24 sie 2018

Od J.C. CD Aarona

- Witam, panno Alexander. - Aaron wyszczerzył się w szerokim uśmiechu. - Proszę, usiądź.
Przytrzymałam sukienkę pod udami z tyłu, i na tyle, na ile pozwał mi wrodzony wdzięk, z gracją usiadłam. Pierwszy raz od lat nastoletnich założyłam kieckę i czułam się nieco dziwnie. To granitowe cudo na któreś urodziny podarował mi Gilbert. Delikatny, połyskujący materiał kończył się przed kolano, lekkimi marszczeniami, w pasie przewiązany był cienkim paseczkiem. Posiadał też dziewczęcy dekolt w łódkę i krótkie rękawki. Nie posądzałam Daniela o dobry gust, ani też o to, że znał mój rozmiar. Ciuch z pewnością wybrała jego żona.
- Traktujemy poważnie zasadę "bez alkoholu"? - rzuciłam, upijając łyk drinka.
- Myślę, że bez problemu ulegniesz mojemu urokowi bez procentów. - mrugnął do mnie. Odpowiedziałam powściągliwym uśmiechem.
- Prosto z pracy?
- Nie miałem czasu się upiększyć. Ale ty wyglądasz olśniewająco.
- Podziękuj Gilbertowi. - roześmiałam się. - To prezent od niego.
- Każę Julie wysłać mu czekoladki. - we fluorescencyjnym świetle klubu zabłysły jego proste zęby. - Zatańczymy?
Tym razem bez problemu dałam się wyciągnąć na parkiet. Aaron był niezłym tancerzem, a bycie jego towarzyszką sprawiało mi wiele radości oraz... było nieco męczące. Trudno mi było całkowicie dotrzymać mu kroku. W myślach gratulowałam sobie założenia pantofli na ten wieczór. W szpilkach na pewno nie dałabym rady.
Kiedy nadszedł wolny kawałek, z ulgą uwiesiłam się na ramieniu mężczyzny. Zaśmiał się cicho.
- Męczę cię?
- O wiele za długo, jak na jedną sprawę. - zripostowałam, zanim ugryzłam się w język. Brown, co było do przewidzenia, nie dał zbić się z pantałyku.
- Przeszkadza ci to?
- Nie całkiem. - odparłam po chwili, zgodnie z prawdą. Nie mogłam dłużej odsuwać od siebie myśli, że coraz bardziej mi na nim zależało.
- To dobrze. - uśmiechnął się lekko.
Tańczyliśmy dalej. Tymczasem moją uwagę przyciągnęła grupka studentów stojąca po drugiej stronie sali. Poruszali się nienaturalnie w takt muzyki, a ich oczy były jakby zamglone. Co jakiś czas jeden z nich śmiał się krótko, urywanie.
Zmarszczyłam czoło w zamyśleniu. Już gdzieś ich widziałam. Na komisariacie? Wtedy, w mojej głowie coś zaskoczyło i zapaliła się czerwona lampka. To był efekt wzięcia narkotyku, pewnego konkretnego narkotyku. Scylium.
Nie przejęłabym się tym tak, gdyby mój wzrok nie powędrował do jednej z dziewczyn bawiących się w środku kółka. Skądś znałam blond loki i sylwetkę, a kiedy odwróciła się do mnie twarzą, moje serce zabiło dwa razy szybciej.
Marie. W środku pierdolonego, naćpanego okręgu studentów bawiła się moja przybrana siostra.



Aaron?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz