7 kwi 2019

Od Gareda cd. Victorii

- Ty głupi debilu! - krzyknęła zbulwersowana Victoria na co ja bardzo szeroko się uśmiechnąłem. Myślałem już, że mnie zrzuci z łóżka i zacznie bić, ale na szczęście była już za bardzo zmęczona i po prostu padła jak mucha. Pi wygląda przy niej jak jej syn. Może to mnie tak rozśmieszyło, a może to, że Victoria zasnęła w bardzo nietypowej pozycji. Głowa opadła jej na klatkę piersiową, a rękę miała na głowie Stoffersa. Zamknąłem na chwilę oczy, jednak coś nie dawało mi spać. Wstałem i poszedłem do kuchni. Musiałem się napić jakiegokolwiek płynu, innego niż alkohol. Miałem chyba najlepszą głowę od tych wszystkich dzieciaków. Wyjąłem z szafki jabłko. Jakieś matowe, brzydkie, ale musiałem cokolwiek zjeść. Usiadłem na krześle przy małym stoliku. Nogi zupełnie rozciągnąłem i przeciągle ziewnąłem. Może i wyglądało jakbym musiał iść spać, ale najzwyczajniej w świecie mi się nie chciało. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale zacząłem sprzątać, po tej ''imprezie''. Wszystkie puste butelki, papierosy i podłoga, która była przesączona zapachem wódki. Poczułem się jeszcze bardziej jak baba, ale nie mogłem po prostu znieść tego brudu. Niektóre rzeczy wynosiłem w grubych, żółtych rękawiczkach. Nie miałem zamiaru tego dotykać gołymi dłońmi. Sprzątnąłem dosłownie wszystko co się dało. Padłem jak kłoda na kanapę. Na której spał Class. W przeciągu sekundy odskoczyłem i usiadłem na wysokim krześle w kuchni. Nagle słyszę kroki. Cichutkie, jakby na palcach. Do pomieszczenia, w którym aktualnie przesiadywałem wszedł nikt inny jak Victoria, która najwyraźniej szukała swojej wódki.
- Nie ma. - uprzedziłem ją zanim zdążyła coś powiedzieć. Bez słowa usiadła obok mnie na drugim krześle. I znów się rozmarzyłem. Spojrzałem na jej twarz z prawego profilu. Ten nos wywołuje u mnie dziwne zaburzenia psychiczne. Tak lekko zadarty, ale tak już obity po wszystkich walkach. Kolejny siniak na policzku. Czyżby tym razem ktoś ją uprzedził, czy może znowu walnęła w szafkę lub drzwi? Przyglądałem się jej oczom, które już nie świeciły tym uroczym blaskiem jak kiedyś. Teraz były wysuszone i zmęczone, ale nadal miały ten swój piękny, błękitny kolor. Wargę cały czas agresywnie przygryzała. Było to spowodowane pewnie spierzchniętymi ustami. Nagle jej głowa bezwładnie opadła na moje ramię. Znowu. I znowu tak niespodziewanie. Tak, że po raz kolejny miałem ochotę zawrócić ją na wcześniejszą miejscówkę.
- Nie uważasz, że jestem za stary na takie gierki? - zapytałem, a Victoria podniosła głowę. Wydała się być nieco zmieszana i zdziwiona moimi słowami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz