18 mar 2020

Od Angeline C.D Oli

Stałam jak wmurowana w beton. Nie spodziewałam się, że obca osoba zaproponuje mi wejście do auta tylko dlatego, żebym nie widziała, jak jakiś chłopak próbuje się zabić. No i on sam był mężczyzną. Do tego samochód… nie mam przy sobie moich tabletek, może być mi ciężko.
DO TEGO MĘŻCZYZNA. Już w momencie, kiedy mnie chwycił za nadgarstek, tętno zaczęło mi przyspieszać i czułam lekką panikę w swoim głosie.
Gdzie się podziały Caro, Esme i Poppy, kiedy najbardziej je potrzebuję? Czemu nie dzwonią ani nie piszą? NIE MARTWIĄ SIĘ? Już ja im reprymendę w domu zrobię…
Miałam ogromny mętlik w głowie i nie wiedziałam, co zrobić. Próbowałam przecież grzecznie mu odmówić, no ale był za bardzo uparty! Chyba zacznę do niego mówić „Osioł”. Jeśli w ogóle poznam jego imię. A na co mi znać imię obcego faceta, który prawie mnie przejechał?? Nie no, aż tak dramatycznie nie było, nie przesadzajmy.
I to przecież nawet nie chodzi o jego „jazdę jak u wariata”. Z moją chorobą lokomocyjną, jeszcze na dodatek bez leków, nie ma żartów. No i mój lęk… Chyba go uprzedzę.
- W-wolę nie… Mam chorobę lokomocyjną i nie wzięłam tabletek… - zaczęłam najspokojniej, jak potrafiłam.
- No i?
- Zrzygam ci się na tapicerkę – dodałam jeszcze i od razu skierowałam swoje kroki w stronę powrotną do restauracji.
- Aa, gorzej niż z dzieckiem! - usłyszałam za sobą jego krzyk. Potem poczułam tylko szarpnięcie za nadgarstek, przy którym niemal sama się nie wydarłam ze strachu. Zostałam brutalnie pociągnięta do czarnego mercedesa chłopaka i wepchnięta na miejsce obok kierowcy. On sam szybko przebiegł na drugą stronę, zajmując swoje miejsce i blokując wszystkie drzwi. Zrobił to, żebym przypadkiem nie zwiała. A to ci łachudra…
Od razu jednak otworzył trochę szybę po mojej stronie.
- Dla twoich rzygów. A teraz mów, gdzie mieszkasz – zażądał. Mocno ścisnęłam dłonie w pięść, żeby zapanować nad ich drżeniem.
- Vidia piętnaście… - wyznałam w końcu, nie mając ochotę na kłótnię z kierowcą.
- Nie można było tak od razu? - Odpalił silnik samochodu i zaczął powoli wycofywać. Nie, nie można było… Boże, jak ja teraz siostrom w oczy spojrzę.
Cisza, która między nami nastała była ciężka niczym głaz. Pewnie osoby spoza auta czuły tę ciążącą atmosferę i na pewno nam jej nie zazdrościły. Wzięłam głęboki wdech przez nos, żeby dodać sobie pewnej odwagi. Wypadałoby jednak się odezwać.
- To… Może zdradzisz mi swoje imię…? - niepewnie zaczęłam, powoli odwracając się w stronę ciemnowłosego. Przelotnie na mnie spojrzał. Nie oczekiwałam jakiejś wielkiej odpowiedzi od niego i taką też dostałam: „Oli”. Krótkie, proste, łatwe do zapamiętania. Pięknie.
- Angeline… - sama wyznałam, przybierając na twarzy delikatny uśmiech.
Mam nadzieję, że nie okaże się jakimś zboczeńcem i zamiast do domu nie wywiezie mnie do lasu, żeby mnie zgwałcić. Boże, jeden gwałt już przeżyłam, na drugi nie mam najmniejszej ochoty, naprawdę.

Oli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz