosmykami czarnych włosów, które wiecznie w nieładzie nadają mu wyrazu, to właśnie Julien. Brak wpojonego pedantyzmu w jego osobę sprawiła, że nawet jego wygląd wskazuje na to, że wyzbył się zamiarów bycia idealnym członkiem rodziny. Te czarne włosy, wiecznie pomierzwione, jak nie przez wiatr, to przez najlepszego mordercy fryzur - poduszki, czasem wyglądają tak, jakby chłopak unikał fryzjera szerokim łukiem. Swoje zielone oczęta unosi tylko wtedy, gdy go coś zainteresuje, ewentualnie w sytuacjach podczas których nawiązanie kontaktu wzrokowego jest konieczne i wymagane. Wówczas znudzone i obojętne spojrzenie jakby zza mgły, nabiera przeszywającego wyrazu, oraz zaintrygowania, nieokreślonego roziskrzenia. Granica czarnych źrenic zanika w połączeniu z czekoladowym brązem tęczówek w otoczeniu czarnych rzęs i wszystko się ze sobą stapia, dopóki mocniejsze promienie słońca nie odwrócą tego efektu zbyt silnym promieniem światła. Moment patrzenia prosto w oczy u Juliena jest krótki i niespotykany, bo tak jakby w obawie prze odkryciem, obdarza drugiego człowieka jego skrawkiem, potem odwracając wzrok, który przybiera znowu zimnego i szyderczego wyrazu. W połączeniu z jego zwykle ironicznym uśmiechem, którym obdarza większość żyjącego wokół niego społeczeństwa, nadaje mu to istotnie nieraz demonicznego wyglądu. I nagle powraca ponownie kamienny wyraz twarzy jako nieodłączny element stylu bycia chłopaka. Szczery uśmiech będący zarazem cudownym wyjątkiem, albo niemalże objawieniem, robi z jego kości policzkowych nieco bardziej ostrzejsze linie, które zazwyczaj są przykryte bezemocjonalnym wyrazem. Wyrazista linia szczęki z prostym nosem nadają kształtu całej twarzy chłopaka. Podobno pierwsze wrażenie jest najważniejsze, tyle że w przypadku Juliena, wielu ludzi się na nim nie poznaje. Nie wygląda na kogoś kto uważa za sensowną odpowiedź dosadne spierdalaj. Raczej wygląda na dosyć sympatycznego, dlatego jakże usatysfakcjonowany jest ze zdziwienia osób drugich, gdy okazuje się, że jednak nie potrafią czytać z twarzy i poznać człowieka z wizerunku. Poznaj jego charakter, a być może zaprzyjaźnisz się z ludźmi, którzy czują do niego tę samą sympatię
Idąc przez miasto, Julien nie wyróżnia się z tłumu względem ubioru, gdyż każdy próbuje iść z modą do przodu. Nie należy do żadnej ze społeczności, które mają swoje zasady wyglądu, wyróżniające ich od reszty nudnego społeczeństwa. Do tej właśnie należy Julien. Próbuje być zwykłym facetem, który właśnie wyszedł na miasto w bardzo ważnej sprawie, na którego nikt nie zwróci uwagi, bo jest zbyt nudny, aby wpatrywać się w jego poczynania. Jego ulubiona, czarna kurtka, jako element codziennego i wyjściowego ubioru, jest nieodłączną częścią jego wizerunku, tak jak wszystkie rzeczy, które są inne od reszty, ale zarazem zbyt podobne, aby się wyróżnić. Uparcie twierdzi, że koszule są seksowne, ale nie na spotkaniach biznesowych, mając w pamięci słowa ojca, który pragnie, aby syn upodobnił się do niego samego. Chłopak tylko czeka, aż zbrzydną mu garnitury i krawaty. Zwykle ubrana luźna koszulka na szerokich ramionach, tak aby nie opinała w żadnym miejscu, ukrywająca mięśnie brzucha, jako nieodłączność w jego wyidealizowanym przez kobiety wyglądzie z powodu zbyt wybujałej wyobraźni i chęci zobaczenia, czy myśli odzwierciedlają rzeczywistość. Kolory nie grają tu roli, choć garderoba Juliena utrzymywana jest w ich zimniejszych barwach. Parę pojedynczych rzeczy do biegania wyróżnia się swoim wyrazistym, niemalże oślepiającym kolorem pomarańczy, żółci i czerwieni.
- pozostałe informacje: Na prawym nadgarstku nosi rzemyki, których nie zdejmuje (jakby to było jeszcze możliwe), a które przykrywają jego blizny po Sabrinie, kotce sąsiadki, która wyjątkowo mocno nie lubiła dzieci, a rany po pazurach kota długo się goją i pozostawiają ślady, czego dowodem jest ręka chłopaka. A nieco wyżej znajduje się pierwszy tatuaż, zarazem najbardziej przyciągający oko przy standardowym ubiorze chłopaka, jak i ten pierwszy, zrobiony jak tylko była okazja i możliwość. Julien nigdy nie bawił się w małe rzeczy, dlatego zaraz nad nadgarstkiem znajduje się dosyć ciekawy tatuaż z podzielonym drzewem na dwie części, ciągnący się aż do zakończenia przedramienia, a nieco wyżej widoczny jest napis LOVE WILL TEAR US APART, co bardzo dobrze mogło być życiowym mottem chłopaka. Na samej wysokości ramienia z tyłu, widać parę pojedynczych piór, które uświadamiają, że tatuaż jest umiejscowiony na plecach i przedstawia on feniksa, trzymającego w pazurach czaszkę, wylatującego z róży. Czyli jak dać się namówić będąc pijanym znajomemu tatuażyście. Klatka piersiowa przyozdobiona w majestatycznego drapieżnego ptaka, a na żebrach po prawej stronie coś specjalnego. Na obydwóch biodrach również tatuaże. Na prawym napis, a na lewym róża. Na lewej ręce za to kolejne drzewo oraz napis adventure., który kusi swoim podprogowym znaczeniem. Na obydwóch Achillesach kolejne dwa tatuaże.
- głos: Kaleo Głęboki i niski w rozmowie, z wyraźnym brakiem dokładnego jego modulowania, co stało się za sprawą przyzwyczajenia obojętnego nastawienia do typowej konwersacji, bądź zapobiegania okazywania emocji, oraz oddania specyficznego charakteru danej wypowiedzi. Naturalnie obniżany w sytuacji, kiedy jest zły, bądź z wyraźną irytacją jest zmuszony cokolwiek nieprzyjemnego powiedzieć. Staje się odpowiednio głębszy i bardziej wyrazisty.
Historia: Julien od samego początku mieszkał w Avenley, ale do centrum przeniósł się z rodziną dopiero wtedy, gdy jego ojciec postanowił wykupić cały biurowiec w samym sercu miasta i zrobić z niego główną siedzibę korporacji. Matkę chłopaka nigdy nie ciągnęło do zgiełku, a swój dom na skraju żegnała z wielkim smutkiem, gdy jej mąż przekazywał papiery na niego innym ludziom, którzy go kupili. Mimo wszystko, małżeństwo było dla niej czymś najważniejszym, szczególnie w momencie, gdy pojawiło się jej długo wyczekiwane, utęsknione, pierwsze dziecko, o którym zawsze marzyła. Wszystko było na pozór idealne, a sam Julien nie może narzekać na to, że miał źle. Gdy urodziła się jego młodsza siostra, Auburn, miał on już czternaście lat. Od zawsze chciał mieć brata, nawet imię sam wymyślił, a jego plany wspólnego oglądania Jeremy'ego Rashforda w telewizji, pokrzyżowała jedna jedyna informacja matki, która z uśmiechem powiedziała, że będzie miał siostrę. Z rozbawieniem patrzyła jak jej syn krzywi się niezadowolony na myśl, że będzie mieszkał razem z dziewczyną.
W wieku siedemnastu lat doświadczył straty, której nie powinno zaznać żadne dziecko, nawet te u progu swojego dzieciństwa. Kiedy to w znudzeniu przejeżdżał palcami po strunach leżącej obok niego gitary, na rzecz zeszytu, z którego powinien się uczyć, usłyszał w mediach o wypadku, w którym zginęło dwoje ludzi. Kobieta i mężczyzna. Nie przejął się niczym, bo takie informacje w telewizji to niemal codzienność. Dopóki nie usłyszał z salonu rozbrzmiewającego dźwięku telefonu ojca i jego bladej skóry na twarzy, gdy ktoś najprawdopodobniej przekazywał mu coś przez telefon. Spojrzał uważnie na ubrany przed chwilą garnitur swojego ojca, który odłożywszy telefon na blat szafki, nie był w stanie ruszyć się z miejsca, a Julienowi wydało się to zbyt podejrzane. Podniósł się z łóżka i miał wstać, gdy mężczyzna zaczął nerwowo szukać kluczyków od swojego nowego Jaguara, krzycząc tylko szybkie polecenie w kierunku syna, że ma popilnować siostry. Jak wyglądały ostatnie godziny, w których nastolatek żyje w nieświadomości, że swoją matkę widział po raz ostatni dzisiaj rano? Całkiem normalnie w rutynowej atmosferze nastolatka. Dopóki ojciec nie wrócił do domu, nie opadł na krzesło w ogromnej jadalni, z której niemalże już nie korzystali i nie spojrzał na syna ze współczuciem w oczach, przekazując mu, że jego matka i zarazem najważniejsza kobieta w życiu, nie żyje. Chłopak nie zrobił nic, co miałoby wskazywać poruszeniem tą informacją. Spuścił głowę, wrócił do pokoju, zamykając za sobą drzwi i siedział w nim bez słowa, wycierając o rękaw swojej bluzy cieknące po policzkach łzy, cicho łkając. Nie wiedział jak ma to odebrać. Jak normalny człowiek próbował przyswoić informację, a gdy już do niego dotarło, że Julia nie wróci do domu, zaczął wyobrażać sobie przyszłość. Co z Auburn, która wtedy miała zaledwie trzy lata? Co z ojcem, który siedzi teraz w jadalni i najpewniej płacze? Co w takim razie z nim samym?
Pół roku trwało jego zrozumienie. Opłakiwanie jednak zostało brutalnie przerwane. Dotychczas Julien współczuł wszystkim, którzy byli dla Julii kimś ważnym i ona dla nich. Dotychczas rozumiał ból wszystkich tych ludzi, bo sam odczuwał pewnie największy. Żal mu było Auburn, która nie będzie pamiętać matki i ojca, który stracił żonę. Dopóki sam nie zaczął szukać i dociekać. Dopóki nie znalazł w szafce swojej matki silnych leków przeciwbólowych i listu. Dopóki w życiu jego i jego rodziny nie pojawiła się nieproszona osoba, która swoimi wysokimi obcasami i farbowanymi na ombre włosami, nie wlazła zbyt szybko buciorami na święte imię rodziny. Renesmee o wiele za szybko pojawiła się w życiu ojca Juliena, i o wiele za szybko zdobyła tytuł jego kobiety. Wystarczyło połączyć fakty, a chłopak nie był na tyle naiwny, by dać się złapać na pieszczotliwy ton ojca. Malvin był zdrajcą i to było pewne. Malvin był człowiekiem, którego można nienawidzić, bo przyczynił się do śmierci Julii. Malvin ją zdradzał z kobietą, która właśnie bez przeszkód i jeszcze z pełnym przyzwoleniem wchodziła w ich życie. Julia o tym wiedziała i nie wytrzymała. Tylko dlaczego miłość do człowieka-zdrajcy wygrała nad miłością do własnych dzieci? To nie był wypadek i Malvin o tym wiedział. Malvin był za wszystko odpowiedzialny, nawet o to, że media wyjątkowo szybko zakończyły sprawę wypadku. Więc przedstawiona historia zawiera w sobie więcej ważniejszych aspektów, niż jest w niej ich zawartych.
Od tej pory on i ojciec są dla siebie jak wrogowie, na którego należy warczeć za każdym razem, gdy pojawi się tylko do tego okazja. Kupił mieszkanie w apartamentowcu, jako miejsce zamieszkania podczas studiów i robił wszystko, byleby nie mieć nic do czynienia ze swoją rodziną. W domu bywał tylko od czasu do czasu, aby sprawdzić co u Auburn. Gdy skończył szkołę, kupił mieszkanie nad jeziorem na skraju miasta, aby odciąć się od jak największej części swojego świata. Nie sprzedał swojego apartamentu, co jakiś czas tam przesiadując, gdy tylko mu wygodnie.
Rodzina:
Malvin Callière czyli jak być nienawidzonym jako człowiek, ale kochanym jako ojciec, tylko z powodu bycia biologicznie nim dla Juliena. Brak obecności w domu z powodu pracy i przykładu dla dorastającego syna, to obraz mężczyzny, który powinien okazać chociaż nutkę większego zainteresowania dla swojej żony i matki, z którą powinien wieść szczęśliwe życie. Niedaleko mu od pracoholizmu, co chyba uniemożliwia mu posiadanie drugiego dziecka, jeszcze na tyle małego, aby nie popaść w skrajne uwielbienie pracą i nową kobietą. Relacje pomiędzy synem a ojcem nie wyglądają tak jak powinny. Nieustanna ścieżka wojny, na której obydwoje kroczą w swoim upartym niezrozumieniu, coraz bardziej ich oddalała, aż w końcu doszło do momentu, w którym syn całkowicie odwraca się od rodziny i jedyne co go trzyma, to młodsza siostra, o którą pozostało mu dbać. Julien jest całkowitą kopią ojca z wyglądu i gdyby ich postawić obok siebie, bez cienia wątpliwości widać byłoby ogromne podobieństwo. Te same czarne włosy nad dużymi, ciemnymi oczami, a pod nimi podobne rysy szczęki. Niewątpliwie Malvin jest portretem biznesmena w koszuli i krawacie, z charakterem przystosowanym do zarządzania wszystkiego. Choć bezsprzecznie ma dobre intencje i nie zależy mu, aby wbijać szpilki w relacje pomiędzy synem, to nieświadomie obydwoje to robią. Nie ma czegoś takiego jak źli ludzie. Po prostu wszyscy czasami robią złe rzeczy i muszą się bardziej starać, by to stłumić. Malvinowi się to nie udało, zdradzając matkę Juliena z inną kobietą i to jest jego zła rzecz, której syn nie potrafi mu wybaczyć. Tak jak sztuczne opłakiwanie śmierci swojej żony, po tym jak po pół roku przedstawił im Renesmee.
Auburn Callière to młodsza siostra Juliena i chyba jedyna rzecz, która go trzyma mocniej niż cokolwiek innego. Między nimi jest czternaście lat różnicy, a przepaść wiekowa jest bardzo duża. Miłość typowo bratersko-siostrzana, czyli jak jednego dnia się kochać, aby drugiego się nie lubić. Między nimi nigdy nie udało się nawiązać silnej relacji właśnie ze względu na różnicę wieku. A jedenastoletnia dziewczynka nie będzie rozmawiała z dwudziestopięcioletnim bratem tak, jak z kimś o wiele młodszym. Mimo tego, że Julien wykazuje mniejsze zainteresowanie, to w jego intencjach leży, aby Auburn pomimo braku matki i posiadania takiego ojca, nie odczuła żadnych negatywnych konsekwencji z tego powodu. Widać, że mu zależy, ale on sam broni się przed tym, jednakowoż obrywa nie tylko ona sam, ale także osoby drugie.
Renesmee Haidi zostało wypalone piętno człowieka, którego należy nie lubić już z definicji. Tak naprawdę nie należy do rodziny, według Juliena, ale według Malvina, może nazywać się już w pełni panią Callière, chociaż na palcu nawet nie ma obrączki, a jedynie pierścionek zaręczynowy. Jaka jest pani Renee? Całkiem normalna, a najważniejsze, że potrafi rozmawiać z Auburn i zainteresować się nią na tyle, by dziecko nie umarło z głodu. Chociaż sama nigdy nie chciała mieć dzieci, co zaznaczała Malvinowi nie raz, to potrafiła zmienić decyzję tak nagle, jak się pojawiła. Julien ignoruje ją za każdym razem, gdy pojawi się w jego otoczeniu i nie powstrzymuje swojej bezczelności, co oczywiście bardzo nie podoba się jego ojcu, oraz jest jednym z powodów ich nieustannych kłótni. Jako nastolatek uważał, że taka kobieta nie może mieć dobrych intencji, a teraz całkowicie zobojętniało mu kogo jego ojciec wita w łóżku, byleby nie odbiło się to na Auburn.
Partner: Gdyby tylko jeszcze interesowały go stałe związki, w których najważniejsze jest myślenie o dobru drugiej osoby i dawaniu jej wszystkiego co najlepsze. Ostatni dłuższy związek zakończył w szkole średniej i jak można się domyślić, zrobił to bez wyrzutów sumienia, że ten koniec nastąpił głównie z jego winy. Interesuje go wyłącznie niezobowiązujący seks i zaspokojenie swoich własnych potrzeb, nie myśląc o tym, co dalej. Zero związków. Żadnych emocji. Po prostu czysta przyjemność. I dobra zabawa.
Potomstwo: Jego podejście do dzieci nie wygląda ciekawie, choć patrząc z jaką troską zajmuje się swoją młodszą siostrą, można stwierdzić, że złym ojcem to by nie był. Aczkolwiek nie ciągnie go do rodzicielstwa, mając za przykład swoich rodziców. Więc ostatnie o czym marzy, to żywa odpowiedzialność za swoje czyny.
Ciekawostki:
- Zażyły słuchacz rocka i metalu, wielbiciel mocniejszej nuty i dosłowny degustator w zespołach o mocnej, słyszalnej gitarze i perkusji. Z tego także powodu, wyhodował w sobie silne zainteresowanie tym kierunkiem muzycznym i sam sobie sprezentował gitarę elektryczną. Julien jednak nie byłby sobą, gdyby zatrzymał się tylko na tym. W zespole, w którym niegdyś, za czasów szkoły był, rzecz jasna grał na perkusji i pełen podziw dla jego ówczesnych sąsiadów i ich cierpliwości.
- Jest semi-wegetarianinem z upodobania. Co ciekawe, pewnego dnia wstał i postanowił nim zostać, ot tak. Więc pozbył się całego mięsa czerwonego ze swojego jadłospisu oraz lodówki, i tak zostało do dzisiaj.
- W telefonie ma tylko cztery numery; do ojca, siostry, szefa i dostawcy pizzy.
- Miłośnik szybkich samochodów, lubujący się raczej w nowoczesności, niż starszych modelach, do których ma jedynie szacunek wbity przez swojego szefa.
- Jego przyjaciel zginął w wypadku podczas jednego z nielegalnych wyścigów. Jednak przyjęta wersja przez jego rodzinę jest nieco inna. Nie wspomina nic o prawdziwym powodzie śmierci chłopaka, a jedynie wypadku na drodze.
- Pali. Dużo pali. A mówiąc szczerze i bez owijania w bawełnę, to pali, jak na siebie, o wiele za dużo. Nie próbował tego rzucić. Nawet się nie starał do tego przekonać. Mało tego, nawet nie zastanawia się, czy to już uzależnienie, czy po prostu czyste przyzwyczajenie do smaku nikotyny w ustach. Ale jak na Juliena przystało, sprawił sobie elektryka, z którym czasem ma wrażenie, że nie rozstaje się ani na krok. Bananowe liquidy są ohydne.
- A żeby była kropka nad "i", to warto wspomnieć o tym, że przejawia początki lekomanii.
Inne zdjęcia: 
Zwierzęta: -
Pojazd: Choć w jego garażu mogłoby stać obojętnie jakie auto, na które nie szczędziłby swoich bądź ojca pieniędzy, będąc całkowicie pochłoniętym światem motoryzacji i czucia adrenaliny podczas prowadzenia, to miejsce na podium zajmuje wygrany w nielegalnych wyścigach Chevrolet Camaro ZL1 zaraz obok jego cudownego ścigacza Yamaha YZF-R6.
Kontakt: negrolupus780@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz