20 mar 2020

Od Betty Do Trace

Niedzielny wieczór przyprawiał mnie o ból głowy. Może nie potrzebnie zabalowałam w ten weekend. Poczułam jak serce bije mi coraz szybciej, dotarło do mnie, że jutro mam ważne spotkanie i będzie to pierwszy dzień w nowym oddziale. Siedziałem na kanapie z kubkiem ciepłej herbaty z cytrynką i goździkami otulona kocykiem gapiłam się w ciemny ekran telewizora jak żaba w gnat. Lucyfer niepewnym krokiem podszedł do mnie i oparł głowę na moim kolanie. Wyciągnęłam dłoń i pogłaskałam go delikatnie po głowie. Pies w momencie uciekł od mojej ręki usiadł i patrzył swoimi mądrymi oczami. Zrozumiałam, że nie był przyzwyczajony do takich gestów. Zrobiło mi się smutno w momencie po czym jeszcze chwilę gapiłam się na niego aż w końcu odszedł i położył się na podłodze w kuchni. Poczułam co to znaczy samotność, zawsze mogłam w takich chwilach porozmawiać z siostrą albo mamą. Zwątpiłam w to czy przeniesienie mnie tutaj było dobrym pomysłem. Może jednak powinnam zostać w tej ciężkiej sytuacji z rodziną. Wzięłam kolejny łyk herbaty i odpłynęłam w swoich przemyśleniach. Gdy się ocknęłam spojrzałam na zegar wiszący na ścianie wskazówki pokazywały że jest już 23:26. Wstałam więc i udałam się do kuchni aby pozmywać stertę brudnych naczyń. Gdy skończyłam uświadomiłam sobie, że mam zmywarkę puknęłam się lekko w głowę i uśmiechnęłam w głębi duszy sama do siebie. Zgarnęłam z pokoju szczotkę do włosów i koszule do spania po czym udałam się pod prysznic wykąpałam się i umyłam głowę. Wysuszyłam głowę po czym wtarłam w we włosy jedwab i porządnie je rozczesałam. Dolałam wody do miski Lucyfera ponownie spojrzałam na zegarek było chwilę przed pierwszą. Zamknęłam drzwi od domu i udałam się do sypialni napisałam sms do mamy i siostry po czym przyłożyłam głowę do poduszki i zasnęłam. Miałam dość dziwny sen.

" Stałam w ciemnym pomieszczeniu na środku było krzesło a na nim siedział mój Ojciec
- Betty dlaczego mi to zrobiłaś ?
Stałam jak slup soli nie mogąc wydusić z siebie słowa.
- Zadałem Ci pytanie. 
-Dlaczego ty to zrobiłeś ?!- odbiłam piłeczkę 
- Wszystko wyjaśniłem Ci na taśmie znasz prawdę zadajesz idiotyczne pytania Betty w naszych żyłach płynie ta sama krew. 
- Przestań !
- Nie wyrzekniesz się krwi !
- Nie jestem tobą ! ja w odróżnieniu od Ciebie łapie złych ludzi. 
- Która córka łapie własnego ojca i skazuje go na dożywocie 
- Nigdy Ci tego nie wybaczę zniszczyłeś nam życie wywróciłeś do góry nogami !"

Poderwałam się i usiadłam na łóżku zlana potem, cała się trzęsłam, ten koszmar prześladował mnie od tygodni. Wstałam i udałam się pod zimny prysznic aby nieco się otrząsnąć i obudzić. Nie było mi dane pospać za długo, ale wiedziałam, że nie ma sensu próbować zasnąć. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej biały sweter i podkoszulkę w tym samym kolorze oraz jasne jeansy i białe adidasy. Lekko przeprasowałam wszystko i założyłam na siebie. Udałam się do kuchni aby zrobić sobie kawę i jakieś lekkie śniadko padło na jajecznice. Wyciągnęłam z szafki puszkę z jedzeniem dla psa i dość niezgrabnie wydłubałam mu łyżką mięso do miski.
- Lucyfer masz - wypowiedziałam komendę po której pies podszedł do miski i zaczął zajadać. Ja zaś usiadłam przy stole z kubkiem kawy i zaczęłam jeść. Gdy skończyłam wstawiłam naczynia do pustej zmywarki sięgnęłam po kolczatkę i założyłam ją na szyje psa. Zgarnęłam ze sobą płaszcz oraz małą czarną torebkę. 
- Idziemy - oznajmiłam
Pies od razu podszedł do mnie wyszliśmy z domu i zamknęłam drzwi za sobą na klucz. Jako, że spotkanie miałam mieć dopiero za godzinę udaliśmy się na krótki spacer po ulicy na której mieszkałam. Gdy tylko pies załatwił swoje pilne potrzeby ponownie podszedł do mojej nogi i szedł równo ze mną nic go nie interesowało. Zazwyczaj zawsze bawiło mnie gdy to psy wyprowadzają ludzi na spacer a tutaj miałam wrażenie, że jest to mu totalnie zbędne. Gdy wróciliśmy na podwórko otworzyłam służbowe auto 
- Wskakuj - spojrzałam na psa który już po chwili siedział na przednim siedzeniu pasażera. 
Wsiadłam odpaliłam silnik na blacie pojawiła się kontrolka. 
- Super muszę zatankować jeszcze. - mruknęłam sam do siebie. 
Podjechałam na stacje benzynową która była po drodze zalałam do pełna i zapłaciłam karta po czym ruszyłam na spotkanie z policjantem z wydziału zabójstw który miał mnie wprowadzić w mroczne sprawy tego miasta. Podjechałam na miejsce dziesięć minut przed czasem. Wysiadłam z auta i wypuściłam psa po czym sięgnęłam do torebki po papierosa aby nieco się uspokoić. Wyrzuciłam peta do kosza i wyjęłam gumę do żucia aby lekko odświeżyć oddech. Mój pies patrzył na mnie jakby z lekką pogardą posłałam mu tylko groźne spojrzenie. 
- Wiem, że to niezdrowe, ale serio nie palę dużo, - Zapewniłam psa po czym pewnym krokiem udałam się do środka. Gdy tylko weszłam zobaczyłam jak przy biurku ze sterta dokumentów siedzi wysoki facet z brązowymi włosami i ciemnymi oczami. Widać było, że koleś tam samo jak ja jest niewyspany i zmęczony pracą pomimo że na zegarku wybiła własnie godzina ósma trzydzieści. Gdy mnie zobaczył podniósł głowę z za sterty papierów po czym wstał i lekkim uśmiechem poddał mi dłoń aby się przywitać. 
- Cześć ty za pewne jesteś Elizabeth Blossom. 
- Tak to ja we własnej osobie.
- Co to za pies ?
- Lucyfer pracuje ze mną - uspokoiłam go lekko, tym że po prostu nie jestem tutaj ze zwykłym czworonogiem bo nie mam co z nim zrobić idąc do pracy.
- Dobrze każda para rąk i łap nam się przyda  mamy pełne ręce roboty, z resztą gdzie moje maniery jestem Trace Kaiden Phoenix. Widziałem twoją dokumentacje jak na tak młody wiek robi na mnie spore dobre wrażenie. 
- Dziękuje, rozumiem, że w razie potrzeby mam się zgłaszać do Ciebie ?
- Tak, jesteś skazana na mnie chcąc nie chcąc jeśli mamy przywrócić tutaj spokój musimy być w kontakcie i ze sobą współpracować. 
- Jasne. 
- Siadaj - wskazał na krzesełko na przeciw siebie po czym oboje usiedliśmy.
- To w takim razie nad czym teraz pracujemy ? 
- No cóż, mamy tutaj akta pewnego Willa Reggera który dzisiaj w nocy popełnił samobójstwo, facet podobno wyskoczył z okna ale moim zdaniem ktoś mógł maczać w tym palce i musimy to sprawdzić. 
- W takim razie ja przeprowadzę wywiad z rodziną i udamy się potem na miejsce zdarzenia. - zaproponowałam. 
- Dobrze zadzwoń do mnie jak się czegoś dowiesz. A podaj swój numer to podeśle ci adres, no i przeczytaj sobie dokładnie co ustaliła policja - mężczyzna podał mi biała teczkę a ja w miedzy czasie na czystej kartce napisałam mu swój numer. Sprawa wyglądała dość normalnie jednak tutaj nic nie może być normalne. Po chwili mój telefon zabrzęczał podniosłam się z krzesełka i wraz z psem udałam się do auta aby pojechać na miejsce. Nie sądziłam, że tak szybko zostanę włączona do sprawy. Pojechałam pod wskazany adres po czym zapukałam do drzwi mieszkania. Po chwili otworzyła mi starsza pani będąca matką naszego rzekomego samobójcy. Zaprosiła mnie do środka zrobiła kawę i zaczęłyśmy rozmowy. 
- Czy pański syn miał jakichś wrogów albo problemy w pracy ?
- Nie no raczej był dość lubianym pracownikiem, miał problemy finansowe ale ostatnio dostał awans. 
- Pracował w firmie jako informatyk tak ?
- Tak, był pracowitym porządnym człowiekiem, nigdy nie pił alkoholu, nie ćpał miał narzeczoną mieli się za miesiąc pobrać
Spojrzałam na kobietę i lekko zmrużyłam oczy. Z tego co pisało podczas badań wykryto śladowe ilości alkoholu w jego krwi. Od razu zapaliła się u mnie czerwona lampka. 
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Trace 
- Kiedy będą wyniki dokładnej analizy krwi ?
- Za jakieś dwie godziny
- Niech sprawdzą pod kątem różnych środków, ja jadę do firmy w której pracował. 
Podziękowałam kobiecie za rozmowę po czym ruszyłam pod kolejny wskazany adres. Rozmawiałam ze wszystkimi dokładnie notując ich zeznania zajęło mi to sporo czasu gdy już miała wystarczającą ilość informacji pojechałam na miejsce skażone krwią gdzie spotkałam się razem ze wspólnikiem. 
- Masz coś ? - facet wydawał się lekko zniecierpliwiony.
- Moim zdaniem powinni zbadać ciało czy nikt nie wypchnął go z okna. Ja to widzę tak mam dwóch podejrzanych Neith Hut i Check Bris którzy uczestniczyli tego wieczoru w imprezie z okazji awansu. Jako że facet nie pija alkoholu łatwo było mu dosypać coś odurzającego jeden z zazdrosnych kolegów coś mu dosypał po czym gdy impreza dobiegła końca facet położył się spać zostawiając otwarte drzwi któryś z nich wrócił i pomógł samobójcy naszemu dokonać skoku. Musimy dokładnie przeszukać mieszkanie. 
- Dostałem wyniki badań wykryto w nich nie tylko alkohol ale tak jak mówisz środek odurzający o nazwie psychodrom. 
- Nie ma wątpliwości ktoś mu pomógł - po tych słowach spuściłam psa ze smyczy a ten zaczął węszyć.

Trace ?

+20 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz