15 kwi 2019

Od Lawrence`a, Do Nivana

Lawrence wiedział, że Wróbel lubi się pakować w kłopoty. Nikt normalny za dzieciaka nie siedzi przy ławce w parku, nie dotarga sobie stolika i nie postawi kartki z napisem "Ziemia jest płaska, przekonaj mnie, że jest inaczej".  A już tym bardziej z banalnym wytłumaczeniem, że w szkole to on się nudzi, to po co ma siedzieć w budynku, jak taka ładna pogoda na świeżym powietrzu. 
Już wtedy wiedział, że chłopiec ma zdolności wyróżniającego go na tle przeciętnego społeczeństwa. Bystry umysł, ostry język, ale i świadomość, kiedy należało milczeć sprawiała, że wydawał się starszy niż to swoje dziesięć marnych lat. 
A siedem lat później sprawiał, że włosy na głowie Larry`ego zaczynały siwieć w tempie ekstremalnym. Podobnie jak teraz, Słowik gotowała coś ładnie pachnącego przy kuchence, a dzwonek do brzmi obwieścił nowego gościa. Już wiadomo, że coś było nie tak. Wróbel zniknął dwa dni temu, mówiąc, że ma kilka spraw do załatwienia, że w szkole miał wolne, a im dłużej go nie było, tym bardziej mieszał na ulicy.  
Linda pognała do drzwi, z uśmiechem i gracją otwierając je szeroko. Na widok chłopaka trzymanego za kaptur przez muskularnego mężczyznę zdębiała, przewróciła oczami i zaprosiła towarzystwo do środka. Przy okazji rzuciła okiem na Larry`ego, mamrocząc, że ona do tego nerwów nie ma, niech on się tym zajmie i zwiała, wracając do gotowania. 
— Co tym razem zrobił? — spytał mężczyzna, kręcąc z niedowierzaniem głową i zapraszając parę do salonu. Wróbel nawet się nie szarpał za bardzo, zaciskał tylko usta, odwracał wzrok i zdawał się być bezwładną kukłą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz