28 sie 2018

Od Adama C.D Odette

    Trochę nam zajęła przeprawa od knajpy, przez jej mieszkanie, aż do mojego domu. Około dwóch godzin, jeśli się nie mylę. Porządnych dwóch godzin. Gdyby nie to, co zastaliśmy w jej mieszkaniu w akademiku, zeszłoby nam o wiele mniej czasu. Ten cały bałagan, jej porozwalane ubrania, a w szczególności bielizna, wzbudziły mój niepokój. Ponadto ta kartka, którą miałem okazję dostrzec w jej szafce i zdanie, wyraźnie na niej napisane. Jak ktoś mógłby być takim wrednym chujem, żeby zrobić to kobiecie? I to jeszcze takiej przyjaznej, miłej, po której widać było, że nie chce i nie zamierza wchodzić nikomu w paradę. Takie łagodne usposobienie było rzadkością, wręcz czymś wymarłym na tej planecie. Mamy dwudziesty pierwszy wiek, w którym ludzie żrą się jak piranie, by dostać się do koryta, zwanym władzą.
    Westchnąłem cicho, zaciskając dłonie na kierownicy. Wjechałem na podjazd pod garażem, w którym nie było już miejsca na moje auto. No cóż, jak mieszka się w domu razem z prawie dwudziestoma ludźmi, to trzy garaże na pewno dla wszystkich nie wystarczą.
     - Wysiadamy, zaraz pokażę ci miejsce, w którym będziesz spać - powiedziałem, otwierając drzwi i wychodząc na zewnątrz. - Będziesz chciała coś jeszcze zjeść przed snem? Długo nic nie jadłaś - dodałem, z lekko wyczuwalną troską w głosie. Gdy oboje znaleźliśmy się poza samochodem, ja je zamknąłem, a Odette cicho mi odpowiedziała.
     - Mogłabym w sumie… głodna jestem trochę. - Odgarnęła włosy z twarzy i ruszyła za mną do drzwi wejściowych. Otworzyłem je przed nią i puściłem przodem, jak prawdziwy dżentelmen, a dziewczyna w geście podziękowania kiwnęła lekko głową.
     - Kuchnia jest po lewej stronie, schody na górę po prawej - wyszeptałem, idąc za nią krok w krok. - Musimy być cicho, bo pewnie wszyscy śpią. - Ziewnąłem. Sam już miałem ochotę położyć się do łóżka. Wtem przypomniałem sobie, że dzisiaj nie będę miał okazji zatopić się w mojej pościeli, a w kocu na kanapie, obok mojego upierdliwego psa, który zapewne chwilę później mnie z niej zrzuci. Rano pewnie z przyzwyczajenia pobiegnie na górę do mojej sypialni i dla odmiany to Odette zostanie zepchnięta wprost na chłodne panele.
     - Co chciałabyś zjeść? - spytałem, otwierając lodówkę i spojrzałem na nią kątem oka. Dziewczyna w odpowiedzi wzruszyła ramionami i powiedziała, że jej wszystko by pasowało. Kiwnąłem głową z lekkim uśmiechem na twarzy i wyciągnąłem ciemny chleb z chlebaka, którego posmarowałem serkiem ze szczypiorkiem - coś na szybko. Nie chciało mi się silić na coś lepszego. Dochodziła pierwsza w nocy, do cholery. Jedyne, czego pragnąłem, to sen.
    W międzyczasie dziewczyna spytała się mnie, czy nie potrzebuje pomocy. Ja tylko pokręciłem głową i po chwili położyłem jej pod nosem talerz z dwoma kanapkami - tyle samo miałem ja na swoim. Powiedziałem jej ciche “smacznego”, na co ona odpowiedziała mi tym samym i zabrała się za jedzenie. Jakie było moje zdziwienie, gdy nagle za moimi plecami odezwał się znajomy głos małej dziewczynki.
     - Wiedziałam, że chcesz ją wykorzystać - powiedziała cichym głosem Cindy, na co odwróciłem się, by spojrzeć na jej twarz i zmarszczone brwi. Zaśmiałem się cicho.
     - Czemu nie śpisz, młoda? - Skrzyżowałem ręce na piersi, siadając do niej przodem.
    Dziewczynka ziewnęła krótko.
     - Nie mogę zasnąć - powiedziała smutno, pocierając wolno piąstką o swoją powiekę. Odette momentalnie zeszła z krzesła i kucnęła przed dziewczynką, zostawiając połowę swojej kolacji na talerzu.
     - Mogłabym ci jakoś w tym pomóc. - Kobieta uśmiechnęła się promiennie, łapiąc ją za jedną rączkę. - Znam taki całkiem niezły sposób.
     - Jaki? - spytała Cindy z zaciekawieniem. Uśmiechnąłem się, obserwując całe to zdarzenie. Odette świetnie mnie wyręczała w roli opiekuna i czasem nawet zastanawiałem się, czy nie jest w tym lepsza ode mnie. Jasne, że jest. W tak krótkim czasie uzyskała sobie przychylność takiego dziecka, jakim jest Cindy, a ona serio nie ufa byle komu. Dużo czasu musi minąć, żeby siedmiolatka zaczęła z kimś normalnie rozmawiać, nie rzucając tylko i wyłącznie kąśliwymi uwagami i fochami na lewo i prawo, jak robi to w moim przypadku. Lecz ja jestem wyjątkowy. Wiem, że dziewczynka mnie lubi, ale powiedziała mi kiedyś, że musi mieć jakiegoś kozła ofiarnego. Wtedy dodała jeszcze, że powinienem być zadowolony z tej “posady” i cmoknęła mnie w policzek. To było jakieś dwa miesiące temu, o ile się nie mylę.
     - Położysz się do łóżka, a ja ci coś opowiem. - Odette uśmiechnęła się do dziewczynki i wyprostowała, czekając, aż młoda zaprowadzi ją na górę do swojego pokoju.
    Cindy zmarszczyła brwi.
     - Tylko żeby to nie było nudne, tak, jak historie Adama. - Skrzywiła się, patrząc na mnie.
     - Są aż tak złe? Niemożliwe.
     - Możliwe - odpowiedziała momentalnie - są gorsze niż myślisz. - Spojrzała na mnie, a ja skierowałem na nią swój “groźny” wzrok, przez co ta od razu zaczęła ruszać w stronę schodów. - Później ci powiem więcej, bo on już mnie chce zabić. - Kiedy była już wystarczająco daleko ode mnie, odwróciła się przodem i pokazała mi język. - Nie będziesz miał dziewczyny.
    Zaśmiałem się cicho, gdy ta pomknęła na górę, a za nią szła równie rozbawiona co ja Odette. Że też ona ją polubiła. Jest jedyną dziewczyną, którą przyprowadziłem do domu i która nie narzekała na tego małego, wcielonego diabła we własnej osobie.
    Dokończyłem szybko swoją kolację i schowałem pusty talerz do zmywarki. Wtem właśnie przypomniałem sobie, że talerz Odette jeszcze nie został całkiem opróżniony. Dlatego też wziąłem go do ręki i zaniosłem do swojej sypialni, kładąc go na szafce nocnej. Jak zgłodnieje, to może zje.     Chociaż… ona jest kobietą. Może przestrzega takiej żelaznej zasady jak większość z nich, czyli: nie jemy przed snem, bo przytyjemy? [to tak bardzo ja] Cholera wie. Zjadła już jedną kromkę, a jest pierwsza w nocy. Może ona się do nich nie zalicza? Pewnie tak.
    Z ciekawości, zaczaiłem się pod pokój Cindy i uchyliłem lekko drzwi do niego, by zobaczyć, chociaż kawałek przedstawienia. Nie skupiłem się na tym, co ona jej opowiadała, bo szczerze mówiąc, mało mnie to interesowało. Wolałem się skupić na widoku. Raczej nie chodziło tu o to, że Odette, sama, z własnych chęci, zajęła się córką mojej kuzynki. To też mnie ruszało swoją drogą, lecz mój wzrok najbardziej skupił się na jej ciele, a konkretnie to kształtach, które podkreślone były przez opinającą ja bluzkę i równie ciasne spodnie. Niezaprzeczalnym faktem jest to, że jestem mężczyzną i to jest oczywiste, że zwracam uwagę na takie szczegóły. W sumie jak każdy człowiek zwraca uwagę na walory płci, która mu się podoba. To wręcz naturalna rzecz. Nie wiem, czemu z tego powodu kobiety nazywają nas świniami, pomimo tego, że podobnie zachowują się jak my, tylko po prostu lepiej się z tym ukrywają… co nie oznacza, że nie występują wyjątki. Jak to mówią: “wyjątek potwierdza regułę”.
    Nim się spostrzegłem, Odette wyszła z pomieszczenia, trafiając wprost na mnie. Nie spodziewałem się tego, że tak nagle wyjdzie, a ona pewnie tego, że ja będę stał zaraz za drzwiami. Kobieta podskoczyła z lekka przestraszona i potknęła się, wpadając w moje objęcia.


< Odette? Nie sprawdzone - zbyt leniwa jestem >

+20PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz