29 kwi 2019

Od Adama C.D Odette

    Dzisiejszy dzień był jednym z tych lepszych. Wszystko szło zaskakująco gładko, Szczerze miałem nadzieję, że jeżeli dalej tak pójdzie, to będę mógł znaleźć sobie chwilę czasu dla siebie. Dla siebie, czyli miałem na myśli, że zajrzę do kuchni i będę miał okazję popracować z naszą załogą, która oczywiście dzisiaj (tak, jak zawsze) sprawowała się świetnie.
    Moje rozmyślanie o udanym dniu w pracy, przerwało pukanie do drzwi. Podpisałem się na jednym z ostatnich świstków papieru i uniosłem wzrok na osobę, która pojawiła się w otwierających się drzwiach.
     - Dzień dobry - powiedziałem z uśmiechem do Odette, po czym znowu wzrokiem wróciłem do papierów i zacząłem uzupełniać kolejne puste miejsca czarnym atramentem.
     - Dzień dobry. - Usłyszałem jej spokojny głos, który był jak miód na moje uszy. - Co ty taki uśmiechnięty? Nowa kelnerka sprawuje się świetnie?
     - Zadowolony, bo idzie dzisiaj zaskakująco gładko. - Wstałem z fotela, ponownie podnosząc na nią swój wesoły wzrok. - I owszem, Holly jest świetna. Dawno nie było tak zaangażowanej pracownicy. - Jakby nie patrzeć była to prawda. Dawno nikt nie przychodził tak wcześnie do pracy, pomimo tego, że miała na późniejszą godzinę i wyrobiła się na czas otwarcia ze wszystkim. Co miałem poradzić, byłem naprawdę bardzo usatysfakcjonowany. Cieszę się, że akurat ją zatrudniłem.
     - Nie da się ukryć, że jest zaangażowana. W moją pracę też. - Skrzyżowała ręce na piersi, a jej spojrzenie było całkiem pozbawione emocji. Miałem wrażenie, że miała mi to za złe. A ja przecież nawet o tym nie wiedziałem…
     - Jak to w twoją? - Zmarszczyłem brwi. Tu zaczął się właśnie moment, kiedy to zaczynałem wątpić w to, że będę miał czas by wstąpić do kuchni. Jednak co poradzę, są problemy, które trzeba rozwiązać, a nad pojawianiem się tych sytuacji nie mam kontroli.
     - Przyszłam na swoją zmianę, miałam ogarnąć kuchnię i przeprowadzić towar do spiżarni, a tu co? Wszystko pozałatwiane dokładnie tak, jakby przyszła tu jakieś dwie godziny temu. - Patrzyła na mnie wyczekująco. Z głośnym westchnieniem podszedłem do okna i podrapałem się po karku, wpatrując się w tłok uliczny. O tej godzinie dużo ludzi jechało do pracy, więc nic dziwnego, że jedyne, co zobaczyłem, to długi, niekończący się korek.


     - Oddy - powiedziałem do niej zdrobniale, spoglądając w jej stronę. Chwilę później zacząłem powoli kierować się w jej stronę. - Porozmawiam z nią, a po tym, jak to zrobię, macie się podzielić obowiązkami. Po równo. - Popatrzyłem jej w oczy. - A później przynieść kartkę z tym do mnie. Ja ocenię czy jest po równo, czy nie. - Pogłaskałem ją po ramieniu, chcąc dodać jej otuchy i zaraz potem otworzyłem drzwi. - A teraz… - zamyśliłem się przez chwilę, by zaraz potem dodać, - zajęłabyś się barem? Tylko wypolerować szklanki i kieliszki. - Uśmiechnąłem się do niej delikatnie, na co ona kiwnęła głową, odwzajemniając mój uśmiech.
     - Dziękuję.
    Cmoknąłem ją w policzek, by po chwili oddalić się w poszukiwaniu Holly, którą niedługim czasie znalazłem w spiżarni. Muszę powiedzieć, że knajpa była wypucowana na błysk. Czyste obrusy, blaty, w których można się przeglądać, podłoga, na której nie ma ani śladu po nawet najmniejszym brudzie. Muszę powiedzieć, że gdybym mógł, to bym nie zmieniał nic. Jest dobrze, jak jest. Jednak nie mogę ignorować Odette i tego, że ona też chce pracować. Trochę ją znam i wiem, że po jakimś czasie, gdyby nadal tak jej praca wyglądała, zaczęłaby mieć wyrzuty sumienia, że za mało pracuje. A ja, jeśli mam być szczery, nie chcę do tego dopuścić.
     - Holly, chodź do mnie na słówko - powiedziałem do niej, starając się nie brzmieć zbyt surowo. Zamknąłem za nami drzwi do spiżarni, chociaż pewnie i tak czy siak za niedługo cała załoga dowie się o tym, co miało miejsce. W końcu wszyscy wszystkich znają i wszyscy się dobrze dogadują.
     - Coś się stało? - spytała niepewnie, podchodząc do mnie z główką kapusty w dłoni.
     - Chodzi o to, że Odetta jest trochę zmieszana tym, że przejęłaś trochę jej obowiązków bez jej wiedzy. Nie traktuj tego źle czy coś, jestem bardzo zadowolony z twojej pracy, ale to trochę niemiłe brać czyjeś obowiązki bez żadnego pytania - przekazałem jej to powoli i najspokojniej, jak mogłem. Też zależało mi na tym, żeby nie uznała Odette za jakiegoś kabla czy coś w tym stylu. - Dlatego chciałbym, byście się teraz poszły dogadać, - wziałęm od niej główkę kapusty, - podzieliły się obowiązkami po równo, zapisały je na kartce i przyniosły do mnie. Ja wprowadzę ewentualne poprawki. A to - podniosłem warzywo do góry - dokończę za ciebie.
    Kobieta kiwnęła głową.
     - Dobrze, proszę pana…
     - Mów mi Adam - uśmiechnąłem się do niej szczerze i otworzyłem przed nią drzwi.
     - Dobrze… Adam - odwzajemniła mój uśmiech i wyszła ze spiżarni w skowronkach, a przynajmniej tak to wyglądało. Uśmiechnąłem się pod nosem. Naprawdę cieszyłem się z tego, że podoba jej się praca tutaj. W końcu, gdyby tak nie było, nie chodziłaby teraz taka uśmiechnięta.
    Z zadowoleniem na twarzy kończyłem jej pracę, by po jakichś piętnastu minutach wrócić do gabinetu i powoli kończyć uzupełniać papiery. Ich stos robił się coraz mniejszy, a ja z zadowoleniem na ustach kończyłem swoją robotę. Składając ostatni podpis w miejscu do tego przeznaczonym, zobaczyłem, jak do gabinetu bez pytania wchodzi mój brat - Tom.
     - Co to za nowa dupeczka, co rozmawia z Odette? Myślisz, że miałbym szansę? - Chwilę później wygląda zza drzwi gabinetu, pewnie po to by znowu na nie spojrzeć.
     - To Holly, nowa kelnerka, dzielą się teraz obowiązkami z Odette - powiedziałem, powoli wstając z fotelu. Chwilę później wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów. - Może i byś ją miał, ale podchodził bym do niej w delikatniejszy sposób, niż jak to robiłeś z Odette - powiedziałem i wyciągnąłem jednego papierosa z paczki, jednocześnie otwierając okno. No, muszę powiedzieć, że wiosna zawitała do nas pełną parą. - Papierosa?
     - Chętnie - powiedział, a chwilę później wziął go ode mnie. Zapaliliśmy i oboje się nimi zaciągnęliśmy w tym samym czasie. Akurat też wtedy musiałem usłyszeć pukanie do drzwi, by zaraz potem do środka weszły dwie kobiety. Odette była tą, która trzymała kartkę, zapewne była to ta, o której im mówiłem.
     - Adam, palisz? - To było pierwsze pytanie, które dziewczyna mi zadała, jednocześnie zamykając za sobą drzwi.
     - Ja? - Udałem, że chowam za sobą dopiero co zaczętą fajkę. - Nigdy w życiu - powiedziałem w jej kierunku, ze zdradzieckim uśmieszkiem na ustach. - Dobra - zacząłem po chwili, - pokażcie mi, co tam macie. - Wsadziłem sobie papierosa do ust i ponownie usiadłem za biurkiem, czekając, aż dostanę to, na co wyczekuję.


< Odette? c: >

+10 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz