26 sie 2018

Od Antoniego CD Nivana

— Podziękuję — rzucił, posyłając mi jakiś nijaki uśmiech i oddając moją paczkę papierosów.
I chyba już wtedy wiedziałem, co to oznacza, a jednak nie chciałem przyjąć tego do wiadomości, nie teraz, gdy mogło zacząć układać się jakoś, może nie dobrze, ale jakkolwiek. I nie miałem zamiaru się poddawać, zapominać, bo zmarnowałem na to wszystko dziewięć lat.
Zdecydowanie za dużo, by teraz po prostu odpuszczać.
Ale przecież mogłem się mylić, prawda?
— Jeszcze raz przepraszam, Adam — powtórzył, poprawiając się, a ja tylko skinąłem głową, dosyć niepewnie, i włożyłem papierosa do ust. — To ten. Powiedzieliśmy, co mieliśmy, zrobić też zrobiliśmy... Miło... Było? — Skrzywił się niemiłosiernie i muszę przyznać, moje serce na chwilkę stanęło w miejscu, oczekując kontynuacji wypowiedzi mężczyzny. — A jak macie podobne poczucie humoru, to tym lepiej, prawda?
A więc jednak się nie myliłem. Odwróciłem wzrok, zaciągając się dymem, bo może jednak wcale nie miałem ochoty spoglądać w te ciemne oczy.
Bo jeszcze bym się rozkleił.
 — Ale jak to się mówiło, dwa na pięć i do przodu? Coś popierdoliłem. — Westchnął głośno. Przełknąłem ślinę, uśmiechając się nerwowo i parskając cichym śmiechem. Zdecydowanie coś popierdolił. — No...
— Czyli to... tyle? — mruknąłem, bez typowej dla mnie pewności siebie, nie chcąc zbytnio dopuszczać do umysłu pewnych myśli. — Naprawdę na tym kończymy? — dopytałem się jeszcze, ponownie spoglądając na twarz mężczyzny.
Byleby zapamiętać jak najwięcej szczegółów, bylebym mógł się nim torturować, aż nie zejdę na tego jebanego raka płuc.
— I ty masz lepsze poczucie humoru — dodałem jeszcze, możliwe, że ciut dziecinnie. Ale czego miałem żałować? Oakley prawdopodobnie widział mnie i tak w gorszym stanie. Albo i nie. — Zdecydowanie lepsze, nawet jeżeli niezbyt inteligentne. No i z nią raczej nie będę palić w łóżku — mruknąłem, parskając śmiechem i drapiąc się po głowie.
W sumie to były dobre czasy.
— A może jednak kawa lub piwo?
To nie tak, że aktualnie po prostu walczyłem o cokolwiek, chwytając się brzytwy jak tonący.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz