15 mar 2020

Od Angeline C.D Oli

Zgarnęłam telefon z łóżka i weszłam na Avengrama, zmieniając stronę aparatu, aby był skierowany na moją twarz. Z urządzenia leciała losowa piosenka pewnej wokalistki, a ja wzięłam wdech, naciskając na guzik do nagrywania.
- Witajcie moje Żelki w tym pięknym dniu! - zaczęłam, szeroko się uśmiechając do ekranu i odgarniając część włosów z tyłu. - Dzisiaj, jak już wam wspominałam, Poppy idzie na konkurs dla kucharzy. Więc przyszła pora, aby pokazać wam to, co planowałam wraz z Caro od dobrych paru tygodni.
Zrobiłam dwa kroki w stronę mojej szafy i ponownie przełączyłam stronę aparatu.
- Tadam! - zawołałam, pokazując siebie w lustrze. Miałam ubraną czarną koszulkę z twarzą mojej różowowłosej siostry. Pod jej wizerunkiem znajdował się kolorowy napis „Do boju, Poppy!”.
Przybliżyłam aparat na wzór, następnie oddalając na moją postać.
- Z Caro jesteśmy zachwycone, bardzo nam się podoba. I do tego materiał jest świetny! I te kolorowe literki!
Wtem ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Ange, musimy już iść, bo nie zdążymy!
- Odezwę się później Żelki, na razie – szybko zakończyłam i schowałam telefon do tylnej kieszeni czarnych dżinsów. Filmik mogę wysłać potem, najpierw muszę się zebrać.


Chwyciłam moją zwykłą czarną torbę, kilka chwil wcześniej spakowaną i wyszłam z sypialni. Z dołu słyszałam już głos Caroline rozmawiającej prawdopodobnie przez telefon z Esmeraldą.
- Nie Esme, jeszcze nie wyszłyśmy. Ange musiała przecież… o, właśnie schodzi. Jasne, zobaczymy się na miejscu – i się rozłączyła, gdy ja zeskoczyłam z ostatniego stopnia.
Caroline włożyła komórkę do swojej torebki i zlustrowała mnie z góry do dołu. Nie wiem, czemu się przyglądała, wyglądałam normalnie. Jeśli nie liczyć długich tęczowych skarpetek i „oczojebnego” różu na ustach. Przewróciła tylko oczami.
- Jeśli za chwilę nie założysz butów i kurtki, to idę bez ciebie.
Oczywiście tego nie zrobiła. Cierpliwie czekała, nawet kiedy Chudy postanowił do mnie podejść i zacząć się o mnie ocierać, gdy akurat wkładałam buty. Na do widzenia zdążył tylko głośno miauknąć jako narzekanie braku pieszczot. Oby się nie obraził.
Brunetka dzięki posiadaniu metra i osiemdziesięciu centymetrów wzrostu (bez szpilek) chodziła szybko i zgrabnie. Po wyjściu z bloku od razu zaczęła pędzić do centrum, gdy ja najpierw musiałam się zająć wstawieniem filmiku dla Żelków. Zaraz po tym ponownie włączyłam aparat, skierowany na tył Caroline znajdujące się pięć metrów przede mną. Dopiero za trzecim razem zdjęcie nie wyszło rozmazane. Podpisałam szybko: „Nie wiem, czy mnie nie chce zabić tym szybkim chodem”. Od razu po wysłaniu usłyszałam tak dobrze znany mi dźwięk hamującego samochodu, który rozległ się po mojej prawej stronie.
Stałam na przejściu dla pieszych, a obok mnie zatrzymał się czarny mercedes. I to taki dosyć potężny.
Moje oczy spotkały się z twarzą kierowcy za szybą. Nie wyrażał zadowolenia zaistniałą sytuacją. No, ciekawe kto by się cieszył.
Jako akt wdzięczności, że mnie nie przejechał, uśmiechnęłam się do niego, schowałam telefon do torebki, nawet swoją czarną kurtkę zapięłam i dopiero wtedy ruszyłam na chodnik, gdzie już czekała na mnie podirytowana Caroline.
- Musiałaś to robić? Znowu?
Zabawna sytuacja. Jako osoba, która dużo czasu spędza w telefonie, nawet poza domem, już nie raz i nie dwa spotkałam się z sytuacjami, gdy byłam krok lub kilka kroków od wypadku samochodowego. Oczywiście potem kierowcy albo rzucali w moją stronę wyzwiskami, których na swoje szczęście nie słyszałam (inna sytuacja, gdy mieli otwarte okno) albo po prostu mieli kamienną twarz. Jednak zawsze wtedy się uśmiechałam i tylko lekko przeciągałam czas mojego zejścia z pasów. Powiedziałabym, że nie robię tego specjalnie, ale… prawda jest kompletnie inna.
Po piętnastu minutach znajdowałyśmy się zaledwie dwie przecznice od restauracji „Może kawy?”, gdzie miał odbyć się konkurs Poppy. O co w ogóle z tym chodziło?
Poppy jako kucharka w innej restauracji została zgłoszona do konkursu dla osób zajmujących się na co dzień gotowaniem. Mają to być różnego rodzaju „dyscypliny” w innych lokalach partnerskich. To będzie pierwsza runda i w zasadzie nikt oprócz organizatorów nie wie, co czeka uczestników. Wraz z Caroline i Esmeraldą mamy zamiar ją dopingować. Po to też są nam potrzebne nasze koszulki z jej twarzą. Całą noc zastanawiałyśmy się, jaki wzór zrobić! A najlepsze (lub najgorsze) jest to, że Poppy nic o tym nie wiedziała i będzie miała dużą niespodziankę.
Weszłyśmy z Caro do środka. I, o dziwo, wszystkie stoliki były pozajmowane. A raczej, prawie wszystkie. Esme machała do nas i gestem wołała do siebie. Od razu skierowałyśmy się w jej stronę.
- Boże, te koszulki są cudowne – skomentowałam, wyciągając telefon z torebki. Zrobiłam na szybko zdjęcie mi, jak i siostrom, bo nie wiem, czy potem miałabym kolejną szansę.
Rozejrzałam się po lokalu. Prawdopodobnie przyjechała jakaś telewizji, gdyż pojawiło się kilka kamer z osobami trzymającymi mikrofon. Niektórzy klienci głośno ze sobą dyskutowali, zapewne wiedząc, co się szykuje. Jednak wyłapałam dosyć sporą liczbę osób, która wyglądała na kompletnie zdezorientowanych. Może to i dobrze? Na pewno przyda się jakiś element zaskoczenia. Poza tym jestem pewna na sto procent, że jeszcze dziesięć minut temu nie było tu takiego tłoku, jak teraz.
I jestem też pewna, że ciemnowłosy mężczyzna siedzący stolik dalej nie był tak przerażony i zirytowany jednocześnie. A przynajmniej na takiego wyglądał. Chciało mi się trochę z niego śmiać.
- ...a tamten facet niedawno co prawie potrącił Ange.
- Serio? Jaki przypadek…
Dziwnym zbiegiem okoliczności Caroline ruchem głowy wskazywała właśnie tego samego mężczyznę, o którym myślałam. Czyli wychodzi na to, że tego jegomościa prawdopodobnie zirytowałam. Ciekawe, czy sam też mnie rozpozna…
Od razu odwróciłam głowę od niego, żeby nie kusić losu. Teraz pytanie, kiedy ten konkurs Poppy się zacznie.

Oli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz