21 kwi 2019

Od Lawrence`a, CD Pelagoniji

Biedna właścicielka herbaciarni wyglądała, jakby za moment miała dostać zawału. Udaru. No, porażenia nerwu w twarzy to już na pewno, bo jedna strona ust jej oklapła, za nią podążyła druga, a Larry zdawał się mieć wrażenie, że jeszcze chwila i szanowną (całkiem ładną) panienkę będzie trzeba cucić. Może już nie panienkę, ale panią w typie panny, to też przecież należy zauważyć. 
— Karkade jest słodkie, ewentualnie proponowałabym Azyl lub Wrzosowisko. W ostateczności Romantyczną Poezję, jeżeli chce się pani tak bardzo zasłodzić. A pan też chce słodką?
— Coś od czego nie rozbolą mnie zęby, poproszę. Zwykła, miętowa herbata będzie najlepsza — odparł Lawrence i zamrugał kilkukrotnie, gdy obie kobiety wdały się w krótką dyskusję na temat słodkiej herbaty. A to jaki to rodzaj słodkości, czy któraś z nich jest jakaś owocowa, czy wykorzystują słodziki albo cukier do słodzenia herbat, czy co pani myśli w ogóle o dodatkowych aromatach do nich i jakichś najdziwniejszych pierdołach, od których Larry`ego zaczynała boleć głowa. Kolejny raz tego dnia, tygodnia, miesiąca, życia. Ostatnimi czasy migreny stały się jego może nie najlepszym, ale zdecydowanie najlojalniejszym przyjacielem. Nie opuszczały nawet (a raczej zwłaszcza) chwil parszywych, trudnych i wyjątkowo nudno-zmęczonych, chwila obecna zaliczała się do tej ostatniej kategorii.
— Ma pani jakieś ciasta w ofercie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz