7 kwi 2019

Od Sue do Axela

Zawitałam rano do kawiarni w której zakupiłam małą latte na wynos. Szybko wyszłam ze sklepu spiesząc się na autobus. Byłam umówiona ze znajomą, którą poznałam kiedy wprowadzałam się do domu zupełnie przypadkowo. Kiedy dobiegłam na przystanek, inni czekający powiedzieli mi że autobus miał niedaleko wypadek drogowy i nie przyjedzie na czas. Następny autobus był dopiero za niecałą godzinę, więc nie opłacało mi się czekać aż tyle. Postanowiłam przejść się z buta. Być może uda mi się dojść wcześniej niż gdybym podróżowała komunikacją. Kiedy znalazłam się w dość ciemnym zaułku przyśpieszyłam kroku, ponieważ to miejsce przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Serce biło mi coraz szybciej i czułam się bardzo niespokojna. W pewnym momencie zatrzymałam się i głośno krzyknęłam. Okazało się że dźwięk który usłyszałam, to niewinny kociak pałaszujący w koszu na śmieci. Zaśmiałam się sama do siebie i ruszyłam dalej przed siebie. Na całe szczęście szybko udało mi się przejść zaułek. Następnie czekała mnie droga przez sklepy, przy których było mnóstwo ludzi. Ciężko było przeciskać się przed siebie, ale jakoś dawałam radę. Chyba ze trzy razy poczułam, jak obrywam w ciało parasolkami czy łokciami. Przyśpieszyłam i pchałam się dalej. Przez spuszczoną głowę nie zauważyłam, że wpadłam na jakiegoś chłopaka który przeze mnie i przez tłum upadł na ziemię. Wyciągnęłam do niego pomocną rękę i rzucałam przeprosinami.
Axel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz