27 sie 2018

Od Nivana cd Antoniego

Szczupłe palce powędrowały do kieszeni, tuż za nim, żwawym tempem reszta dłoni, zatapiając się w materiale aż po rękawy. Proste, ale jakże piękne rzeczy. Chociaż i tak prawdopodobnie uważałem wszystko za ciekawsze, niż było w rzeczywistości, tylko ze względu na to, kto daną czynność wykonywał. Wszystko miał przecież wyuczone do perfekcji i mogłoby się wydawać, że z tego powodu powinno być mechaniczne, tymczasem wręcz przeciwnie. Gracja i wdzięk, ot co, świadomość ciała i namiętność w każdej, nawet najmniejszej pierdole.
— Z tobą zawsze i wszędzie, Niv, ale prosiłbym nie mrożoną, bo już zupełnie zamarznę — powiedział, szczerząc się od ucha do ucha, gdy ja jedynie cicho westchnąłem i pokręciłem głową. Nigdy bym czymś takim nie zaryzykował, za kogo ty mnie uważasz, co, Watson? — No i z ciasteczkiem maślanym, wtedy na herbatę mogę nawet obudzić się w środku nocy. Rozumiem, że tym razem to ty zostaniesz gospodarzem i mnie ugościsz? — mruknął, nachylając się nade mną. Pokusiłem się o cofnięcie, tak z jeden kroczek, marszcząc przy okazji brwi i uśmiechając, szelmowsko oczywiście, bo co innego mógł sobie wyobrażać? — Serio mocno się poharatałem, jeszcze raz przepraszam, ale błagam, wytrzyj się, Niv, bo jeszcze ludzie zaczną się na nas dziwnie gapić.
I nawet wyciągnął paczkę chusteczek, którą zrugałem krytycznym spojrzeniem. Jakoś nigdy nie przepadałem za tym papierowym świństwem, cholera w sumie wie czemu, ale nie uznawałem ich istoty za coś szczególnie ważnego. Dlatego też jedynie naciągnąłem rękaw bluzy [Bo co innego mogłem nosić? W tej kwestii jednak nic się nie zmieniło.] na dłoń i dopiero tym przetarłem policzek, na którym zresztą krew zdążyła już zaschnąć.
— Widziała gorsze rzeczy — skwitowałem krótko, krzywiąc się na wspomnienie rozoranych knykci.
Prawda była taka, że miałem paskudnie zabliźnione dłonie. Twardą skórę, brzydkie, blade ślady i jakieś dziury, cholera wie co.
— Chodź. Zaopatrzyłem się ostatnio w jakąś zieloną z malinami i kardamonem — rzuciłem, odwracając się zgrabnie w lewą stronę. Wcale nie tak, że mieszkałem trzy przecznice stąd. Wcale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz