25 sie 2018

Od Idy C.D Daniel

    Godziny, a nawet i dni mijały mi w tej celi niemiłosiernie długo. Nie zdziwiłam się nawet, że od razu gry ambulans przyjechał razem z policja na miejsce zbrodni, to wzięli mnie za pierwszego podejrzanego. W końcu byłam przy miejscu zdarzenia, później znaleźli też moje odciski palców na broni, którą wyrwałam z ręki Daniela i wepchali mnie za kratki na komendzie. Jedynym miłym tego aspektem było to, że mężczyzna o mnie nie zapomniał. Przyjechał, by mnie zobaczy, nawet na tą najmniejszą chwilkę. Moje serce przyśpieszyło, gdy zobaczyłam jego twarz, a w oczach wymalowała się troska, kiedy ujrzałam, że chodzi o kulach. Noga na pewno mu się szybko nie zagoi. Ponadto nadal będzie miał na karku tych, co pozostali z tej mafii. On i ja wiemy o nich wiele. Zbyt wiele.
    Jaka byłam zdziwiona, gdy ktoś zdecydował się wpłacić za mnie kaucję. Za mnie, naprawdę? Jedyny, kto był na tyle nadziany, by to zrobić, to mój ojciec. Jednak jak by to zrobił, skoro dokładnie parę lat temu mnie wydziedziczył i pożegnał słowami “nie jesteś już moją córką”. Wtedy to przeżywałam, teraz jakoś dużej różnicy mi to nie robi. Interesował się mną tylko dlatego, żeby jego interes przeszedł do rąk godnej tego osoby. Najlepiej z jego nazwiskiem, więc wybrał sobie na to mnie. Może gdy byłam małym dzieckiem to ślepo w niego patrzyłam, jak na ideał. W okresie buntu zmieniło się to o sto osiemdziesiąt stopni. Kompletnie przestałam go słuchać, dążyć za nim. Nic, kompletnie. W końcu przejrzałam na oczy, że jemu zależy tylko na pracy i zyskach. Nie chciałam być kimś, kim on chciał, żebym była. To wszystko, spory między moimi rodzicami, mój bunt, sprawiło, że został sam. Z tego co słyszałam, nie bardzo na to narzekał, więc może to i dobrze? Po co dwie osoby mają być nieszczęśliwe, kiedy tej jednej osobie to nie zrobi różnicy?
    Spakowałam swoje ubrania i resztę podręcznych rzeczy, które mogłam zabrać do celi i w końcu wyszłam na wolność. Otwierając drzwi na zewnątrz, poczułam chłodne i miłe dla moich nozdrzy powietrze. Wzięłam głęboki wdech i wyppuściłam powietrze z ulgą, ciesząc się jak cholera. W końcu poza tym brudnym i okropnym miejscu. Posiłki, składające się tylko z jakiegoś suchego chleba, starą szynką i i wodą [z kibla] poszły w zapomnienie. Nie mogłam się doczekać, żeby w końcu zjeść coś normalnego.
    Wtedy zobaczyłam jego. Osobę, na której widok zapiera mi dech w piersi. Nie wiem, czy to było zauroczenie, czy chwilowy zachwyt jego wyglądem, a może rzeczywiście się w nim zakochałam? Przypomniałam sobie jaką poczułam ulgę, gdy zobaczyłam go całego i żywego przed celą, w której byłam. Teraz znowu go ujrzałam, tyle że zupełnie w innych okolicznościach. Stał o kulach tuż obok swojego przyjaciela. Uśmiechnęłam się szeroko i czym prędzej do niego przychodząc. Momentalnie się w niego wtuliłam, uważając na jego nogę.
     - Hej. - Uśmiechnęłam się ciepło pod nosem, nadal go nie puszczając. - Stęskniłam się.
     - Ja za tobą też - wymruczał cicho, całując mnie w skroń. Wiedziałam, że gdyby mógł, to napewno by mnie objął, lecz teraz póki co ograniczały go kule.
    Jeszcze chwilę tam postaliśmy i pogadaliśmy na błahe, całkiem losowe tematy. Do rozmowy oczywiście wtrącał się Carlo, co jakiś czas rzucając do mnie komplementy, które starałam się zbywać najbardziej, jak potrafiłam. Dopiero po jakimś czasie wsiedliśmy do samochodu. Carlo otworzył mi przednie drzwi, zaraz potem, jak pomogliśmy Danielowi zająć jedno z tylnych miejsc. Podziękowałam mu kiwnięciem głowy, uśmiechając się do niego nieśmiało i weszłam do środka. Kiedy powoli dojeżdżaliśmy, poczułam czyjąś dłoń na swoim kolanie. Nie musiałam nawet na nią spoglądać, by wiedzieć, że była to ręka Carlo. Gdy pozwolił sobie na więcej i zaczął nią sunąć w górę mojego uda, szybko ją strzepnęłam. Przez chwilę żałowałam, że nie zajęłam miejsca obok Daniela. Jednak szybko mnie te uczucia opuściły. Akurat wtedy, kiedy dojechaliśmy pod jakże wielką posiadłość. Serio, to było takie wielkie, że nie potrafiłam objąć tego całego wzrokiem. Ile on ma pieniędzy, skoro może sobie pozwolić na takie coś? 
    Wchodząc do środka, to myślałam,  że zaraz się zgubię. Gdyby nie Daniel i jego szept mówiący,  w która stronę mam iść, to bym się pogubiła w tych wszystkich pomieszczeniach. Poza tym stwierdziłam, że skoro zaproponowali mi nocleg tutaj, to ja się odwdzięczę skromną kolacyjką. W czasie, gdy ci zajęli się sobą w salonie, ja krzątałam zaraz obok w kuchni. Z tego, co znalazłam w szafkach i w lodówce postanowiłam zrobić naleśniki. Szczerze mówiąc to nie spodziewałam się tego, że z tej ilości składników, zrobią się aż trzy duże talerze, zapełnione po brzegi naleśnikami. Nawet nie zdołaliśmy tego wszystkiego zjeść. To co zostało przykryłam jakąś prowizoryczną przykrywką, tudzież talerzem i schowałam do jednej z szafek. Widziałam, że im posmakowało, bo wpieprzali to tak, że aż im się uszy trzęsły. Tak, oni nie jedli, oni wpieprzali. Podczas kolacji oczywiście nie obyło się od drobnego podrywu skierowanego w moją stronę przez Carlo. Starałam się to zbywać małymi uśmiechami i krótkimi komentarzami, lecz mężczyzna się nie poddawał. No cóż, ładna buźka i dobry tekst to nie wszystko. Na pierwszy rzut oka można było ujrzeć, jaki typ faceta reprezentuje. Był zupełnym przeciwieństwem Daniela. Momentami nawet się dziwiłam, że tak świetnie się ze sobą dogadują.
    O równej dwudziestej [240 minut przed północą, czyli 1 440 sekund, a dokładniej to 1 440 000 milisekund] poszłam się myć. Nie było tam w ogóle moich kosmetyków, więc byłam zmuszona użyć żelu do kąpieli i szamponu Daniela. Gdy wyszłam spod prysznica pachniałam jak on, dosłownie. Jednak wcale mi to przeszkadzało. Nawet cieszyłam się, że przyjęłam jego woń.
    Dopiero, gdy się wytarłam, to ogarnęłam, że nie wzięłam ze sobą żadnych ubrań. Znaczy miałam, ale te, w których chodziłam już trzeci dzień z rzędu. Owinęłam się ręcznikiem szczelnie i wyszłam z łazienki, wprost do sypialni Daniela. Uśmiechnęłam się do niego, gdy zobaczyłam, że siedzi na łóżku z kulami obok i czeka na swoją kolej.
     - Mogę pożyczyć coś od ciebie na przebranie? - Podeszłam do jego szafy, nie spuszczając z niego wzroku i trzymając jedną ręka za ręcznik, bo czułam, że powoli ze mnie spada. - Jeszcze umyję zęby i będziesz mógł iść.


< Daniel? ♥ >

+20PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz