20 mar 2020

Od Betty Do Mallory

Nie potrafiłam poradzić sobie z ciężarem jaki na mnie spadł. Zamknęłam się u siebie w pokoju i zaczęłam przeglądać portale społecznościowe. To wszystko było bez sensu, nie potrafiłam zrozumieć motywu zbrodni. Myśli skłębione w mojej głowie doprowadzały mnie do ostrej migreny. Zamknęłam natychmiast laptopa sięgnęłam do szuflady po coś przeciwbólowego i położyłam się na łózko patrząc w sufit. W oczach miałam łzy ale musiałam być twarda musiałam to przetrwać. Nagle rozległ się dźwięk telefonu w pokoju poderwałam się i odebrałam natychmiast.
~ Betty szybko przyjedz do biura - w słuchawce rozbrzmiał głos Charlsa
- Już jadę - odpowiedziałam i rozłączyłam się. 
Sięgnęłam do szuflady założyłam czyste skarpetki po czym włożyłam ciepły biały sweter. schowałam telefon do jeansów i zbiegłam po schodach na dół. 
- Betty dokąd to ? -spytała zaniepokojona mama która własnie szykowała kolacje. 
Zatrzymałam się oparłam ręce o futrynę. 
- Do biura Charls dzwonił. 
- To jak będziesz zgarnij go na kolacje. 
- Dobrze mamo - ponownie ruszyłam pędem do drzwi wyjściowych wciągnęłam białe adidasy na nogi i zarzuciłam na siebie beżowy płaszcz. Cofnęłam się jeszcze po kluczyki od Jeepa po czym otworzyłam auto, wsiadłam do środka odpaliłam silnik i ruszyłam. Byłam ciekawa co brat ma mi do powiedzenia, Może poznał motyw zabójcy albo mamy jakiś nowy trop który doprowadzi do przełomu w śledztwie. Szum rada coraz bardziej mnie irytował szybko zmieniłam częstotliwość fal i poczułam lekką ulgę gdy w głośnikach rozbrzmiała moja ulubiona piosenka.
Nieco podkręciłam głośność i zaczęłam śpiewać. Po kwadransie byłam już na miejscu zaparkowałam byle jak auto wysiadłam i trzasnęłam za sobą drzwiami po czym pośpiesznie udałam się do środka budynku. 
- Już jestem, masz coś ? - w moim głosie dało się wyczuć nutkę nadziei jaką nosiłam w sobie od dłuższego czasu. 
- Niestety wysłałem wszystko do powtórnej analizy to był on Betty. 
Nogi zrobiły mi się jak z waty. Zasłoniłam twarz rękoma po czym zaczęłam intensywnie myśleć. Podeszłam do tablicy korkowej na której były porozwieszane jako tako usystematyzowane działania i zbadane rzeczy oraz pytania bez odpowiedzi. 
- Betty taka jest prawda - W głosie brata dało się wyczuć współczucie. 
- Już wiem ... muszę tam jechać natychmiast - oznajmiłam. 
- Dokąd ?! 
- Nie ważne, mam robi kolacje o 22:00 mamy oboje być w domu. - poinformowałam brata wychodząc zamykając delikatnie drzwi i wsiadając do auta. Spojrzałam na zegarek była 20:38
na spokojnie powinnam zdążyć ze wszystkim. Nacisnęłam gaz i ruszyłam prosto do lasu nie daleko naszego miasteczka wjechałam autem w jego głąb po czym gdy skończyła mi się droga byłam zmuszona resztę przebyć piechotą. Wyciągnęłam ze schowka latarkę po czym ruszyłam przed siebie. Po kilku minutach dość szybkiego marszu dotarłam do starego opuszczonego domu. Ostrożnie weszłam do środka jeszcze raz dokładnie przeszukałam pomieszczenie po pomieszczeniu. Byłam pewna, ze musiałam coś wcześniej przeoczyć tutaj musiał być ostatni element układanki.Nagle jedna z desek pod moimi nogami lekko się ugięła przykucnęłam i poruszyłam deskę ręką. jak się okazało była to skrytka a w niej znajdowała się metalowa skrzynka zamknięta na kłódkę. Wyjęłam wsuwkę z włosów i zaczęłam majsterkować po chwil poznałam zawartość skrzynki. Były tam zdjęcia i taśma z nagraniem. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do brata. 
- Jesteś jeszcze w biurze ?
- Własnie miałem wychodzić. 
- Zostaw mi klucze w skrytce i powiedz mamie, ze spóźnię się na kolacje, a i Jeszce jedno mamy odtwarzacz na kasety ?
- Poczekam na Ciebie ... tak mamy, za ile będziesz ?
- Potrzebuje trzydziestu minut, przygotuj sprzęt znalazłam coś. 
- Dobra uważaj tylko na siebie. 
- Jasne - rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni płaszcza po czym pospiesznym krokiem wyszła z budynku kierując się w stronę auta. Serce biło mi jak szalone czułam że to ostateczny dowód w sprawie seryjnych morderstw. Wsiadłam do auta i ruszyłam ponownie do siedziby brata. Wszystko mnie irytowało więc ściszyłam maksymalnie radio aby mieć chwilę spokoju. Wpadłam jak szalona do biura z kasetą w reku po czym bez słowa pospiesznie wrzuciłam ją do odtwarzacza. Gdy usłyszałam na niej głos ojca zamarłam to co miał w niej do powiedzenia przybiło gwoźdź do trumny. Już w ołowie wiadomości miałam oczy pełne łez i trzęsłam się cała " Jestem córką seryjnego mordercy". Wybuchłam płaczem i przytuliłam się mocno do Charlsa, który z kamienną twarzą głaskał mnie po głowie.
- Betty spokojnie wiem, że nie chciałaś wierzyć w to ale teraz masz dowód i poznałaś motywy.
- Musimy pokazać to siostrze mamie - oznajmiłam
- To nie jest najlepszy pomysł.
- Mają prawo dowiedzieć się z kim mieszkały tyle lat pod jednym dachem - niemal wydarłam się na niego.
- Dobrze spakuj sprzęt a ja poprowadzę ty jesteś zbyt rozemocjonowana.
Skinęłam głową wzięłam odtwarzacz i kasetę po czym wraz z bratem wsiadłam do auta. Całą drogę milczeliśmy zastanawiałam się jak mam przekazać te wieści rodzinie. Ocknęłam się gdy podjechaliśmy pod dom i poczułam dotyk na swoim ramieniu. Skinęłam głową wyjęłam telefon i spojrzałam na godzinę była 22:40.
Charls otworzył przede mną drzwi weszłam do środka. Mama wydawała się nie być zachwycona naszym kolejnym spóźnieniem. Nie zdążyła nic powiedzieć gdyż od razu zabrałam głos.
- Mamo Poli usiądźcie lepiej chodzi o tatę. - oznajmiłam z drżącym głosem.
Wszyscy zajęliśmy miejsce przy stole w jadalni a ja puściłam nagranie. Mama niemal od razu wybuchła płaczem a siostra po prostu milczała powstrzymując łzy.
- Betty schowaj to już ... - odparł niezadowolony Charls.
- Ma racje zjedzmy normalnie posiłek - odparła Poli posyłając mi wrogie spojrzenie...

********

Od tamtego pamiętnego wieczoru w którym dowiedzieliśmy się że ojciec jest seryjnym mordercą i z dumą przyznaje się do tego na nagraniu które zostało poddane wielu badaniom minął miesiąc. Do tej pory nie potrafiłam pogodzić się z myślą " jesteś córką seryjnego mordercy " Wszystko wydawało się mnie przerastać kolejne sprawy oddawałam swoim wspólnikom gdyż dostałam półtora miesiąca urlopu. W tym czasie Charls znalazł mi dom w Avenely River oraz przeniósł do innej jednostki detektywistycznej która działała na jego obszarze. Gdy wszystkie formalności związane z kupnem domu dobiegły końca pożegnałam się z mamą oraz siostrą po czym spakowałam swoje rzeczy i wyjechałam. Przez tydzień rozpakowywałam się chodziłam i kupowałam różne rzeczy niezbędne do domu postanowiłam, że nie będę na razie go remontować pod siebie i tak był bardzo elegancko urządzony i w sumie nie potrzebował zbyt wielu poprawek... W międzyczasie Charls wraz z mamą zdążyli mnie odwiedzić i dostałam dość nietypowy prezent który był w postaci psa do zadań specjalnych. Nie spodziewałam się tego al w sumie ucieszyłam się, ze nie będę sama na co dzień zamknięta w czterech co prawda przytulnych wlanych czterech ścianach.

********

Do końca urlopu pozostały mi trzy dni jako, że był piątkowy wieczór postanowiłam wyjść na miasto na jednego dinka do jakiegoś pubu lub klubu. Wzięłam prysznic rozczesałam włosy i ubrałam na siebie sukienkę w paski i założyłam czarne dziesięcioro centymetrowe szpiki schowałam telefon i klucze do małej czarnej torebki po czym wyszłam z domu i wsiadłam do zamówionej wcześniej taksówki. Zaledwie dwadzieścia minut drogi od mojego domu znajdował się całkiem dobrze zapowiadający się  klub. Zapłaciłam kierowcy za kurs po czym udałam się w stronę drzwi wejściowych. Gdy weszłam poczułam uderzającą fale ciepła ludzie tłoczyli się na parkiecie a ja ledwo co wcisnęłam się aby usiąść przy barze. 
- Co dla pani ?- spytał całkiem uroczy barman. 
- Mohito - odparłam kładąc kasę na ladzie. 
Po chwili już miałam przed sobą swojego ulubionego zimnego drinka. Sięgnęłam po słomkę i zaczęłam pić powoli. Nagle ktoś do mnie zgadał była to dziewczyna o ciemnych włosach i oliwkowej cerze nie bardzo usłyszałam co do mnie mówi prze dudniąca w pomieszczeniu muzykę. 
Z góry założyłam, że po prostu chciała pogadać.
- Jestem Betty - przedstawiłam się 
- Mallory, chyba nie jesteś tutejsza ? 
- Dopiero ponad tydzień temu się przeprowadziłam dopiero poznaje to miasto. 
- Na dole jest kasyno choć zagramy zaproponowała. 
od razu zapaliła mi się czerwona lampka, ale przecież nie jestem w pracy. Zgodziłam się więc i zeszłam z nią na dół. Usiadłyśmy przy stole do pokera rozjeżdżałam się wiedziałam, że mam do czynienia z oszustką jednak udawałam całkiem nieświadomą jej zagrania. Jednego nie przewidziała wybierając mnie na ofiarę "kim jestem", Kilka razy wygrała ze mną za nim rozpracowałam jej taktykę ale gdy już byłam pewna postawiła na stół wszystkie wygrane ze mną pieniądze a jej mina była bezcenna gdy tym razem wygrałam i odzyskałam wszystko to co moje.
- Mallory przejrzałam Cię - uśmiechnęłam się triumfalnie i wstałam odchodząc od stołu i wracając po schodach na górę do baru.

Mallory ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz