20 mar 2020

Od Oliego

Wygrzebałem się z pościeli i jęknąłem. Boże, czemu ja umawiam klientów na rano? Za jakie grzechy? Przetarłem oczy i ziewnąłem. Sięgnąłem po omacku po dzwoniący telefon i wyłączyłem budzik. Dzisiaj... Kogo ja mam dzisiaj? Dwa małe tatuaże rano i ktoś chciał projekt. No dobra. Szefowa przesłała mi wytyczne, ale nie brałem się jeszcze za rysowanie. Mało szczegółów. Miałem mały zamysł w głowie, ale co mi po nim, jak gościu zmieni zdanie? Mój szkicownik pękał w szwach od projektów. Wezmę, może coś sobie wybierze. Powoli ruszyłem do łazienki, czując, jak pod nogami łazi mi kocica.
-Zaraz, daj mi chwilę. -Mruknąłem i zamknąłem drzwi do łazienki za sobą. Głośne miauczenie wydobyło się z drugiej strony i puchata łapa wparowała pod drzwiami.
-Daj mi się spokojnie ogarnąć! Nie umrzesz z głodu przez dziesięć minut!- Klepnąłem lekko łapę stopą i zakląłem, czując pazury na palcu. Druga łapa pojawiła się i złapała moją nogę z drugiej strony.
-Już! Zwalaj- Szturchnąłem i odsunąłem się od drzwi, ratując przy tym swoją nogę przed atakiem. Umyłem się i szybko wyszedłem z łazienki, w akompaniamencie kocich jęków.
-Naprawdę, jak ktoś zadzwoni po TOZ, to się nie zdziwię, i nawet im cię oddam. I tak cię zwrócą w tydzień- Mruknąłem i wywaliłem na jej miskę porcję karmy. Głośne mruczenie wypełniło kuchnię.
-Jak bym cię nie karmił, ta fałda dobrobytu to tak z głodu ci wyrosła- Burknąłem i zalałem kawę wrzątkiem. Złapałem kromkę pieczywa i zjadłem na stojąco. Kawa się zaparzyła, więc odlałem napar do filiżanki i powędrowałem do pokoju. Uchyliłem okno i odpaliłem papierosa. Śniadanie bogów, papieros, kawa. Zerknąłem na telefon, jeszcze mogłem się dwadzieścia minut ociągać. Idealnie. Dopaliłem tytoń i nabrałem kawy w usta. Znalazłem sweter w szafie i czarne spodnie. Jedna z wielu par. Szybko się ubrałem i dopiłem kawę. Pogłaskałem kotkę, która aktualnie poszła spać na mojej poduszce i wyszedłem do pracy. Energicznym krokiem przemierzałem ulice miasta. Pod studiem byłem parę minut przed czasem. Zastukałem w drzwi i wszedłem, otrzepując buty z błota na wycieraczce. Kiwnąłem głową do łysego, który aktualnie przekłuwał uszy jakiejś brunetce i usiadłem u siebie. Po chwili weszła pierwsza klientka. Przywitałem i zabrałem się za pracę. Maszyna, aż sama biegała po udzie klientki. Dzisiaj miałem naprawdę dobry dzień. Szybko skończyłem, po czym dla pewności przetarłem skórę i delikatnie ponaciągałem w miejscach, gdzie kreska był cieńsza. Piękna robota, zero pustych miejsc. Zadowolony podniosłem głowę na dziewczynę, która odwróciła wzrok od książki i uśmiechnęła się.
-Już?
-Tak, masz jakieś zastrzeżenia?-Odsunąłem się, pozwalając jej dokładnie przyjrzeć się pracy. Pokiwała głowa i delikatnie dotknęła uda. Po chwili kiwnęła głową i podniosła się, powoli poprawiając sukienkę.
-Płacę tobie?
-Nie, w recepcji, polecam się na przyszłość- Uśmiechnąłem się lekko i kiwnąłem głową na dziewczynę, która siedziała na fotelu w poczekalni.
-Sprzątnę i już cię zapraszam- Zapewniłem ją i skrupulatnie ogarnąłem miejsce pracy. Lubiłem to, co robię. Naprawdę to lubiłem. Przy pracy nie musiałem myśleć o sobie, o innych, o emocjach, byłem ja i kawałek skóry, na którym pracowałem. Pomasowałem kark i zawadziłem palcem o łańcuszek, który wisiał mi z szyi. Westchnąłem cicho. Dziewczyna czeka, nie każ klientce czekać, to nie czas na jakieś prywatne smutki. Zaprosiłem kolejną klientkę i usadziłem. Miała ładny projekt. Sam go w końcu robiłem. Niewielki pies otoczony kwiatami. Pies był ze zdjęcia, które wcześniej mi dostarczyła.
-Pomyślałaś co z kolorami?
-Chyba zostanę przy tym zielonym...- Chciała czarno białego psa i zieleń dookoła.
-Może parę akcentów niebieskiego na kwiatki?
-W sumie... Dobra, rób z niebieskim- Uśmiechnęła się i zaczęła opowiadać o swojej znajomej. Nie słuchałem jakoś uważnie, praca mnie wciągnęła. Ta praca skończona została jeszcze szybciej niż poprzednia.
-Podoba się?
-Jezu, ten niebieski wygląda mega, dziękuję!- Uśmiechnęła się i delikatnie przejechała palcem po zaczerwienionej skórze dookoła nowego tatuażu. Owinąłem go folią i puściłem ją do recepcji. Kolejny klient był dopiero za godzinę. Mogłem spokojnie zjeść jakiś obiad i rozprostować nogi.
-Idę na kawę- Mruknąłem do szefowej i wymaszerowałem z budynku, zabierając ze sobą torbę. Przysiadłem w kawiarni obok i spokojnie wpiłem swoją porcję kofeiny.
Zabrałem kanapkę na wynos i wróciłem do pracy. Wysoki chłopak stał przy recepcji i przeglądał telefon. Podniósł głowę i zmierzył mnie chłodno wzrokiem. Przełknąłem ostatni kęs kanapki i opłukałem dłonie w toalecie przy wejściu. Wróciłem i przedstawiłem się szybko nowemu klientowi. Jego kości policzkowe mogłyby kroić chleb, jak by się postarał. Spojrzał na mnie z góry, bo jak inaczej kiedy jest się tak niskim, jak ja? I Uśmiechnął się lekko.
- Bellami- Uścisnął mi dłoń i ruszył za mną do gabinetu.
<Bellami>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz