17 mar 2020

Od Angeline C.D Oli

Boże, jakby któryś z Żelków się dowiedział o mojej śmierci poprzez przejechanie na pasach, to by się skręcali ze śmiechu z mojej nieudolności. Przecież nie raz już tak było. W sensie, kiedy opowiadałam na filmiku o moich „Pasowych przygodach”, jak zwykłam to nazywać, to potem dostawałam multum wiadomości ze śmiejącymi się emotkami. Kochani ludzie.
Jednak zaśmiałam się na żart nieznajomego mężczyzny. On sam jednak się nie uśmiechał ani nic. Góra lodowa, można by powiedzieć. Może jednak źle zinterpretowałam jego gest, aby do niego podejść? Kolejny powód, aby mnie wyśmiać. Będę się skręcała z zawstydzenia, jak wrócę do domu i zacznę o tym opowiadać na Chatley. A potem ze śmiechu.
Poprawiłam torbę na ramieniu i zajęłam się zapięciem kurtki. Zaczynało być troszkę zimniej.
Wtem zza zakrętu wyszły ku nam dwie młode dziewczyny. Chyba licealistki, ale ręki nie dam sobie uciąć. Jedna miała włosy ombre z brązu przechodzącego w blond, a także buty-trapery i kurtkę w kolorze khaki. Druga była w sumie ubrana tak samo, ale włosy miała czarne. Dziewczyna z ombre przelotnie się na mnie spojrzała, a potem gwałtownie złapała swoją koleżankę za ramię i szarpnięciem poleciła jej, by spojrzała w moją i chłopaka stronę. A myślałam, że dzisiaj nikogo nie spotkam.
Nastolatki pisnęły pod nosem i momentalnie do mnie podbiegły.
- Jesteś Angeline? Możemy z tobą zdjęcie? - zaczęły pytać. Ja tylko szeroko się uśmiechnęłam i zaczęłam szukać telefonu w torbie.
- Tak, to ja. I jasne, możecie. Ale moim, dobrze? Jak podacie mi nicki, to wam prześlę.
- Jezu, wstawisz zdjęcie z nami na Chatley?
- A czemu nie? - zaśmiałam się, przymykając oczy. Szybko weszłam na Chatley i włączyłam aparat. - Okey, ustawcie się obok i powiedzcie „Żelki” - poleciłam, odwracając się w ich stronę. Po chwili dostałam również ich nazwy w aplikacji, więc je oznaczyłam i od razu wysłałam zapisaną kopię zdjęcia.
- Wyczekujcie filmików za godzinę – zawołałam do dziewczyn na odchodne, machając im przy okazji. Poszły w swoją stronę, z daleka słyszałam jeszcze ich chichoty, prawdopodobnie na mój temat. Urocze dziewczyny. Wspominały coś o tym, że się spieszą. Pewnie gdyby nie to, jeszcze bym z nimi porozmawiała. Zawsze lubiłam zagadywać do moich Żelków, ciekawiło mnie jacy ludzie postanowili mnie oglądać i obserwować.
- A to, co było? - usłyszałam za sobą głos mężczyzny, z którym jeszcze chwilę temu rozmawiałam. Odgarnęłam część włosów z twarzy, z powrotem wrzucając telefon do torebki.
- Moje fanki – szeroko się uśmiechnęłam.
- Fanki? - tym razem coś zmieniło się w jego zobojętniałej minie. Wyrażała w jakiś sposób zaciekawienie i rozbawienie. Teraz, jak o tym pomyślałam, to nieznajomy od razu, można powiedzieć „przywrócił się do porządku” i ponownie wyglądał jak obojętny na wszystko zwykły obywatel miasta. Ciekawe, nie powiem.
Wtem w oddali zabrzmiała syrena auta służb mundurowych. Po minucie obok nas przejechała straż pożarna, a za nią karetka.
- Ciekawe, co się stało… - powiedziałam na głos, zakładając za ucho pasmo włosów, które wiatr wzmożony przez pojazdy porwał do tańca. Zaczynam żałować, że nie wzięłam ze sobą żadnej szczotki.

Oli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz