19 kwi 2019

Od Lawrence`a, CD Pelagonijii

Słowik była człowiekiem gniewnym. Cierpliwym, stanowczym, skorym do ustępstw i w odpowiednich momentach zawsze wiedziała, gdy należy trzymać stronę osób, których zdanie ma się w głębokim poważaniu, ale mimo wszystko nadal pozostawała w niej ta niespożyta energia. Chęć buntu, gwałtowność serca przepełnionego własnymi i cudzymi ambicjami. Larry do naprawiania popękanej w kawałki duszy nawet zbyt bardzo ręki nie przykładał, w momencie spotkania Lindy kobieta była już dawno po pierwszych przygodach jako prostytutka. Koszty studenckich pożyczek nadal były solą w oku biednej, uciemiężonej klasy robotniczej, a muzyka dziewczyny, choć piękna i klarowna, nie wybiła jej twórczyni ani na deski teatrów, ani na listy przebojów. Pobrzdękiwania na skrzypcach, problemy rodzinne i kłopoty finansowe. To wszystko tworzyło niebezpieczną mieszankę, a z wybuchowym charakterem dziewczyny całość nie mogła skończyć się dobrze. Tam narkotyki, tam kolejne długi, tutaj jakiś zapodziany amant, który miewał problem sam ze sobą, a naraz pojawił się Larry, wyciągając pomocną dłoń, z uśmiechem oświadczając, że jest gotów pomóc. W zamian za drobną przysługę. A że Linda spłaca ją do teraz, grzejąc pewnej osobie łóżko, to już inna kwestia.
— Co państwu podać? — Mężczyznę z chwili zamyślenia i konsternacji wyrwała kelnerka tego przybytku.
Kobieta na moment przestała mamrotać, udowadniać swoją rację i przyprawiać Larry`ego o ból głowy, zajęła za to dobieraniem się herbat z karty.
— Mogłaby nam może pani coś polecić? Szukam herbaty tak słodkiej, że nie trzeba jej będzie słodzić — poprosiła błagalnym wzrokiem, tracąc w ogóle zainteresowanie kłótnią. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz