29 sie 2018

Od Antoniego CD Nivana

I ponownie po prostu zamilkł, a ja miałem wrażenie, że cała ta sytuacja z każdą mijającą sekundą robiła się coraz bardziej nieporadna. Ugryzłem się w policzek, hamując się jeszcze przed rzuceniem jakiegoś idiotycznego komentarza na cały ten temat, bo może po prostu nie miał ochoty na rozmowy, prawda?
Przeszliśmy w jakimś tam spokoju przez pasy. Nie żebym prawie został przejechany przez rowerzystę, który najwidoczniej nie zna jakichkolwiek zasad poruszania się na dwukołowcach w miejscu publicznym. Burknąłem coś pod nosem, ostatecznie decydując się, żeby jednak nie wszczynać niepotrzebnych kłótni na środku ulicy.
Nie teraz, nie miałem ochoty i humoru, zdecydowanie wolałem zajmować swoje myśli kimś innym.
— Nie mam żadnych ciastek w domu, skoczymy do sklepu, bo jest po drodze? — zapytał nagle mężczyzna, zwracając moją uwagę.
Wzruszyłem ramionami, posyłając w jego stronę uśmiech.
— Jeżeli proponujesz i tak dalej, a sklep naprawdę jest po drodze, to bardzo chętnie — oświadczyłem, po czym znowu odwróciłem wzrok, by po prostu zacząć wpatrywać się przed siebie.
I może trochę odpłynąłem na krótszą chwilę. Może pochłonęły mnie myśli na temat całej tej relacji, wydarzeń z ostatnich tygodniu.
I możliwe, że ciut nie dowierzałem, że tak łatwo uszło mu to na sucho, że tak szybko wybaczyłem, bez robienia ogromnej afery, nie wliczając w to rozoranego policzka. I może to nie było w moim stylu.
Bo chyba zaczynałem powoli zdawać sobie sprawę z tego, że temu wszystkiego daleko było do zauroczenia, a ciut bliżej do miłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz