31 sie 2018

Od Aarona CD. J.C.

— Skąd myśl, że popsułaś mi wieczór? To nie było zależne od ciebie. — zająłem miejsce na niewygodnym, plastikowym krześle, po czym skierowałem wzrok na siedzącą obok kobietę, która w odpowiedzi na moje pytanie wzruszyła obojętnie ramionami i bez emocji patrzyła na białą ścianę budynku.
Najbliższą godzinę spędziliśmy w nieco niezręcznym milczeniu, a może ktoś coś do mnie mówił, ale nie zdążyłem na to zwrócić uwagi, gdyż zbyt bardzo byłem skupiony na tym, aby nie zasnąć.
Gdy wybiła dwudziesta trzecia, kobieta wykonała jakiś telefon, po czym pożegnała się ze mną i ruszyła w kierunku wyjścia, a jej suknia mieniła się w jasnym świetle szpitala.
Czym prędzej zerwałem się na równe nogi i dogoniłem kobietę.
— Podwiozę cię. Przecież nie możesz wracać sama o takiej godzinie. — dorównałem jej kroku, a grymas malujący się na jej twarzy był wyraźną odpowiedzią. Mimo to zależało mi na tym, aby dziewczyna bezpiecznie wróciła do domu.
— Nie musisz.
— Nalegam.
Usłyszałem ciche westchnienie ciemnowłosej, po czym spojrzałem w jej oczy, które wyrażały swego rodzaju złość wymieszaną ze smutkiem, a nawet rzec można, poczuciem winy. Wiedziałem, że ma to związek z młodą dziewczyną, która przedawkowała narkotyki, jednak wyglądało na to, że nie będzie mi dane poznać wyjaśnień całego zajścia.
— No dobrze. — burknęła cicho, swym dźwięcznym głosem.
Wsiedliśmy do mojego samochodu, a kobieta kierowała mnie tak, abyśmy trafili do jej domu.
Po kilkunastu minutach zatrzymaliśmy się przed celem i wymieniliśmy się spojrzeniami.
— No cóż, do zobaczenia. — odparłem cicho.
J.C. chwyciła za uchwyt i wysiadła z samochodu, jednak w ostatniej chwili nachyliła się i otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć.

J.C.?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz